Mój Brač na ziemi
Siódemka podobno jest szczęśliwą cyfrą. Jestem skłonna w to uwierzyć, bo nasze siódme wakacje w Chorwacji były najlepsze ze wszystkich Być może w każdej kolejnej podróży ma się takie wrażenie, ale tym razem czuliśmy wyraźnie, że ten wyjazd był "the best".
Ale zanim w ogóle do niego doszło napotkaliśmy kilka przeciwności...
Plany i przygotowania, czyli do raju prowadzą dłuuugie schody
W tym roku nie mogliśmy planować wakacji z wyprzedzeniem. Czekał mnie dosyć ważny egzamin, którego terminu początkowo nie znałam. Kiedy już miałam go za sobą, nie było wiadomo, czy mój mąż upora się z pewnymi zadaniami w pracy na czas. Potem nasz samochód wylądował u mechanika na nieco dłużej niż planowaliśmy. Ostatnią próbą (i ostatnimi schodami) okazało się moje przeziębienie wraz z bólem ucha (dzień przed wyjazdem byłam jeszcze u laryngologa), które ostatecznie postanowiłam zlekceważyć.
Po pokonaniu wszystkich tych trudności udało nam się wreszcie wyjechać na wymarzone Cro-wakacje. Był 17 lipca, wtorek, mniej więcej godzina 20:00, kiedy wyruszyliśmy.
Fabiak, jak zwykle, uginał się pod ciężarem wszystkich rzeczy, które udało nam się do niego zmieścić:
Ten wyjazd pod wieloma względami był inny niż pozostałe. Choćby dlatego, że po raz pierwszy mogłam prowadzić samochód Ograniczyłam się co prawda do trasy: Gliwice - Brno, ale zawsze to coś
Po przejechaniu tego odcinka byłam nieco zesztywniała i bez żalu oddałam kierownicę w opanowane ręce mojego małżonka
Tym bardziej, że na "moim odcinku" trafiła mi się najgorsza z możliwych pogoda - burza i ulewa. Wycieraczki nie nadążały i było zupełnie ciemno, chociaż jeszcze powinno być całkiem widno.
Nawałnica dopadła nas w okolicach Rybnika i męczyła do granicy z Chałupkami. Czeską autostradą jechało mi się już bardzo dobrze, bo przede wszystkim bez deszczu
Dokąd jedziemy w tym roku, pisać już nie muszę, bo wszystko zostało zawarte w tytule No dobrze, prawie wszystko, więc w ramach uzupełnienia, tradycyjnie , podaję miejsca, gdzie stacjonowaliśmy (choć plany na początku były nieco inne...):
18.07 - 25.07: wyspa Brač - Supetar
25.07 - 31. 07: wyspa Brač - Murvica (a w zasadzie miejsce bez adresu )
31.07 - 4.08: Drage (koło Pakoštane)
Te wakacje były również inne ze względu na nasze wyjątkowe przywiązanie do jednego miejsca. Tak nam się spodobało na bračkiej ziemi, że zostaliśmy na niej aż 13 nocy. Coś niewiarygodnego, że spędziliśmy tyle czasu na jednej wyspie. Może już się starzejemy i nie chce nam się tak często przenosić A może to dlatego, że mamy coraz większy campingowy majdan. Najprawdopodobniej z obu tych powodów
O czym to ja pisałam? Aaa, jedziemy do Cro Podróż akurat odbywała się według planu i bez niespodzianek. No może poza tym, że na chorwackiej autostradzie wyprzedził nas znajomo wyglądający człowiek poruszający się znajomo wyglądającym samochodem. Oboje z mężem zgodnie stwierdziliśmy, że to musiał być Sanji - właściciel campingu "Male Ciste". Niestety nie mogliśmy go dogonić , żeby przekonać się w 100 procentach, czy mieliśmy rację.
Kilka fotek zrobionych przez (brudną) szybę naszego autka:
I, dla porządku, dane dotyczące przejazdu przez tunel: zimno-ciepło, czyli Sv. Roka:
O godzinie 7:50 temperatura przed tunelem wynosiła 16,5 stopnia, za tunelem natomiast: 21, 5 stopnia. Właściwie mała różnica, mogłoby być lepiej Ale oczywiście robiło się coraz cieplej i coraz piękniej.
Widoki "zatunelowe", na które czekamy przez cały rok :
Pierwszemu widokowi Jadranu towarzyszyła piosenka Queen - Keep Passing The Open Windows
A brand new day is beginning. Get that sunny feeling and you're on your way
O tak, jesteśmy w domu....
Z piosenką na ustach mkniemy autostradą w stronę Splitu Jednak aż tak bardzo nam się nie śpieszy, najwyżej załapiemy się na następny prom. Postanawiamy zatrzymać się na punkcie widokowym przy moście na rzece Krka. Nigdy jeszcze tu nie byliśmy, chociaż przejeżdżaliśmy kilka razy.
Widoki, jakie roztaczają się z tego miejsca, warte są tego, by na chwilę się zatrzymać. No to podziwiamy Most autostradowy i Skradin widoczny pomiędzy jego podporami:
Krka w stronę ujścia do morza:
i figura Matki Boskiej:
Jest cudnie! Zmęczenie nagle mija. Cieszę się tą chwilą i wystawiam bladą twarz do słońca :
Pora jednak się zbierać i ruszać do Splitu, żeby zdążyć na prom do... naszej Ziemi Obiecanej
Dojedziemy (i dopłyniemy) tam już w następnym odcinku
Pozdrawiam