19 lipca (czwartek): Plażowanie w SutivanieBudzimy się po raz pierwszy w Chorwacji
W dodatku całkiem późno. Dzięki temu, że camp jest zacieniony, będziemy tu sypiać mniej więcej do 9:00
Szybkie śniadanie i wyruszamy na objazdówkę po Braču. Jestem strasznie ciekawa tej, tajemniczej jeszcze dla nas, wyspy. Więc plażowanie owszem - ale na różnych plażach, w różnych miejscach i miasteczkach. A i trochę zwiedzania przemycę
Wszyscy będą zadowoleni. Mój mąż to by najchętniej cały dzień spędził na plaży. Nie powiem, że tego nie lubię, bo lubię bardzo, ale za zwiedzaniem też przepadam
Zwłaszcza na początku wakacji odczuwam duży głód w tej dziedzinie i uwielbiam szwendać się wąskimi uliczkami chorwackich miejscowości oraz zaglądać w różne dziury
Ale jednak najpierw będzie plażowanie, na które wybraliśmy się w pierwszej kolejności do Sutivanu. Na początek plaże w stronę Mircy, blisko małego campingu, który też obejrzymy.
Zbliżamy się do morza:
Plażować będziemy tutaj:
Wygodne półki skalne i życie podwodne na 4+, jak ocenił mój mąż. Ja tego dnia jeszcze nie snurkowałam, obawiając się o bolące ciągle ucho, więc zdjęcia podwodne autorstwa mojego małżonka:
Nie jakieś rewelacyjne, ale to nie dlatego, że mój mąż nie umie robić zdjęć
, tylko dlatego, że możliwości naszego podwodnego Kodaka są jednak mocno ograniczone
Na drugiej fotce widać kraba ukrytego pod kamieniem, do którego mój małżonek zanurkował dosyć głęboko (skorupiak siedział mniej więcej na 3 metrach) i prawdopodobnie zepsuł aparat
Dla "biedronkowego Kodaka" było to chyba za głęboko... Rozszczelnił się i przez kilka dni się suszył
, potem służył jako "aparat kajakowy", dopiero po jakimś tygodniu go zanurzyliśmy.
Niestety zdjęć podwodnych nie mamy więc zbyt wiele, ale i tak w tamtym roku miałam wrażenie, że wszystkie wyglądają dosyć podobnie... Jest za to zdjęcie kraba
i, jeśli chodzi o zdjęcia podwodne, musi to wystarczyć aż na tydzień
Nie snurkuję dzisiaj (jutro już będę
), ale przyjemnie sobie pływam i jest mi bardzo dobrze
:
Focę też małego kraba, co jest bezpieczne dla aparatu, bo krab łazi sobie na płyciźnie:
Są też moje ulubione czerwone ukwiały, ale jeszcze nieotwarte:
Po jakichś dwóch godzinach plażowania, pływania i czytania przewodnika zbieramy się z plaży... na kolejną plażę
Po drodze przejeżdżamy koło małego przydomowego campingu, na którym kiedyś odpoczywali Gosia i Marek. Wyskakuję z auta, żeby zobaczyć, co tracimy.
Miejsce na pewno fajne, ładne plaże w pobliżu, Sutivan, jak zaraz stwierdzimy, ciekawy. Tylko niestety camping pełny. Może ktoś z małym namiotem by się wcisnął, ale my z całym naszym majdanem na pewno nie, bo jednak zajmujemy dużo miejsca.
Fotka, którą zrobiłam:
Bardzo ciasno, a te wolne miejsca to chyba na samochody, które teraz dokądś pojechały. Tak więc camp w Sutivanie może i fajny, ale w sezonie ciężko by się tu było zmieścić.
Jedziemy dalej! Żeby dostać się na plażę, która nas interesuje, musimy przejechać przez centrum Sutivanu. Będziemy zwiedzać z Fabiaka. Przyznam się, że nie wychodziliśmy z samochodu, takie było to nasze zwiedzanie
, ale i tak mogę stwierdzić, że Sutivan mi się podobał i że wybór tej miejscowości do stacjonowania na wyspie ma sens. Chociaż miasteczko ma dla nas jeden poważny minus, ale to się okaże dopiero za kilka dni, jak przyjedziemy tu wieczorem...
No to proszę - zwiedzanie z samochodu
:
Mijamy kilka ładnych plaż:
ale szukamy czegoś bardziej odludnego. Asfalt zmienia się w szuter. Jedziemy nim jeszcze jakieś 200 metrów, po czym parkujemy w cieniu drzew - Fabiak nie ma klimy, więc to dla nas zbawienie.
Pięknie tu:
Idziemy kawałek ścieżką i docieramy do plaży, która spełnia nasze wymagania
Wygodne do leżenia skały:
dogodne zejście do wody i piękne widoki - w prawo:
oraz w lewo:
A potem już czysty relaks
Czego chcieć więcej
Może zwiedzania?
Ale to już w następnym odcinku