18 lipca (środa): Wieczór w Supetarze
Niezaprzeczalną zaletą naszego campingu jest odległość od Supetaru. Nadmorskim betonowym deptakiem do starówki docieramy w 10 - 15 minut. Po drodze mijamy całkiem ładną plażę:
i nieco poplamiony (:?) wizerunek generała...:
Supetar podoba nam się od pierwszego wrażenia. Jest dla nas w sam raz - wystarczająco mały, żeby go obejść w godzinę i wystarczająco duży, by codziennie trafić na coś innego Nie da się tu nudzić, zwłaszcza, że właśnie trwa Supetarsko Lito, w ramach którego można zobaczyć koncerty dalmatyńskich klap, przedstawienia teatralne, wystawy i wiele innych. Działa też tutaj letnie kino, w którym codziennie wyświetlany jest inny film, a często dwa - wczesnym wieczorem dla dzieci i późnym dla dorosłych.
My akurat kino sobie odpuściliśmy, ale byliśmy na koncercie klapy, z tym, że następnego wieczora, więc jeszcze o tym dokładnie napiszę.
Teraz zabieram Was na spacer po Supetarze
Nabrzeże jest bardzo urokliwe - kamienne domy, restauracje i kafejki, łódki i motorówki:
Spędzimy tu wiele wieczorów, więc jeszcze pokażę różne ujęcia tego miejsca
Po kilku schodkach wspinamy się do barokowego kościoła z 1733 roku:
Koło kościoła jest droga krzyżowa wyrzeźbiona w białym bračkim kamieniu:
oraz wolno stojąca dzwonnica, tu widziana w promieniach zachodzącego słońca:
Wchodzimy w urokliwe, wąskie uliczki:
Sporo tu bugenwilli, które uwielbiam :
Idąc cały czas wzdłuż morza, dochodzimy do miejskich plaż i do zjeżdżalni :
To okolice straganowej części Supetaru. Jest tu bardziej tłoczno, gra głośna muzyka, trzeba się przeciskać między ludźmi (nie robiliśmy zdjęć), nie nasze klimaty.
Focimy jeszcze uroczo wyglądającą z tego miejsca starówkę:
i wracamy na nią
Po drodze obserwujemy dopływający do Supetaru prom Jadran:
I znowu jesteśmy na sympatycznym nabrzeżu:
Na jednym z zacumowanych statków rozpalają grilla:
Będą tu sprzedawać makrele i kalamary. Porządnie już zgłodnieliśmy, wybieramy jednak miejsce, gdzie można usiąść i napić się pierwszego w Chorwacji piwa Idziemy do polecanej przez Ines (Ciekawe, czy jeszcze tu zagląda? Pozdrawiam, Aga ) konoby "Riva":
co okazuje się strzałem w dziesiątkę. Robią tu pyszną pizzę z pršutem:
Lignje, skuša i gavuni też bardzo nam smakowały
Pijemy toast za udane wakacje :
i ponieważ zdążyło się już zrobić ciemno, idziemy trochę pofocić Supatar by night.
Ponownie kościół, teraz prezentuje się jeszcze ładniej:
Otwierają się muzea i galerie:
Supetar zaczyna żyć! My natomiast coraz częściej ziewamy Odkładamy więc nocne focenie na następny wieczór i nadmorską promenadą udajemy się w stronę naszego campingu i małego, zielonego domku