18 lipca (środa): Odcinek campingowy, głównie toaletowy Idziemy na plażę! Tak jak pisałam, do przejścia jest jakieś 200 metrów wyasfaltowaną ścieżką wśród krzaczorów i poletek "ziemi niczyjej". Aż szkoda, że ziemia w takim atrakcyjnym miejscu odłogiem stoi...
Możemy iść w lewo - na bardziej publiczną plażę z otoczakami lub w prawo - mniej wygodne kamyki, ale zero ludzi. Wybieramy oczywiście to drugie
Plaża w prawo, w stronę Splitskiej:
i w lewo:
Za murkiem jest ta bardziej publiczna plaża, na której jednak nigdy nie było więcej niż 10 osób. Jeszcze tam będziemy, bo stamtąd wystartujemy na wyprawę kajakową):
Widok na stały ląd, dokładnie na okolice Jesenic (Dugiego Ratu) za Splitem:
Plażujemy, kąpiemy się, ale przede wszystkim przysypiamy po całej nocy spędzonej w samochodzie. Po jakichś dwóch godzinach wracamy na camping, robimy sobie coś szybkiego do jedzenia i rozpoczynamy przygotowania do wieczornego wyjścia do Supetaru
W przygotowaniach do wyjścia ważna jest łazienka, pora więc pokazać co nieco węzła sanitarnego
I to jest ten słaby punkt campingu! Ja nie muszę mieć pięknych kafelek i nie wiadomo czego w łazience, ale chcę, żeby było czysto i w miarę estetycznie.
Z tą czystością to było według hasła pamiętanego jeszcze z czasów poprzedniego systemu: "Żądasz czystości, zachowaj ją sam"
Jeśli goście campingowi czystości nie zachowali, to jej nie było
John Locke zdawał się być bardziej zainteresowany grabieniem igieł, które spadały na ziemię z licznych drzew iglastych niż sprzątaniem toalet (a może niezręcznie mu było wchodzić do damskich łazienek
). Chociaż czasem to robił i tak źle naprawdę nie było
Większy problem był z prysznicem, bo tylko w jednym (damskim i męskim zresztą też) była ciepła woda i wszystkie kobiety się o niego zabijały
Początkowo było mało ludzi na campie, ale jak przyjechała jakaś wycieczka młodych Amerykanów i obóz młodzieży z Belgii, zrobiło się tłoczno i dochodziło do dziwnych akcji w stylu "rezerwowania kosmetyczką" miejsca pod prysznicem. W takiej sytuacji, muszę przyznać, byłam wredna
, czekałam chwilę i w sytuacji, gdy właścicielki kosmetyczki w ogóle nie było w budynku toalet, przeprowadzałam eksmisję
Jakoś obyło się bez awantur
Kobiety są straszne, zwłaszcza, gdy odczuwają nagłą potrzebę spłukania z siebie soli i przygotowania się na romantyczny wieczór
Dosyć gadania, pokażę Wam te toalety. Sześć "kabin prysznicowych", z czego używana była tylko jedna, po prawej od krzesełka:
A oto i ona:
Dodatkowym atutem tegoż prysznica był fakt, że "słuchawkę" można było wziąć do ręki, podczas gdy ze wszystkich innych woda leciała z góry, a była to, przypomnę, zimna (brrr!) woda, co w upalne dni mogło być do zaakceptowania, ale podczas załamania pogody (tak, tak, trafiły nam się 3 słabsze dni
), nie było już przyjemne.
Umywalnia:
A raczej "pralnia". Na szczęście było inne miejsce do mycia garów, z ciepłą wodą.
Umywalki:
Niech Was nie zwiedzie pojemnik na mydło. Mydła ani papieru toaletowego nigdy nie było, warto się na to nastawić.
I to by było tyle, jeśli chodzi o prezentację sanitariatów na campingu w Supetarze. Rewelacji nie ma, ale jest do przeżycia. Widać, że camp jest stary i lata świetności ma już za sobą.
No to teraz największa zaleta campu (poza zacienieniem, co jest bardzo ważne!) - camping jest bardzo tani. Za dobę (dwie osoby, namiot, samochód i prąd) płaciliśmy tylko 110 kun
Na koniec alejka campingowa i widoczny budynek toalet:
Odcinek krótki i pewnie głównie dla zainteresowanych campingami (AniuJ, jak masz jeszcze jakieś pytania, to śmiało, pytaj
), ale zaraz zabieram się za coś dłuższego, z większą liczbą zdjęć, coby Wam wynagrodzić czekanie
Pozdrav