31 lipca (wtorek): W poszukiwaniu nowego domuNiestety, stało się! Dzisiaj jest ten dzień, w którym opuszczamy piękną wyspę Brač i gościnny camping "Aloa". Było nam tu bardzo dobrze. Odjeżdżamy z łezką w oku... Czujemy jednak, że jeszcze kiedyś tu wrócimy
Do Supetaru dojeżdżamy koło 11:30. Mamy szczęście - udaje nam się załapać na prom o 11:45. Wakacje na wyspie powoli stają się przeszłością, a ja pozwolę sobie na pierwsze wnioski i małe podsumowanie naszego urlopowania na Braču.
Dla mnie wyspa ta jest niewątpliwie jedną z najciekawszych, jakie udało mi się zobaczyć w Cro. Fakt, że spędziliśmy na niej 2 tygodnie mówi sam za siebie
Inny charakter ma północna, a inny południowa strona Brača. Trudno powiedzieć, która podobała mi się bardziej (może jednak południe
) Cieszę się, że podzieliliśmy pobyt na wyspie na dwie części.
Generalnie północ jest bardziej odpowiednia dla miłośników urokliwych miasteczek, a południe dla lubiących leniwy odpoczynek w cudnych zatoczkach. Oczywiście to bardzo ogólny podział, bo na północy nie brakuje pięknych plaż. Południe jednak zdecydowanie bardziej nadaje się na odpoczynek i takie też przyjęliśmy założenie w drugim tygodniu pobytu
O hitach tegorocznych wakacji będę jeszcze pisała w podsumowaniu relacji, więc nie wyprzedzam faktów. Jeszcze trochę się wydarzy w ciągu najbliższych dni.
W każdym razie Brač mogę polecić wszystkim, którym podobało się na Hvarze
Bo wyspy te, choć różne, mają ze sobą wiele wspólnego - urokliwe miejscowości (większe miasteczka i wioski w interiorze), oszałamiającą, dziką przyrodę i piękne (oraz różnorodne - od żwirowych, przez otoczakowe, skaliste, po piaszczyste) plaże
No to się napisałam, a wyspa chyba nie potrzebuje reklamy
Na czym to ja skończyłam?
Aaa, jesteśmy na promie i zbliżamy się do Splitu:
Wpływając do portu, podziwiamy różne jednostki pływające:
"Truskawka" specjalnie dla Kolegi Tony'ego Montany
Gdy schodzimy na dolny pokład, do Fabiaka, okazuje się, że Hołek nadal myśli, że jesteśmy na morzu
:
Co w zasadzie jest zgodne z prawdą, bo jeszcze nie opuściliśmy promu.
Dokąd teraz? Może wyda się Wam to zaskakujące, ale cztery najbliższe dni planowaliśmy spędzić na... wyspie Čiovo
Znalazłam w internecie camping "Labadusa", który wyglądał bardzo zachęcająco - odpowiadał nam widok na pełne morze (miejscami) i Šoltę oraz zacienienie campu. Dodatkowo bardzo chcieliśmy wreszcie zwiedzić Trogir.
Przebijamy się więc przez korki w Splicie, później kawałek jedziemy Jadranką i odbijamy na Trogir. Gdzieś po drodze
:
Zbliżamy się do trogirskiej starówki:
Focę z samochodu, ile się da. Zupełnie jakbym wiedziała, że to jedyny Trogir, jaki przyjdzie mi w tym roku zobaczyć...
Pokonujemy most i wjeżdżamy na wyspę Čiovo. Cały czas jedziemy w sznurze samochodów. Już wiem, że mi się tu nie podoba
Plaże, które mijamy, też takie sobie - są, co prawda, palmy
), ale ludzi tyle, że aż robi mi się słabo
Wiedziałam, że to popularne miejsce wypoczynku, ale poziom komercji mnie poraża. Wszędzie pełno budek z fast foodem, wypożyczalnie parasoli, leżaków, sprzętu pływającego...
Generalnie nie lubię plaż przy drodze, chociaż zdarzają się urokliwe. Niestety nie tutaj.
Pocieszam się, że przecież na pewno są też inne. Tam, gdzie planujemy dotrzeć, ma być ponoć spokojnie. Na stronie campingu Labadusa piszą, że jest położony w ustronnym miejscu. Problem polega na tym, że niestety nie mamy adresu owego campu
Sądziłam, że na wyspie będą tablice prowadzące do niego. Niestety komuś chyba nie zależy na reklamie (w sumie może i dobrze), bo widzimy tylko jedną tabliczkę z nazwą campingu, tuż za mostem łączącym Čiovo z Trogirem. Później jedziemy już tylko na wyczucie. I niestety bezskutecznie błądzimy.
Uliczki są coraz węższe, a my nie mamy pojęcia, dokąd jechać. Do tego ciągle poruszamy się w korku. Wszystko to (plus okropny upał!) sprawia, że mamy ochotę opuścić wyspę Čiovo jak najszybciej!
Tak też robimy. Nie wyobrażam sobie wypoczynku w tym miejscu ani dojeżdżania do starówki. (Skoro korki są w środku dnia, co musi się tu dziać wieczorem
) Żal mi, że znowu nie zobaczymy Trogiru, ale jeszcze się nie poddajemy. Spróbujemy poszukać campingu w okolicach Rogoźnicy czy Primošten i przyjechać wieczorem do miasta.
Wracamy na stały ląd, a ja ciągle pstrykam zdjęcia:
Wiemy, że dużo tracimy, ale co zrobić... Chyba należałoby przyjechać tu na kwaterę, zamiast szukać campingu. Może kiedyś...
Most łączący Čiovo z Trogirem korkuje się do granic obłędu:
Żeby nie było wątpliwości, na zdjęciu powyżej mieliśmy pierwszeństwo
Skuterki wymijają nas to z lewej, to z prawej strony. Nikt z kierowców nie przestrzega przepisów, wolna amerykanka...
Powoli przesuwamy się dalej, podziwiając widoki, ale też denerwując się na wszystko, co dzieje się dookoła:
Z ulgą opuszczamy zakorkowany, hałaśliwy Trogir. O nie, to nie dla nas! Idealnie pewnie byłoby przyjechać tu po sezonie... Co z tego, kiedy nie możemy. Ruszamy w dalszą drogę w poszukiwaniu "nowego domu".