Witaj, Robercie! Zapraszam na kolejny odcinek
24 lipca (wtorek): Znaleźliśmy swój raj na ziemi...Jedziemy do Murvicy! Zjazd do Bolu - rzeczywiście bardzo emocjonujący i widokowy, chociaż dzisiaj jakby mniej:
Jeszcze będą ładniejsze zdjęcia z przejazdu tą drogą. Kręcimy się na serpentynach i w końcu dojeżdżamy do Bolu:
Jedziemy do końca asfaltowej drogi, potem, jakiś kilometr za Zlatnim Ratem, wjeżdżamy w szutrową drogą. Szuter jest ok, zupełnie przejezdny - musi taki być, w końcu to dojazd do Murvicy:
Widać, że trwają przygotowania do wylania asfaltu. Prawdopodobnie w przyszłym roku będzie tu już elegancko.
I znowu po mniej więcej kilometrze tejże drogi widzimy na oścież otwartą bramę. Tak wita nas camping Aloa
:
Przyjechaliśmy tu, żeby się zorientować, czy warto zakotwiczyć tutaj na niecały tydzień. Po pierwszym spojrzeniu już wiemy, że warto. Od razu zakochujemy się w tym miejscu (mimo ciągle niezbyt sprzyjającej pogody):
Zastanawiałam się, czy opisywać ten niezbyt znany jeszcze camping w samych superlatywach (chciałabym, żeby za kilka lat było tam dla nas miejsce
), ale przecież muszę być sprawiedliwa i napisać prawdę...
Oczywiście nie obejdzie się bez drobnych minusów, ale dokładny opis campu zamieszczę w innym odcinku, wraz z bardziej słonecznymi fotkami.
Na campingu mieszka trochę zwierzaków - żółwie, złote rybki, żaby i koty - kocia mama i dwa słodkie maleństwa: 2,5 miesięczne kotki - Żaklina i Angelina. Na razie zdjęcie tej drugiej
:
Codziennie będziemy patrzeć na Hvar i na sv. Nikolę, który właśnie "dymi". Czyli będzie pogoda!
:
Widok będziemy mieć również, częściowo, na pełne morze:
Camping bardzo nam się podoba! Oglądamy tarasowato ułożone miejsca i upatrujemy sobie jedno z nich
Rozmawiamy z chłopakiem, który opiekuje się campem. Mówimy, że przyjedziemy pojutrze... Ale już zaraz po wyjeździe zastanawiamy się, dlaczego właściwie nie jutro?
Czy coś nas jeszcze trzyma w Supetarze?
Sporo widzieliśmy po tamtej stronie, głównie zwiedzaliśmy miasteczka. Teraz pora na błogie lenistwo na plaży i kajakowanie
Zapada decyzja - będziemy tu już jutro!
Niebo zaczyna się przecierać. Może po południowej stronie wyspy zawsze jest lepsza pogoda?
Zatrzymujemy się gdzieś na szutrowej drodze i focimy, m.in. Zlatni Rat:
Przejeżdżamy przez Bol:
i zatrzymujemy się za miasteczkiem. Wyszło słońce, więc nie możemy się powstrzymać i robimy zdjęcia. Najpierw Bol - część z klasztorem franciszkanów:
Kawałek dalej:
kolejny przystanek na focenie:
I jeszcze droga:
Już nie mogę się doczekać jutra!
Ale póki co wracamy na naszą, północną stronę wyspy. Pogoda wyraźnie gorsza:
Wieczorem ostatni spacer z campingu do centrum Supetaru:
I ostatnia kolacja w konobie Riva:
Aaa, miałam na sobie sweter!
Sweter w Chorwacji?
Innym, jak widać, było ciepło, ale ja nie mam tolerancji temperaturowej
A wyraźnie się ochłodziło...
Po kolacji idziemy jeszcze w stronę "Międzyzdrojów"
, czyli straganów, żeby kupić trochę pamiątek dla rodziny i przyjaciół.
Po czym wracamy na camping i zaczynamy zwijać niektóre rzeczy, żeby jutro było mniej pakowania...