19 lipca (czwartek): Trochę zwiedzaniaCzęść dnia poświęconą zwiedzaniu zaczynamy od obejrzenia kościółka sv. Roka w Sutivanie, w górnej części miejscowości. Kościół pochodzi z 1623 roku i prezentuje się bardzo ładnie:
Od kościoła piękną alejką wysadzaną cyprysami:
idziemy w stronę cmentarza:
Naciskam klamkę. "Zamknięte? Niemożliwe!" - myślę. Próbuję ponownie, mój mąż też, zamek w bramie zdaje się trzymać. Jestem bardzo zdziwiona i rozczarowana. Pstrykam zdjęcie pomiędzy barierkami:
i wracamy do Fabiaka.
Teraz, dzięki Myszy, już wiem, że cmentarz najprawdopodobniej nie był zamknięty, tylko my nie przyłożyliśmy wystarczająco dużo siły, żeby otworzyć bramę. Podejrzewam, że mój mąż zrobił to specjalnie, żeby uniknąć zwiedzania
Szkoda, bo na pewno sporo straciłam...
Mówi się trudno i żyje się dalej
I jedzie się dalej, w naszym przypadku do Bobovišćy na Moru. Po drodze mijamy nieco przygnębiające obrazki - tereny, które w lipcu ubiegłego roku trawił pożar:
Zjeżdżamy do Bobovišćy na Moru, a tam... Vladimir Nazor
I nie chodzi tu prom pływający na trasie Ploče - Trpanj
A oto i pan Vladimir we własnej, skamieniałej, osobie:
Idziemy na spacer wzdłuż mariny:
Bardzo tu spokojnie, powiedziałabym nawet, że sennie. Miło, ale na chyba na krótką metę
Mając tutaj kwaterę, trzeba by chyba pokonać spory kawałek do plaży, bo zatoka głęboko się wcina, a brzegi są wybetonowane.
Podobno właściciele niektórych domów w Bobovišćy na Moru nie mają do nich dostępu drogą lądową, muszą się tam dostawać łódką.
W miejscowości jest kilka ładnych domów, np. taki zabytkowy kasztel:
Można też wypatrzeć całkiem pokaźne pozostałości jakiejś wieży obserwacyjnej znajdujące się ponad Bobovišćą:
a nawet antyczne ruiny
:
Opuszczamy senną Bobovišćę, która najlepiej prezentuje się z góry (zdjęcia w następnym odcinku
) i jedziemy dalej - do miejscowości Ložišća. Z daleko widać już charakterystyczną dzwonnicę:
Przez tę miejscowość prowadzi bardzo wąska droga, więc zorganizowano ruch wahadłowy i poustawiano kilka luster, w których można się upewnić, czy ktoś nie wjechał na czerwonym
Wolno stojąca dzwonnica, która bardzo mi się podoba:
Mój mąż natomiast uważa, że jest "przekombinowana" i nie pasuje do oszczędnej w formie bryły kościoła stojącego tuż obok:
Trudno sfocić tę dzwonnicę, nie mieści się w kadrze. Musiałabym zejść na dół, na plac przed kościołem, a to oznaczałoby wyjście ze zbawiennego cienia. Krótko mówiąc, nie chce mi się
Jest wyjątkowo gorąco, a my jeszcze nie przyzwyczailiśmy się do chorwackich upałów.
Pozuję z bugenwillą:
i wracamy do Fabiaka. Przed nami dzisiaj jeszcze parę punktów planu do zrealizowania i kilka miejsc do odwiedzenia...