Witam forumowiczów
To moja pierwsza relacja pisana na forum –to trochę archiwalne wspomnienia ale wciąż żywe.
Liczę na wyrozumiałość i cenne uwagi dla początkującego.
Mljet – wakacje 07-2011
1.Dojazd z Hvaru
2.Grota Odyseusza
3.Ropa- camping i morze
4.Saplunara
5.Park narodowy :małe i duże jezioro
Częsć 1 wyjazd z Hvaru
Po Tygodniu pobytu na Hvarze na campingu Lili w Jagodnej(http://www.kamplili.hr), stwierdziliśmy, że czas za bardzo ucieka i trzeba się przeprowadzić by wakacje się wydłużyły.
Nadszedł czas na Mljet, który był planowany jako cel nr 2 na ten rok.
Spakowanie manatków z naszej super miejscówki na skarpie nad samym morzem trwało w miarę szybko i o 10 wyruszyliśmy.
Drogą przez Iwan Dolac - jakże malowniczą, czasem wąską szczególnie na zakrętach, potem podjazd serpentyną pod tunel, mała przerwa w oczekiwaniu na zielone światło i żegnaj… wakacyjny RAJU!
Ta strona Hvaru za tunelem w Pitve , to po prostu bajka dla ceniących pełny relaks i spokój podczas wakacji.
Po drodze, w okolicy miejscowości Bogomolje polecam straganik z winkiem – ceny za butelkę 0,7l przyzwoite 15 kun. Winko okazało się super dobre, mocne i aromatyczne - co prawda było słodkie (akurat my nie przepadamy) ale na wieczór z domieszką wody było super! . Szkoda tylko, że na figi było jeszcze za wcześnie , jeszcze twarde i zielone, a jest tam sporo smokw za przydrożnymi murkami . W sierpniu sporo ich leży pod drzewami co sugeruje, że nie są przez miejscowych wykorzystywane.
Wracając do podróży –w Sucuraju, kolejka jak zwykle w sezonie. Załapaliśmy się na drugi prom i w Drweniku wylądowaliśmy na 13 tą.
Na lądzie kierunek - Ploce – niestety podjąłem złą decyzję ,stwierdziłem, że z Ploce popłyniemy promem na Peljesac aby nadrobić czas. Z rozpędu zapomniałem, że przecież aby dostać się na Mljet będziemy musieli przejechać z Trpanj do Prapratno, a to jest trochę kilometrów!
Szybciej i taniej było jechać lądem - i tak polecam wszystkim podróżującym na Mljet od strony Splitu.
Bilety kupione, auto w kolejce unieruchomione… patrząc na sporą kolejkę wypasionych pojazdów z motorówkami na holu zaczęliśmy wątpić czy się wszyscy pomieszczą. Okazało się, że nie taki diabeł straszny jak go malują i w 2 pokłady na promie można upchać duuużo!
Wypływamy o 15 tej. Godzinka relaksu na promie, a potem szybki rajd do Prapratno - prom na Mljet wypływał o 17 tej! Następny za 3 godziny!
Wpadamy do portu jako ostatni samotny pojazd, macham do załogi aby poczekali, szybki zakup biletu i udało się – za nami rampa się podnosi i płyniemy! Prom prawie pusty...zastanawiamy się - dlaczego? ale to wyjaśni się później.
Przed nami wyraźnie widać już Mljet - co nas tam czeka?
Cel na dzisiaj -trzeba znaleźć wyszukany w necie camping…i wreszcie wypić zimne karlowacko z lodóweczki turystycznej!
Dopływamy do Sobry – przystań malutka w oddali kilanaście zabudowań i droga wyjazdowa w górę – obieramy kierunek Babino Polje i camp Mungos.
Camp położony w miejscowości prawie pośrodku wyspy, po obu stronach głównej drogi.
Na lewo, w dzikim ogrodzie bez prądu są miejsca dla namiotów, na prawo, uporządkowane murkami parcele, w bliskości toalet. Jest pustawo więc wybieramy miejsce w części przy toaletach aby było wygodniej i z prądem. Cena za dobę …słona(za 3 os ok 40E) ale trudno nie ma czasu na szukanie czegoś innego.
Rozbijamy się ekskluzywnie pod drzewami figowymi
Cykady milkną wraz z ostatnim promieniem słońca ale budzą się świerszcze - jest dobrze ze szklaneczką piwka w ręce.
Niestety tuż obok campu jest miejscowa gospoda i okoliczni mieszkańcy spotykają się na pogawędki przy winku...O 22 giej muzyka ucichła ale kto zna temperament Chorwatów to może sobie wyobrazić jak rozmawiają przy winie…
Oka nie zmrużyliśmy do pierwszej w nocy. Na pewno drugiej takiej nocy nie wytrzymamy!
Campingu zdecydowanie nie polecam.
2.Grota Odyseusza - Odisejeva Spilja
Rankiem już mnie nosiło, o 6-tej już byłem na nogach, moje dziewczyny dosypiały nockę ,a ja powiedziałem, że idę szukać plaży…aby odreagować nockę, podobno nie usłyszały...
Wg recepcjonisty to kilkanaście minut piechotą, no to w drogę .
Od głównej drogi na wysokości campingu w stronę morza ciągnie się w dół szutrowa droga - po bokach dzikie krzewy i poletka z drzewami oliwnymi.
Dojście da tabliczki „Odysejewa spilja” zajęło kilkadziesiąt minut (do tego miejsca można dojechać autem.)
Od tabliczki jeszcze 15 minut drogi, wąska wybetonowaną dróżką wśród niskich zarośli i skał i wreszcie widać brzeg... ale plaży… njet!
Południowy brzeg Mljetu to prawie klifowe skały z bardzo trudnym dostępem do morza.
Grotę trudno przeoczyć – to duża wyrwa w okolicznych płasko uformowanych skałach.
Kiedyś musiała tam być niezła pieczara! Może to tu Odyseusz toczył walkę z olbrzymem?
Zejście na dół jest strome, bez zabezpieczeń, trzeba się trzymać gałęzi krzaków i skał.
Klapki stanowczo odradzam!
Dopiero na dole widać pełny urok tego miejsca! (poza strefą śmieci, myślę, że wyrzuconych przez morze...)
Wysoko nad głową, skalne sklepienie zasłaniające niebo, i malutka zatoczka ze skalna bramą do morza – super!
Rankiem nie ma jeszcze efektu w postaci błękitnego blasku, więc wrażenie jest trochę posępne.
Urok groty, dopiero w pełni jest widoczny w godzinach południowych.
...Za to byłem sam, żadnych turystów o tej godzinie – więc do wody!
Cały nocny stres wyparował –wycieczka mi to wynagrodziła.
Dołączam fotki także z powtórnego wypadu do groty w godzinach południowych.
Od strony morza tuż za grotą są tarasowe płaskie półki skalne na których można się wygrzać.
A Pod wodą całkiem ciekawie!
Oto parę ujęć z powrotnej drogi , ciekawostki z Mljetu.
Miejscowe stare autka (prawie wszystkie), nie maja tablic rejestracyjnych więc złomowanie jest proste...
część 3 - Ropa
wracałem z dziwnym przeczuciem, że będzie awanturka... no i fakt, jednak ani żona ani córka nie słyszały gdzie sobie idę, a 3 godziny szybko zleciały!
Przeprowadzka zaraz po śniadaniu – cel camping w miejscowości Ropa.
Camping taki - jaki lubimy - sklepik u właścicieli, podstawowe wygody czyli działające czyste toalety i prysznice + darmowa lodówka.
Miejsc sporo do wyboru, pod starymi maslinami. Cena też dobra po niecałe 20 E za dobę *nie policzyli córki mimo, że oddałem paszporty. W nocy wreszcie cisza!
Cykady grały jak nigdy i to od 7 rano!!! Na szczęście nam to nie przeszkadza, a raczej umila pobyt.Nawet udało się zaobserwować wylinkę cykady.
Camping został naszą bazą na 4 dni - Polecam go innym!
Już wiem dlaczego nie było kolejek do promu - raz to termin - początek lipca,
a dwa, na Mljet przeważnie jedzie się pozwiedzać ciekawe miejsca i wraca tam gdzie morze jest bliżej kwatery/namiotu więc mało osób garnie się tam na kilka dni z namiotem większość to turyści w mobil hous-ach.
Plaża w Ropie ... no cóż też niespodzianka przeważnie campingi które odwiedziliśmy poza Mljetem były nad morzem, a tu do plaży - 500m!
Najpierw dróżką pomiędzy domkami, obok cmentarza i małej restauracyjki z tarasem zawieszonym na zboczu, a potem...chyba 150 stopni w dół ...za to LEŚNĄ ścieżką co jest ewenementem w Chorwacji, z ławeczkami na zakrętach dla zmęczonych.
Warto zejść... zatoka piękna, dno morskie bogate jak zobaczycie na fotkach.
A pod wodą...
Niestety rybki były za ruchliwe
widoczność była znakomita
Jeśli ktoś wie co upolowałem obiektywem, to proszę o informację!
część 4 Saplunara
Udajemy się na wycieczkę na kraniec wyspy, ten od strony lądu.
W miejcscowości Saplunara trzymając się głównej drogi dojeżdżamy do zatoki - parking w lasku sosnowym.
Ale to nie to, zatoka płyciutka i piaszczysta - raj dla dzieci, obok "budka" z piwem - raj dla T
tatusiów.
Po chwili gna nas dalej, prosto do końca asfaltu i na szuter - jeszcze 2 km.
Na końcu drogi jest miejsce do zaparkowania kilkunastu samochodów obok apartamentów ale w pełnym słońcu.
Mówimy - trudno nasz fordzik będzie poddany pasteryzacji.
Idziemy pieszo 100 m przez zagajnik i jest ta słynna plaża!
Owszem z daleka ładna ale szczegóły jak zwykle psują wygląd.
Na lewo piaszczysta zatoka ze zdjęć, a w prawo piękne płaskie skałki z naturalnymi skalnymi ogrodami! Chciałbym takie mieć u siebie w ogrodzie!
Woda Ciepła wygrzana ale zimne prądy też się trafiają.
Niestety już dalej nie zawędrowaliśmy - nie było ochoty na przyniesienie kajaka z auta.Wygrzewamy się i pływamy w rosole.
część 5 Park Narodowy Mljet: Jzioro duże i małe
W sumie to najbardziej nudny z naszych wypadów, może gdyby wypożyczyć rowery lub przywieźć własne, byłoby ciekawiej.
Rowerami można objechać oba jeziora i dotrzeć do miejsc gdzie piechotą daleko.
Nam pozostał rejs i przechadzka piesza po parku.
W cenie biletu do parku jest przejazd stateczkiem na wysepkę z klasztorem Benedyktynów i do mostu łączącego małe i wielkie jezioro.
Liczyłem na udane foto nurkowanie, bogatą faunę i florę.
Nie było źle ale raczej oczekiwałem na więcej. Woda bardzo ciepła, stosunkowo płytka i bardzo "planktonowa" więc widoczność słaba.
Ryby niemal oswojone, dawały się podejść na 1 m
muszli też w bród ale obowiązuje zakaz wyławiania czegokolwiek z wody.
Ciekawostką jest dość silny prąd wody w przesmyku łączącym oba jeziora, woda przepływa jak rzeka z dużego do małego jeziora. Pewnie jest to spowodowane minimalnymi różnicami w wysokości przypływu po obu stronach wyspy.
Po zwiedzaniu podjechaliśmy do Pomeny na drobne zakupy tudzież pizzę.
Małe miasteczko, baza nurkowa -sporo stateczków zapraszających na nurkowanie.
Po 4 dniach pobytu - zmęczeni miedzy innymi schodami w Ropie, wracamy na ląd, aczkolwiek fajko-nurkowanie w zatoce Ropa uważam za jedno z najciekawszych w Chorwacji.
pozdrawia młody forumowicz lecz cromaniak od lat
BogBaj