napisał(a) bahrij » 06.12.2011 13:39
pawelh, co do ceny to nie wiem, bo jeszcze nie jest ostatecznie ustalona, ale jadą w II połowie lipca. Ja byłem na przełomie lipca i sierpnia 2011 - rewelacja. Woda 28 stopni, ani kropli deszczu - a przydałoby się trochę, jednak klimatyzacja (w cenie kwatery) pozwalała przenocować.
Takie małe spostrzeżenia. Wyżywienie w zasadzie we własnym zakresie - kuchnia wyposażona kompletnie. W zasadzie - bo czasami można zasamkować ichnych specjałów w okolicznych knajpkach. Do plaży - żabi skok, przez jadrankę i przez park. No i oczywiście zwiedzanie okolicy łącznie w wizytami w Dubrowniku i jego murami (autobus nr 10 sprzed kwatery) i wizyta w Czarnogórze. Dubrownika w sobote i niedziele nie radzę odwiedzać - stare miasto zapchane do granic. My, niestety bylismy w niedzielę i zwiedzanie żadne, bo na 2 m nic nie widać, tłumy z całego świata - zrobić zdjęcie to wyzwanie, żeby w obiektywie był ten kogo chcemy uchwycić. Ponadto wizyta popołudniowo-wieczorna konieczna, aby zobaczyc i poczuc atmosferę starego miasta - pełne kafejki, oświetlenie czy podświetlenie szczegółów. Przejazd do Czarnogóry - też lepiej w dzień powszedni. Chociaż mi trafił sie korek w drodze powrotnej - ponad godzinę wleczenia sie do granicy i tam szczegółowe przeszukania samochodów, podobno szukają i rekwirują śliwowicę. Widziałem jak z auta na rej. niemieckiej (nie byli to Niemcy - przynajmniej nie mówili po niemiecku) jakaś służba - chyba celnicy - wyciągnęli różnej wielkości butelki szklane i plastikowe, każdą odkręcałi i wąchali.
Ogólnie w CG taniej niz w Cro. Zakupy piwa, wina z całej starej Jugosławi można kupić w jednym markecie. Śliwowica i różnej jej odmiany można kupic na bazarze. Ponieważ na bazarze sprzedaja przeważnie starsze osoby dogadać można sie po "polsko-chorwacko-czarnogórsko" bez problemu. Miałem taka smieszną sprawę wziąłem za mało euro i chciałem wymienić - jak w Cro , złotówki na euro, ale w żadnym banku nie chcieli naszych złotówek. Trzeba było skorzystac z bankomatu i przelicznik lepszy niz kupowanie euro w Polsce.
Oczywiście byliśmy wiernymi kibicami waterpolsko "GUSAR", z niektórymi zawodnikami znaliśmy sie już z widzenia i można było wymieniać uwagi o meczach - najchętniej po angielsku. mecze piłki wodnej w Mlini to święto, trybuny pełne, a doping ludzi od 5 do 105 lat niesamowity.
Zkupy mozna robić w sklepach ok. 50 od kwatery lub trochę dalej w Konzumie, ale tańszy był chyba Merkator. Zwłaszcza burek w piekarni jeszcze ciepły na sniadanie super. Gospodarz wystawia skrzynkę z pomidorami dla gości i stale ją uzupełnia - nikt nie kupuje pomidorów tylko wcina domace. Ogólnie powtarzam, gyby nie to, że chcę odwiedzić jeszcze Istrię, to w ciemno pojechałbym do P. Vlaho.