Byliśmy z żoną, teściową i 8-miesięcznym synkiem w Mlini między 11.06 a 18.06. Może komuś przyda się garść najświeższych informacji. Zwłaszcza tym, którzy mają ochotę odwiedzić Żupę Dubrovacką samolotem i nie będą potem wynajmować samochodu.
Wpierw kwatera. Zależało nam na względnej bliskości do morza i skromnej ilości schodów. Poza tym szukaliśmy apartamentu z dwoma pomieszczeniami, żeby móc położyć dziecko spać i mieć się gdzie podziać. Tu powstał nieoczekiwany problem - w wielu kwaterach wyjście na taras jest tylko z sypialni, więc jak się takiego malucha położy, to człowiek uziemiony w czterech ścianach... Przyszło nam trochę poszukać. Na miejscu odwiedziłem pięciu gospodarzy, ot tak na przyszłość, więc mogę coś powiedzieć.
1. Polecany w innych miejscach Vlaho Brcic to przesympatyczny człowiek, ma tanie kwatery, bardzo szybko odpowiada na maile. Z prawdziwego zdarzenia jest apartament "prezydencki", ale cena 80 EUR już nie powala. Pozostałe apartamenty (w nowym budynku, czyli nr 1) są dobre dla tych, którzy traktują je jako miejsce do spania - nie ma tam bowiem gdzie usiąść na zewnątrz, kuchnio-jadalnia dość klaustrofobiczna, ale do przekimania wystarczy. W starszym budynku nr 2 jest lepiej, bo na zewnątrz można spędzać wieczory. Ogólnie miejsce warte polecenia, darmowy dowóz z i na lotnisko.
http://www.apartmans-erminia.com/indexeng.html
2. Zoran Jokovic ze Srebreno, grający w miejscowej kapeli rockowej na basie. Świetny angielski, także przywozi z lotniska. Bliżej morza praktycznie się nie da. Wejście do domu po dość ostrych i wąskich schodach, które zaczynają się między dwoma lokalnymi kawiarniami. Widoki na morze zapewnione, niestety pokoje dość małe. Dla mnie minusem było, że stoliki z krzesłami - jedyne miejsce do zjedzenia swojego posiłku były już na zewnątrz na słonecznym tarasie. Przy tamtych temperaturach wolałbym się czasem schować Choć są też dwa inne ocienione tarasy, ale to już wędrówki by trzeba uprawiać z talerzami Jeden apartament całkiem fajny, dwa pozostałe z kuchnią w przejściu, ciasne i mało zachęcające. A, bardzo blisko jest do supermarketu, apteki i banku.
http://www.dubrovnik-online.com/rooms_jokovic/
3. Jelena i Pavo Handabaka z Mlini (Apartments Helena). Pavo gra w tej samej kapeli co Zoran, a Jelena bardzo szybko odpowiada na maile i robi pyszną kawę. Apartament jest po prostu śliczny. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie był tuż przy Jadranskiej Magistrali, w dodatku na skrzyżowaniu z drogą z Mlini. Niby świetny punkt, ale raczej głośny. Choć jak komuś to nie przeszkadza, to polecam.
http://www.dubrovnik-online.com/apartments_helena/
4. Nikola Sakic ze Srebreno (Apartments Kanjuo). Dom stoi nieco dalej od morza (jakieś 300m), ale wciąż poniżej Jadranskiej. Ładne, dobrze wyposażone, przestronne i tańsze niż w okolicy apartamenty. Jedynym mankamentem jest widok z tarasu na olbrzymi zniszczony podczas wojny hotel, który stoi jako betonowa ruina i straszy. Poza tym blisko do supermarketu i banku, rzut beretem na plażę w Srebreno i to bez żadnych schodów, za wyjątkiem zejścia z piętra, na którym są pokoje. Nikola pracuje, więc z lotniska może odbierać tylko po 16 - biorąc pod uwagę rozkład lotów, trzeba sobie radzić samemu.
http://www.dubrovnik-online.com/apartme ... ation.html
5. I w końcu Petar Ivelja z Mlini (House Petrali), z którego gościnności korzystaliśmy. Kamienny dom, stare klimatyczne meble, dwa pokoje z łazienkami, oddzielna kuchnia i dwa tarasy - jeden z widokiem na morze, drugi zacieniony do posiadówek. Petar odbiera z lotniska, jest miejscowym mistrzem brydżowym, a Marija częstuje swoimi marmoladami, ciastami i lemoniadą Duży ogród wokół domu z drzewami pomarańczowymi, cytrynowymi, laskiem bambusowym, winoroślą i mnóstwem innych roślin. Piękne wejście pod kamiennym łukiem i 29 schodków, po których dało się nawet jechać parasolką. No może na dwóch trzeba było podnieść wózek A potem minuta do plaży. Właściciele mówią po niemiecku i włosku, a ponieważ to żaden z moich języków rozmawialiśmy po polsko-chorwacku i dało radę. Z czystym sumieniem mogę polecić.
http://www.dubrovnik-online.com/house_petrali/
Parę słów o miejscowościach Żupy, plażach i knajpach.
Mlini jest spokojniejsze, bardziej ciche, więcej tam emerytów z hotelu Astarea i trochę rodzin z dziećmi. Srebreno jest bardziej hałaśliwe, dużo tu koloni i dzieciarni ze szkół, wielu młodych Chorwatów popijających piwo i rodziny z dziećmi. Kupari jest właściwie wymarłe. Między miejscowościami ciągnie się coś a la promenada, czasem się zwęża, czasem idzie przez lasek - grunt że da się spacerować i wózkiem przejechać bez problemu.
Plaże:
W Mlini plaża żwirkowo-kamienista, choć jest i trawnik, gdzie można się rozłożyć. Zejście względnie łagodne, dno uprzątnięte z wyjątkiem kilku skał, ale spokojnie można pływać. Woda zimniejsza bliżej ujścia górskiego strumienia, który wpada do morza tuż przy plaży. Trochę dzieci, ale ogólnie cisza i spokój. Leżaki 20 Kn, parasole 15, choć oczywiście można się bez nich obyć.
W Srebreno są dwie plaże - jedna nieco w stronę Mlini, u stóp wymyślnego placu zabaw dla dzieci. Jest tam nawet trochę piasku, poza tym dość kamieniście i stosunkowo niewiele cienia. Zejście ostrzejsze niż w Mlini, ale bez przesady. Parasole i leżaki po 20 Kn. Druga plaża leży stricte w Srebreno - wąska część jest żwirkowa, szerszą wyłożono betonowymi płytami. Od biedy można się położyć między szyszkami i patykami w lasku powyżej plaży. Poza tym cienia jak na lekarstwo. Zejście najłagodniejsze, dno wyczyszczone, więc i dzieci masa, także kolonijnych. Co kto lubi.
Jest jeszcze plaża dla nudystów (FKK) jeśli pójdzie się drogą wzdłuż brzegu obok hotelu Astarea, potem polną dróżką, trochę poprzedziera przez chaszcze i schodami zejdzie na plażę. Po drodze stoi zniszczony budynek tuż nad brzegiem morza - warto zajrzeć. Plaża kamienista, częściowo wyłożona płytami, w wodzie skały, ale pływać się da. Cienia brak.
Knajpy:
Mlini jako spokojniejsza miejscowość obfituje w konoby, do których dołączył jeden bar i hotelowe bistro. W Srebreno jest jedna restauracja i barów bez liku. Od razu widać klientelę obu miejscowości
Konoba Astarea, położona najbliżej hotelu ma ponoć pyszne dania, ale ceny z kosmosu. Czasem 50% wyższe od konkurencji. Dziękuję, innym razem.
Obok, niedaleko plaży kolejna konoba U Mlini. Wegetariańska. Jedliśmy całkiem dobre spaghetti w różnych odmianach za 60-70 Kn. Poza tym wodorosty, grzybki, ryby i owoce morza, za którymi nie przepadamy, więc się o nich nie wypowiem. Obsługa miła.
Hotel Mlini i bistro nad wodą. Serwują kanapki na szybko, piwo, kawę i takie tam. Z jedzenia jest pyszna pizza (zazwyczaj 2 pizze na trzy osoby) - polecam zwłaszcza ostatnią w menu. Uwagę należy zwrócić jedynie na obsługę - pracuje tam na zmianę trzech dżentelmenów. Młody lata jak fryga i obsługuje z prędkością światła. Drugi krępy i niski rusza się nieco wolniej, ale w granicach rozsądku. Natomiast wysoki Chorwat z wąsem i 50 na karku, wiele już widział i ogólnie ma czas. Jeśli my go nie mamy aż tak wiele, nie wstępujmy do bistro, gdy jest jego szychta. Pół godziny oczekiwania na piwo może być czymś normalnym.
Konoba Lanterna - moim zdaniem najlepsza w Mlini. Obsługuje zawsze gospodin Bogdan, szarmancki i elegancki. Jedzenie bardzo dobre, zarówno ryby, jak i mięso, a nawet owoce morza, które zwykle omijamy - tu smakowały. Ceny podobne jak w okolicy, czyli ok. 100 Kn za osobę, przy trzech oddzielnych daniach. Jak braliśmy dania dla dwóch osób na trzy, do tego sałatki i piwko - rachunki wynosiły około 250 Kn. Widok na port w Mlini, spokojna muzyczka, ładny wystrój, czego chcieć więcej?
Wzdłuż drogi do Srebreno, tuż obok zejścia na pierwszą z tamtejszych plaż są stoliki kolejnego bistro-konoby. Ceny przyzwoite, karta bogata, ale jakoś nie chciałem jeść obiadu przy zwykłych stolikach pod parasolem. A do środka nie zaglądałem, bo nie ma tam tarasu, tylko w czterech ścianach trzeba się zamknąć, by zjeść. Mają tu palacinki, których nie uświadczy się gdzie indziej.
Nieco wyżej wzdłuż drogi jest już ostatnia w Mlini konoba Marinero. Ma zdecydowanie najładniejsze widoki, bo położona jest najwyżej. Ładny wystrój, obsługa sprawna, choć bez wyrazu. Ceny podobne - trzy dania nie do przejedzenia kosztowały tu z dodatkami jakieś 330 Kn. Sporo schodów zniechęciło nas do kolejnych wizyt z wózkiem.
W Srebreno jest jedna restauracja z prawdziwego zdarzenia, niemal na samym końcu miejscowości, na drodze do supermarketu. To knajpka hotelowa, położona na parterze lekko socrealistycznego budynku i w podobnym stylu jeśli chodzi o wystrój. Jedzenia nie próbowałem, ceny nie różniły się zbytnio od tych w Mlini, ale muzyka była stanowczo za głośna.
Co do knajpek i barów się wypowiadać nie będę - ot piwo i drinki, a podczas mojego pobytu telewizory z mistrzostwami świata w RPA. I tyle. W Mlini nie można się tylko napić Lasko, po które trzeba się przespacerować do knajpek w Srebreno.
Transport autobusowy jest świetny, w obie strony do Dubrownika i Cavtatu kursują co pół godziny do późnych godzin wieczornych. W Cavtacie zatrzymują się tuż przy Starówce, jest tam zresztą cudowna promenada wokół cypla - zwłaszcza dla rodziców z wózkiem. Knajpek od groma, ceny takie same jak w Mlini. Cavtat przypadł mi do gustu nawet bardziej niż Dubrownik (ale mówię z punktu widzenia rodzica z wózkiem). Autobus do Dubrownika nie jest już tak dobry - trzeba wysiąść albo na górze i po schodach drałować na Stare Miasto (droga najkrótsza, ale z dzieckiem i wózkiem lekko męcząca), albo przesiąść się w inny autobus, żeby dojechać pod samą Starówkę. Trochę zachodu z taką jazdą. Alternatywą są stateczki z Mlini do Dubrownika - płynie się prosto do portu na Starym Mieście, ale płaci jakieś cztery razy więcej. Raz można zaszaleć Ceny autobusu są różne w zależności od kierowcy. Nominalnie płaci się 10 Kn do Dubrownika i tyle samo do Cavtatu, niezależnie gdzie się wsiada. Część kierowców pobierała jednak połowę opłaty, ponieważ wsiadaliśmy na środku trasy. Czasem za tę samą trasę za trzy osoby i małego płaciliśmy 30 Kn, czasem 18, a kiedy indziej 15. Dlaczego? Nie mam pojęcia.
Przystanki w Mlini/Srebreno są dwa - jeden przy skrzyżowaniu z drogą schodzącą nad morze - łatwo tam dojść nawet z wózkiem, ale dla nas był to jednak kawał drogi. Drugi przystanek był kawałek od naszej kwatery... po 132 schodkach Mimo wszystko wózek pod pachę, dziecko na ręce i w górę - naprawdę było bliżej.
Słowo o zakupach. Po drodze do Dubrownika jest Lidl i jakiś drugi market, ale to dla zmotoryzowanych. My robiliśmy zakupy w supermarkecie Mercator w Srebreno (najtaniej w okolicy), a pilne zakupy można zrobić w małych sklepikach przy Jadranskiej - trzeba niestety wleźć na górę do drogi. Różnica w cenach jest znaczna - 1,5 l woda w małym sklepiku 6 Kn, w Mercatorze 4,81 Kn; sok 1,5 l - 12,5 KN / 9,87 Kn; chleb 5 Kn / 3,89 Kn i tak dalej. Dla rodziców informacja - w Mercatorze można kupić wszystko dla dziecka, z pieluch są Pampersy, szwedzkie Libero (super pieluszki) i jakieś miejscowe. Za 62 szt. Libero zapłaciliśmy 89,97 Kn. Ze słoiczków są tyko Hipp, ale i to dobre. Poza tym wszelkie kremy, chusteczki w dowolnych ilościach, ale jednak droższe niż w Polsce. Widać zwłaszcza po Nivei
Wymiana pieniędzy tylko w banku. Omijać kantory szerokim łukiem, zwłaszcza złodziejski kurs na lotnisku (ścinali 0,50 Kn na każdym Euro w stosunku do banku). Wzięliśmy z Polski Euro, bo kuny u nas drogie i lepiej było przewalutować dwa razy. Gospodarz pożyczył nam pierwszego dnia 400 Kn, zanim nie dotarłem do banku i nie wymieniłem tam po przyzwoitym kursie. Bank jest niedaleko supermarketu w Srebreno, można też wymienić pieniądze w banku na lotnisku, ale o tym dowiedziałem się dopiero przy wylocie, bo właśnie na hali odlotów jest oddział banku. Tyle że tam biorą 3% prowizji - w Srebreno tego nie ma.
Słowo o Dubrowniku jeszcze. Wejście na mury kosztuje teraz 70 Kn, wejścia do większości muzeów są w granicach 20-30 Kn. Na mury z małym dzieckiem tylko w nosidełku, o wózku zapomnijcie. Ogólnie z każdego miejsca wartego zobaczenia zrobiono muzeum, niekiedy na siłę, co bardzo nie przypadło mi do gustu. Szczytem jest schowanie ołtarza głównego w katedrze do oddzielnego pomieszczenia - za jego zobaczenie trzeba zapłacić. Byłem zniesmaczony.
Zdjęcia dorzucę później, jakby jeszcze coś mi się przypomniało, to napiszę. Tak, czy inaczej, polecam Żupę Dubrovacką wszystkim chcącym odpocząć od zgiełku miasta, a przy okazji zobaczyć piękne góry, Dubrownik, Cavtat, a może i Czarnogórę.