Re: Miodowa Riwiera przez jeziora i wojnę a wykiwani przez..
napisał(a) sviva » 28.11.2014 13:18
Widzę, że właściciel łódki woli pozostać incognito
Nie dziwię się bo na jego miejscu też bym się wstydził.
Wracając do wyjazdu.
Jako, że to była niedziela i w dodatku 14.07, czyli dokładnie miesiąc od naszego ślubu to postanowiliśmy zaszaleć i pójść na kolację full wypas.
Przed wyjazdem kolega @ARB niczym wujek Google podpowiedział mi wszystko o Podgorze i okolicach. Wiedziałem, że najlepszą konobą w Podgorze jest Roko więc tam poszliśmy. I co? Chyba cała Riwiera się zjechała tego dnia do tej konoby - ludzi co niemiara... Szybka decyzja idziemy do innej bo stać i czekać jak sęp na padlinę nie wypadało... Ale co się odwlecze to nie uciecze. Jeszcze wróciliśmy do Roko i zjedliśmy pyszną kolację ale o tym później...
Poszliśmy w drugą stronę - padło na konobę Klemić... Niestety... Ale od początku... Kelner gamoń znał aż 3 języki... 1 swój w gębie, 2 w butach... No za grosz z dziadem nie dało się dogadać ani po angielsku, ani po niemiecku, ani po polsku - na migi trochę rozumiał ale tylko w mowie bo w piśmie już nie bardzo.
W końcu dogadaliśmy się, zamówiliśmy danie,dowiedzieliśmy się tyle o ile z czego to jest robione i mogliśmy czekać na danie... Mogliśmy... i dalej mogliśmy... I dalej mogliśmy... I tak czekaliśmy... Generalnie byliśmy w du*** Ciemnej du***. Po ponad godzinie i znowu 10 minutowej rozmowie na migi - tym razem prawie z zaciśniętymi pięściami dostaliśmy swoje danie. Było ok. Jak ktoś 2 lata czekał na rybną platę to wybrzydzać nie można. W przeprosiny dostaliśmy butelkę wina - tyle dobrego.
Wino musiało być dobre bo z każdym łykiem ta kolacja nam się coraz bardziej podobała - na koniec rachunek i efekt natychmiastowego otrzeźwienia. 4 osoby i 1300 kun
Ale kto biednemu zabroni bogato żyć... Później dodam troszkę zdjęć...