Re: Miodowa Riwiera przez jeziora i wojnę a wykiwani przez..
Wracając do Złotego Rogu. Powiedzmy, że w pamięci zachowam wspomnienia ze zdjęć z lotu ptaka, które mnie urzekły. Może dlatego byłem takim pesymistą bo mnie cały ten rejs wkurzył?
Wracając do rejsu. Po zapakowaniu się w drogę powrotną, wkurzeni, zmęczeni chlapnęliśmy trochę rakiji, niebo się jakby jaśniejsze zrobiło, słońce wyraźniejsze.... Ale nie... To tylko fatarakijomorgana....
Naraz jak zaszło słońce, chmury nadciągnęły... Z lewej zaczęły nas wszystkie statki wyprzedzać a my dostojnie niczym Dar Młodzieży bujaliśmy się na tych falach... No coś wisiało w powietrzu, tylko co?
Co? Burza choinka jasna, sztorm, grad,deszcz... Normalnie sajgon! Ale to lubię, przynajmniej trochę atrakcji za które zapłaciliśmy z Moniką 400 kun
Ale bujało, ale lało... Momentalnie się okazało że cały dziób i rufa statku są moje - jestem tam prawie sam. Gdzie ci ludzie się pochowali?
Ale grad coraz bardziej zacinał więc z racji, że obsługa statku chyba pierwsza się przed deszczem schowała to sami postanowiliśmy rozsunąć kotary, które nas od tego gradu choć trochę osłaniały. I wiecie co się stało? Te mendy ze statku zaczęli nas opierniczać co my robimy! Że nie wolno... Sami się pochowali do suchego, ludziom, którzy zapłacili kazali siedzieć w deszczu bo nigdzie w środku miejsca nie było (ponoć kibel był wolny ale wolałem nie sprawdzać) a oni z pyskiem, że nie wolno, że jak coś to oni sami by to zrobili.. Się pytam dziada ale kiedy? Po dopłynięciu do portu? Nie potrafię chorwackiego, tamten nie znał angielskiego ale zrozumiał słowo w słowo co mam mu do powiedzenia. Potem się nawet nie odezwał. Ludzie, którzy byli z nami na tym statku to samo, no tak się facet naciął na bluzgi, że aż mi się go szkoda zrobiło. Ale co tam płacę to wymagam
W końcu burza ustąpiła, my zbliżaliśmy się do okolic Podgory i mieliśmy wzdłuż wybrzeża dopłynąć do Makarskiej. I wiecie co nasza pomysłowa załoga wymyśliła? Chcieli sobie darmową reklamę zrobić, puścili naraz muzyczkę i kazali dziewczynce odpowiedzialnej za zabawę na łajbie aby ludzi do tańca wyciągała, że niby super się bawimy, że jest fajnie itd... Biednej dziewczynie nawet konduktu żałobnego nie udało się zebrać, i tak w ciszy i spokoju dopłynęliśmy do Makarskiej.
Gdyby ktoś szukał fishpicnicu to NIE POLECAM STATKU CALYPSO - OSZUŚCI, NACIĄGACZE! Na innych statkach kultura, ludzi tyle co miejsc siedzących, na tym statku jak beduini na plastikowych krzesłach, obsługa opryskliwa i zabawy na statku nie ma żadnej...
Na szczęście wszystko co "dobre" szybko się kończy i mogliśmy wrócić do swojej Podgory oddać się kontemplacjom przy grillu...
CDN....