Adamas (Αδάμας) – czasem występuje także pod nazwą
Adamantas (Αδάμαντας) - nie jest miejscowością, która mogłaby mnie zaczarować, ale właśnie tu bywaliśmy wielokrotnie w ciągu naszych miloskich wakacji. Przede wszystkim ze wzgęldu na położenie, dobre miejsce na wypicie kawki i zrobienie zakupów. Te ostatnie najczęściej robiliśmy w Carrefourze i pobliskiej piekarni, tam również codziennie zjawiał się Pan Meloni z pełną przyczepą smakowitych owoców
. Właśnie melony (peponia) były tego roku naszym podstawowym owocem na deser, wygrały nawet z winogronami.
Najładniejszy widok na Adamas jest (odczucie subiektywne
) z drogi od lotniska. Może jeszcze z promu, ale tego nie stwierdziłam na własne oczy, bo przypływaliśmy i odpływaliśmy
po ciemku.
W samej miejscowości
trudno o ładną fotkę, bo pomiędzy domy wkrada się mnóstwo przeróżnych kabli itp. paskudztw.
Spacer zaczęliśmy od zasięgnięcia języka odnośnie możliwości nabycia świeżej rybki
. Owszem, jest przy nabrzeżu (przy drodze w kierunku lotniska, niedaleko za zjazdem do Carrefoura) jeden sklep rybny, ale do końca pierwszego tygodnia naszego pobytu na wyspie
ma być zamknięty. Lada w budce przy nabrzeżu dla kutrów
również pusta – tam po prostu pojawiają się towar dopiero wówczas, gdy połów nie zejdzie w całości do adamaskich tawern… Cóż, pierwszy dzień na Milos uczcimy rybką mrożoną
, w Carreforze jest spory wybór. Nie jest to wprawdzie to samo, ale i tak smaczniejsze niż te mrożone z polskich marketów…
A na razie kawka
! „Aktaion”, który wybraliśmy sobie tego pierwszego dnia, odwiedzaliśmy później wielokrotnie, za każdą bytnością w Adamasie o kawkowej porze. Jakoś nam tu przypasowało, zarówno ze względu na wygodne siedziska z widokiem na port, jak dostęp do WI-FI (to akurat jest wszędzie, ale nie chciało nam się za każdym razem prosić o password
), a przede wszystkim oczywiście - smak kawki
. W tym roku frappe przegrała z freddo cappuccino!
Idziemy na najwyższy punkt miasteczka – pod duży kościół Kimissis Theotokou & Agios Charalambos, zbudowany w latach 1868-1870 przez uchodźców z Krety.
Kościół zamknięty
, toteż nie udaje mi się zobaczyć wnętrza, w którym ponoć znajduje się srebrna ikona Panagia Portiani przeniesiona tu z dawnej katedry w Zefirii. Patrzymy sobie wobec tego jedynie na kamyczkową mozaikę przed świątynią…
… oraz na koty, które wypoczywają w pobliżu.