Do starej kopalni siarki chciałam dotrzeć, bo to przecież miloska ciekawostka
, dostępna nawet dla naszego auta. Co prawda może nie aż do samego dołu, ale od czego mamy nogi
?
Środa okazała się odpowiednim dniem na tego typu wycieczkę, toteż gdy zwinęliśmy się z Provatas (było już około 13-tej), ruszyliśmy w kierunku Zefyrii, a stamtąd w stronę Palioremy.
Nie mamy takiego zacięcia (ani
wiedzy odnośnie rozpoznawania skał) jak Longtomy, toteż nie zrobiliśmy “skoku w bok” do gipsu krystalicznego, nie oglądaliśmy odkrywki kaolinu, obsydianu też
nie próbowaliśmy znaleźć… No bo co by to było, gdyśmy znaleźli? Żal nie wziąć
, a zabrać - nie mieliśmy miejsca. Przy ścieleniu łóżka, każdy skrawek auta był zarezerwowany na kuchnię i garderobę
, a spać na kamieniach (nawet cennych)
nie miałam ochoty. Może nie jestem księżniczką, której nawet ziarnko grochu przeszkadza, ale mimo wszystko
…
Tak więc, w te i nazad, jechaliśmy tylko głównym szutrem wiodącym do dawnej kopalni siarki. Skoro nie zdobyliśmy się na żaden z wariantów przewidzianych w trasie “Geowalk”, nie zobaczyłam żadnego z kościółków
pokazanych przez Tomka w jego relacji, “tufowej zagrody” oczywiście też nie.
Dotarliśmy do miejsca, gdzie zalecane jest zostawienie auta.
MCR napisał(a): Jakby ktoś jednak chciał zjechać autem, to "normalnym" można spokojnie od "parkingu" przejechać kilkaset metrów w dół aż do pierwszego zakrętu 180' na którym znajduje się placyk gdzie można spokojnie zaparkować. Dalej jest stromo i sypko, bez 4x4 może być ciężko (co nie oznacza że się nie da).
Wprawdzie Longtomy zjechały na dół swoim wehikule, wiele innych aut też nie miało z tym żadnego problemu, jednakże my zdecydowaliśmy się
na nóżkach. Grzesiek co prawda przejechał kawalątek poza zakaz wjazdu
, bo droga początkowo była przyjazna nawet dla volvo... Ostatecznie podjęliśmy decyzję o cofnięciu się do “górnego parkingu”.
Na “dolnym” (przy cypelku ponad plażą, tuż przed zaczynającą się największą stromizną drogi) stały dwa auta, ale każde z nich miało zdecydowanie większy prześwit. Wyzwania zjazdu na samą plażę po beznadziejnej i stromej nawierzchni, nikt jednak nie podjął!
Być może, pomimo kamyków i nierówności drogi, jakoś byśmy się skulali do tych wdzianych z góry aut, ale powrót
mógłby nas dobić.
Srebrne zasłonki na okna i możemy iść
.
Cel widoczny
.