Potem jedziemy … oczywiście do
Adamas. Trzeba bowiem zjeść śniadanie
.
No i zrobić zakupy, korzystając z tego, że w sklepie rybnym (wyjątkowo kupujemy w porcie, a nie w Triovasalos) jest
oferta promocyjna.
Zakupy czekają sobie w sklepowej lodówce, gdzie je dla nas umieściła pani sprzedawczyni, żeby nam się nic
nie psuło w tym, czasie gdy będziemy siedzieć przy kawce. A my idziemy na nią do naszej ulubionej kafejki.
Potem jeszcze chwilka dla portowej miejscowości…
… ze szczególnym uwzględnieniem muzeum ikon, którego absolutnie nie chciałam pominąć.
W planie było jeszcze muzeum geologiczne, tyle że już nie w poniedziałek, a w któryś pozostałych dni, jakie nam jeszcze zostały na Milosie. Od razu przyznam się, że… nie dotarliśmy
. Zawsze było po drodze
, ale nigdy nam nie pasowało – a to zła godzina, a to inne preferencje
… Fakt, to raczej marne usprawiedliwienie.
Muzeum sztuki sakralnej mieści się w XVII-wiecznym kościółku Agia Triada, który z zewnątrz
oglądaliśmy pierwszego dnia po przyjeździe na Milos. Ponieważ stare ikony są mi bliższe, niż antyczne wykopaliska, w żaden sposób nie mogłam sobie odmówić oglądnięcia tego maluśkiego
muzeum na Milosie. Oprócz cennych ikon ( najstarsze z XIV w.), oglądamy tam rzeźbione drewniane pulpity, XVII-wieczny tron biskupi oraz ikonostas z tego samego okresu, srebrne przedmioty liturgiczne (głównie z XVIII w.) oraz złote dary wotywne.
Na uwagę zasługują ikony autorstwa Emmanuela i Antoniosa Skordilisów. Emmanuel Skodilis w połowie XVII w. przybył na Milos z Krety i osiedlił się w dawnej stolicy – Zefyrii. Odegrał znaczącą rolę w rozwoju sztuki sakralnej na Milosie. Jest autorem znacznej ilości ikon nawiązujących stylem do sztuki flamandzkiej. Wiele z jego prac można zobaczyć nie tylko w muzeum w Adamasie, ale również w miloskich kościołach. Zapewne zobaczyć je można także w wielu innych greckich świątyniach…
Zdobią ponoć także monastyr św. Jana na Patmos (
klik ! Tomek, co Ty na to? Były
?
Antonios Skordilis to potomek Emmanuela, jego prace pochodzą z z przełomu XVII i XVIII w.
Zdjęć z muzeum nie mam zbyt wiele, bo bez lampy wychodziły kiepsko, a włączenie flesza byłoby barbarzyństwem, więc nawet nie pytałam, czy można…
Zwiedzanie jest bezpłatne (dostajemy informacyjną ulotkę), podczas oglądania można się wczuć w klimat, bo w tle słychać muzykę sakralną
.
Odbieramy ze sklepu nasze kalmary, pani dodaje nam do wora sporą porcję lodu, żeby nabytek zachował świeżość jak najdłużej…
Możemy kontynuować naszą miloską przygodę
.