Trochę żal opuszczać mało zaludnioną zachodnią część wyspy… Jest jednak i pozytywna
strona takiej decyzji, a konkretnie
mniejsze ryzyko spotkania z najbardziej jadowitą żmiją Europy, która upodobała sobie mieszkanie
właśnie na Milosie. Można ją niestety spotkać także w innej części wyspy (w necie znalazłam relację i fotki kogoś, kto jej nieomal nie nadepnął na gada
w pobliżu Plaki, koło Sarakiniko też się trafia), ale to już raczej trzeba mieć pecha
.
(fotka z netu)
Populacja
macrovipera schwarzerai (bo o niej mowa) to około 3 tys. osobników, z czego aż 2,5 tys. jako siedlisko „wybrało” zachodnie Milos. Pozostałe żmije żyją sobie w innych miejscach Milosa, a ponadto jeszcze tylko na czterech pobliskich wyspach – Polyaigos, Kimolos i Sifnos. Hmmm… A Kimolos i Sifnos mam w planach
, więc od swojej fobii
nie mam szans się uwolnić…
No bo węży się boję
, nie chciałabym spotkać nawet tych niegroźnych, więc cóż dopiero mówić o paskudnej miloskiej gadzinie! Nie ukrywam, że obawa przed trafieniem na nią, troszkę jednak
psuła mi radość z poznawania wyspy. Na szczęście nie cały czas
... W regionie gór Chalakas, zajmujących zachodnią część Milosa, nie czułam się jednak zbyt pewnie, zwłaszcza gdy przed wyjazdem wyczytałam, że w dolince w pobliżu monastyru Agios Ioannis Siderianos, też są! Pocieszeniem było, że macrovipera zamieszania nie lubi, a tego w rejonie monastyru nie brakowało
. Jednakże węże uciekające spod monastyru, mogły sobie popełzać
na kamieniste szlaki wiodące do Sykii czy Kleftiko! Ścieżka do Kleftiko była jednak szeroka i wygodna, idąc nie trzeba było się podpierać o żadne kamienie, pod którymi mogła czaić się żmija! A na ścieżce chyba bym gada zauważyła, nawet gdyby potwór zlewający się kolorem z podłożem, spałby sobie zwinięty w kłębek… Tak się pocieszałam
, ale na szczęście żmij po drodze nie było (chyba
). Może dlatego, że jednak bardziej od takich ścieżek wolą łożyska potoków (
potamos), nawet tych całkiem suchych? Albo kamienne murki gdzieś na uprawnych poletkach, nasłonecznione kamieniste zbocza… W żadne zarośnięte miejsca stopy bym rzecz jasna nie postawiła, bo przecież wszędzie tam mógł być jakiś wąż
!
Niemniej jednak, po drogach
też pełzają, a spotkanie na szutrach zachodniego Milos (od poziomu morza do wysokości ok.400 m m.p.m.) wcale nie jest rzadkim przypadkiem…
(fotka z netu)
Gdy spaliśmy pod monastyrem, auto na szczęście nie stało pod żadnym drzewkiem
. No bo gdyby tak miało być, to bym nie zmrużyła oka
, i to wcale nie z powodu muzyki z panigyri. A na żmije muzyka
nie działa, gady są głuche.
Otóż, macrovipera jest aktywna zwłaszcza nocą, lubi też wspinać się na niskie drzewa i krzewy (szczególnie właśnie późnym latem i jesienią
) i stamtąd polować na ptaki… A jakby przypadkiem z takiego drzewa
wpełzała nam do sypialni? Brrrrrrrr…… Inne miloskie noclegi czasem jednak pod drzewami się zdarzały, no ale gdzieś bliżej plaży
, więc ryzyko było minimalne.
(fotka z netu)
Wracając do „zagęszczenia” żmij na zachodnim Milosie… Na jednego mieszkańca kilka żmij tu przypada, kilka żmij na jednego mieszkańca… Czyli więcej, niż szeryfów
. No i nie są to tylko dane z wikipedii! Kilka dni później, o miloskiej gadzinie rozmawialiśmy z Grekiem poznanym w Kilimie. Potwierdził on, że w regionie Chalakas żmij żyje sporo. No i faktycznie
lepiej nie mieć z nimi bliżej do czynienia, bo skutki mogą być straszliwe - umieralność po ukąszeniu wynosi około 30%. Co roku jest na wyspie od kilku do kilkanastu przypadków śmiertelnych po wstrzyknięciu jadu przez macroviperę. Jej ofiarą był m.in. kolega „naszego” Greka, pomimo tego że szybko odwieziono go do szpitala w Place. Ów kolega „move Bozi”, jak to mieszanym polsko-angielskim opowiedział nam Aris (skąd u niego cząstkowa znajomość polskiego, o tym innym razem).
Macroviopera schwarzerai do niedawna wliczana była do gatunku
Vipera lebetina – o znacznie szerszym zasięgu występowania, ale badania wykazały, że miloska żmija to gatunek odrębny, endemit występujący tylko na wspmonianych czterech Cykladach. Osiąga przeciętnie 50-70 cm długości, ale zdarzają się osobniki o długości 90 – 110 cm. Żmija zdolna jest ukąsić, gdy znajduje się od ofiary w odległości połowy długości swego ciała. Cechą gatunku jest różnorodność zabarwienia - od bladego w kolorze kości słoniowej, przez różne odcienie ochry i szarości (zazwyczaj osobniki są szaro-brązowe lub szaro-żółte). No i ma na skórze ciemniejszy wzorek, tyle że nie zawsze wyraźny…
Link do czyjegoś filmiku o płazach i gadach na wyspie Milos (w tym oczywiście o żmijach)
klikWarto też zaglądnąć do tego filmu „poszukiwaczy węży” :
klik - jest w nim nie tylko o gadach, ale o przyrodzie wyspy w szerszym kontekście (zwłaszcza w odicnku nr 1:
klik ) . Tyle, że w jezyku dla mnie mało zrozumiałym…