jolcix napisał(a): chętnie poczytam
Witam i zapraszam do dalszej lektury.
Vjetar napisał(a): I tego Wam, południowcom zazdroszczę
A ja Tobie Jacku zazdroszczę bliskości Gochów...
janusz.w. napisał(a): szybka jesteś
Ciekaw jestem Waszych wrażeń...
Fakt, start mam szybki, w przeciwieństwie do Ciebie. A też jestem ciekawa WASZYCH wrażeń! Mam madzieję, że lada dzień również rozpoczniesz swoje greckie opowieści, „gościnny występ” u Krzysztofa to przecież trochę za mało ! Wrześniowy odpoczynek w Cro za Tobą, nabrałeś sił, więc do dzieła !
wawerek napisał(a): Szykuje się świetna lektura na październikowe dni.
W październiku to będzie jedynie preludium .
longtom napisał(a): Choć mam nadzieję, że relacja trochę jednak potrwa
Przy moim „tasiemcowym" podejściu do relacji, zima nas przy niej zastanie . Zwłaszcza, że tempo spadnie mniej więcej od połowy listopada, kiedy zostanę babcią i Wnusia będzie miała priorytet .
Fraz napisał(a): Mam analogiczne zdjęcia naszych noclegów, tylko w bardziej dzikich okolicznościach.
Bardziej dzikie u nas też były , chociaż nie aż takie, jak Wasze.
kataryniarz napisał(a): Zdjęcie bagażnika dodaje mi wiary w nasze plany na 2015 ...ale jeszcze nie testowaliśmy więc głowa pełna wątpliwości
Sekcja „mikro-kamperów” się rozrasta !
Po przetestowaniu, wątpliwości się rozwieją .
Na początek może zróbcie wypad weekendowy, może jeszcze tej jesieni? Zapowiadają się przecież jeszcze słonecznie i dość ciepłe dni…
Przed dłuższym wyjazdem wskazane jest sprawdzenie przepakowalności bagażnika na (i pod) przednie siedzenia, żeby potem nie było niespodzianki, że nie wszystko się mieści i trzeba trochę zostawić w „sypialni”. Po kilku wyprawach niezbędny zestaw sam się narzuca , a szybkość wieczornego rozgracania łóżka wzrasta .
Wygodnym rozwiązaniem jest „trumna” na dachu, zwłaszcza dla garkuchni, sprzętu plażpwego i tym podobnych klamotów. My wprawdzie jesteśmy posiadaczami takiej skrytki na bagaże, ale jakoś nie leży nam jazda z "trumną" na dachu, chyba że byłaby znacznie niższa i nie stawiała takiego oporu…
tiwa napisał(a): Dlaczego przez Boboszów, a nie Głuchołazy ?
W sumie to trudno powiedzieć, dlaczego. Po prostu – tym razem Kierowca chciał pojechać tamtędy . Mamy przećwiczone wszelakie warianty, przez Głuchołazy jeździliśmy wielokrotnie. Szczególnie wtedy, gdy podążaliśmy na rejsy do Chorwacji i zahaczaliśmy o dom naszego Kapitana pod Nysą. A także wówczas, gdy celem było majowe rowerowanie na południowomorawskich winiarskich ścieżkach. Od Głuchołaz były różne trasy – przez Zlaté Hory i Brutál, przez Jesenik i Šumperk, nawet przez Hanušovice, gdy szosa przez Červenohorské sedno była w remoncie... Przez Boboszów czasem także jeździliśmy, droga ta nam pasuje , czasowo zresztą różne warianty wychodzą podobnie.
Co do unikania słowackiej winiety… „Traktorowy” skrót od granicy wymyśliliśmy, gdyż pierwotnie zamierzaliśmy przespać się na parkingu przy granicy. Wygodniej zapewne (a czasowo podobnie) byłoby zjechać z czeskiej autostrady na Břeclav, stamtąd drogą przez Lanžhot osiągamy słowackie Kúty i bezwinietową drogę nr 2. Nocą jedzie się nią niewiele dłużej niż autostradą, w dzień też różnica w czasie nie jest niebotyczna.