C.D.
Lecim w rejs
Kolejność:
Plaża Egremni, plaża Porto Katsiki, Kefalonia - Fiskardo, Itaka - plaża, wyspy Skorpios - jaskinia Papanicolis.
Ruszamy!
Pogoda wymarzona, słonko grzeje aż miło
Jest to, co kocham najbardziej: ciepełko i chłodzenie się w wodzie.
Dzieci podczas rejsu mają możliwość posterować statkiem
Rejs z Nidri do plaży Egremni trwa około 1,5 godziny. Na plaży spędziliśmy około 30 min. Fale były ogromne. Ciężko było wejść i nie zostać za chwilę zmiecionym na plażę. Paweł próbował walczyć, ale po chwili walnął głową w nogi jakiejś dziewczyny, która właśnie robiła sobie selfie...
No, cóż - selfie z pewnością było jedyne w swoim rodzaju
Plaża Egremni duża, dlatego bardziej spodobała mi się Porto Katsiki, ale kolor wody na Egremni był po prostu nie do przebicia. NIEWIARYGODNY lazur!
Woda cudownie przejrzysta i cieplutka.
Po prostu miodzio!
Jeszcze tu wrócimy, a chłopaki znajdą tu sobie ciekawą "rozrywkę"...
Później ruszamy na Porto Katsiki - tam tylko chwila na skoki do wody. Może dlatego, że nasz kapitan nie upilnował statku i prawie walnęliśmy podczas "postoju" w statek Nidri Star. Tamtejszy kapitan darł się niemożliwie, ale miał rację. Sytuacja wyglądała nieciekawie - na szczęście w porę ją opanowali
Następnie kurs na Kefalonię. Tam godzinka z hakiem na zwiedzanie miasteczka Fiskardo. Bardzo ładne miejsce. Troszkę poplażowaliśmy, troszkę posnoorkowaliśmy, zrobiliśmy drobne zakupy i czas zleciał. Wracamy na statek.
Szczerze powiedziawszy już trochę zmęczeni. Co niektórzy poukładali się do snu. Rejs z wyspy na wyspę trochę trwał, był więc czas na drzemkę
Dopływamy do Itaki.
Statek nie dopływa do samej plaży. Trzeba do niej dopłynąć wpław.
Od Porto Katski kusi mnie, by skoczyć do wody. I walczę ze sobą...
Nie, z trampoliny nie skoczę...
Zeszłam więc niżej i właśnie przymierzam się do skoku z dolnego podestu, kiedy pracownicy kiwają mi, żebym szła do drabinki... Czemu? Przecież inni stąd skakali?
Ale ok - schodzę po drabince. Niech ta.
Trochę czuję się wśród tego tłumu pływających wokół mnie ludzi, jak rozbitek
Ale pędzę do plaży...
Kolor wody również cudowny. Plaża dostępna jest tylko od strony morza. Jest też dość spora.
Kiedy dopływam do brzegu, dostrzegam moją córkę na plecach Pawła...
Zdębiałam.
Okazało się, że koniecznie chciała ze mną płynąć, a ponieważ mój mąż nie umie pływać
Paweł postanowił ją przetransportować. Że też ona się nie bała!
Siedzimy na plaży i delektujemy się każdą chwilą. Rejs jest super! Trochę męczy, ale warto. Zawsze można się zdrzemnąć i zregenerować siły na kolejną plażę. Odstępy między jedną wyspą, a kolejną pozwalają na to
Nagle patrzę - a na plaży widzę mojego męża!
Chyba mi słońce zaszkodziło... Jakim cudem?
Stwierdził, że nie jest gorszy i popłynie do nas choćby nie wiem co
Przywdział kapok i zasuwał po linie prowadzącej od statku do plaży (przemieszczając się rękoma).
A kiedy usłyszeliśmy sygnał, że czas wracać - dostał takich ruchów, że w życiu nie widziałam, żeby kiedykolwiek tak szybko się poruszał...
W momencie znalazł się na statku
Następnie kurs na jaskinię Papanicolis.
Esti umęczona słońcem i "pływaniem" padła w końcu.
Końcówka rejsu dała popalić też Agnieszce i ta również odleciała.
Jankowi natomiast słonko dało się tak we znaki, że kolejnego dnia poniesie tego dotkliwe konsekwencje... No, cóż - ubrany jak na Sybir (rybaczki, koszulka itp., podczas gdy inni chłodzili się non stop i opalali w jak najmniejszej ilości ciuchów na sobie), siedział cały rejs na górnym pokładzie z aparatem w ręku. To nie mogło pozostać bez echa...
Ale rejs (jak dla nas
) bardzo udany. Bez namysłu popłynęlibyśmy jeszcze raz. Cena jak najbardziej ok i atrakcje również. Posiłek to 2 szaszłyki z dodatkiem pomidora i ogórka. Można oczywiście domówić sobie do tego np. frytki.
Jedna rada: weźcie sobie coś do picia na statek, jeśli nie chcecie przepłacać, bo przekąska przygotowana jest tak, byście pili hektolitry na statku
Sypią solą po tych szaszłykach, jak po chodnikach zimą na polskich osiedlach
I nie mówię tu o solniczce... Sól ładują tam garściami...
No dobra - koniec pisania. Czas na foty