Wyjazd planowany na 8.00, ale mieliśmy drobny poślizg i wyjechaliśmy około godz. 9.00
Kilka minutek jazdy i gdzieś w okolicach Katowic padło pytanie w kierunku Janka:
- Janek, masz paszport, nie?
- Jaki paszport??? Przecież Grecja jest w Unii. Tam jest potrzebny paszport?
- ... - ręce nam opadły...
Zjeżdżamy na najbliższej stacji i pytanie do Pawła:
- Wracamy po ten paszport, czy jedziemy dalej? Decyzja, póki jesteśmy niedaleko.
- Ja nigdzie nie wracam - powiedział Paweł.
- Jak cię Janek nie wpuszczą do Serbii, to cię zostawimy na granicy i zgarniemy w drodze powrotnej
- dodałam. I tak też bym zrobiła, a co
Jak jest gapa, to niech konsekwencje ponosi. Tyle miesięcy planowania, a on się z choinki urwał...
Wsiadamy i jedziemy dalej.
Janek łapie za telefon i dzwoni do kolegi:
- Weź no, sprawdź mi w Internecie czy mnie wpuszczą do Serbii i Macedonii na dowód.
Po kilku minutach kumpel oddzwania.
- Wpuszczą cię.
- Uff...
...No to nici z porzucenia go na granicy...
Jedziemy na Czechy, Słowację... Droga mija szybko, jazda idzie płynnie i lekko. Jedzie się znacznie lepiej, niż rok temu. Nasi motocykliści stali się twardsi, zahartowali się w boju, a co za tym idzie przystanki były rzadsze i krótsze. Pogodzić jazdę tandemem auto-motocykl nie jest takie proste. Rok temu szło opornie, ale w tym roku mile się zaskoczyliśmy. Kilometry tak szybciutko umykały, że pojawiła się nadzieja, że damy radę z 1 noclegiem... Wszystko szło bezproblemowo... Do czasu...