Re: Między morzem a górami
napisał(a) Franz » 05.08.2012 15:48
Dzień czwarty
Noc mija spokojnie; nie nawiedza mnie żadna latająca dusza z mirila, ani nawet z cmentarza, znajdującego się tuż za płotem. Budzik zaczyna mój dzień o 5:30. Wrzucam przygotowane dzień wcześniej graty do plecaka i podjeżdżam na koniec wsi. Wóz stawiam na małym placu, gdzie przy odpowiedniej dawce dobrej woli można się doszukać znaku „P”. jak parking. Wybieram prawy z dwóch wariantów oznaczonych tabliczką ze strzałką na Stap i zaraz Ljubotic zostaje za mną. Wkraczam pomiędzy suchozidy, stąpając po czymś w rodzaju totalnie zdemolowanych kamiennych schodów. Gdzieś po kwadransie mijam strzałkę w prawo - Renjevac. Mam nadzieję, że tu zamknę pętlę, gdyż tę trasę planuję zrobić w drodze powrotnej. Po chwili pojawia się z lewej odnoga, oznaczona również czerwonymi kółeczkami - to zapewne ten drugi wariant, który zostawiłem odłogiem we wsi.
Ścieżka stale postępując w górę, stopniowo odchyla się w lewo, pozwalając bez nadmiernego wykręcania głowy na rzucanie raz po raz spojrzeń w stronę wybrzeża i pobliskich wysp. Docieram do szerokiej, drogi szutrowej, którą szlak prowadzi dalej. Z dołu dochodzi do mnie warkot silnika. Aha! Samochód pnie się w górę. Jeśli dojedzie aż do mnie, będę łapał stopa. Cóż z tego - właśnie dochodzę na rozstaja, gdzie jedna droga odchodzi w prawo, a kilka metrów dalej ścieżka w ogóle opuszcza szutrowy trakt, schodząc z niego w lewo. Najpierw się nieco oddalam od drogi, by następnie ponownie się do niej zbliżyć. No fajnie - zamiast po wygodnym drobnym żwirku, popycham tu po nierównych kamieniach i wystających korzeniach. Dałem się wpuścić w kanał? Hmm… niekoniecznie, gdyż po chwili ścieżka jednak odchyla się mocniej, nabierając coraz większego dystansu do jezdnego traktu.