Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Między morzem a górami: Czerwcówka 2023

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 07.12.2011 16:36

Jacek S napisał(a):Miało być półtorej godziny a to już trzeci dzień o samym jabłku i wodzie.
:wink:

Efekt teorii względności. Paradoks bliźniaków zapewne znasz.
Dla tego, który podróżuje, czas płynie szybko. Dla czekającego mijają lata całe...

longtom napisał(a):
Jacek S napisał(a):...już trzeci dzień o samym jabłku i wodzie.
:wink:

Pamiętaj, że żmija zniknęła 8O :P

Z żywą, najbardziej jadowitą gadziną bliższej komitywy wolałbym nie zawierać.
A padlinożercą też nie jestem. ;)

Pozdrawiam,
Wojtek
MWN
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1996
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) MWN » 07.12.2011 16:45

A tak przypadkiem mapek nie zamieszczasz - chętnie osobiście bym sprawdził (przy okazji) czy padlina jeszcze leży. :)
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 08.12.2011 09:31

MWN napisał(a):A tak przypadkiem mapek nie zamieszczasz - chętnie osobiście bym sprawdził (przy okazji) czy padlina jeszcze leży. :)

Mapki zamieszczam w wątkach, gdzie jestem bardziej ruchliwy, np. w Truchcie słoweńsko-chorwackim. Tutaj drepczę prawie w miejscu. ;)

A padlina... nawet gdyby wtedy jeszcze nią nie była, to - hmm? Jak długi żywot mają żmije?..

Pozdrawiam,
Wojtek
MWN
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1996
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) MWN » 08.12.2011 09:46

Nie szkodzi, poprzedzieram się jeszcze przez Twoją relację i znajdę, czego szukam.
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 12.12.2011 14:32

Oby tylko nie zaczęło walić piorunami! To byłby istotny problem na najwyższym szczycie w okolicy. W takim razie nie mam ani minuty do stracenia - szybko schodzę w porastającą zbocza leja zieleń, gdzie się okazuje, że nie trzeba się obniżać aż tak bardzo, jak to z góry wyglądało. Ścieżka dąży opadającym trawersem w kierunku naprzeciwległych skał, by po chwili zacząć się ostro wspinać zwężającym się ku górze żlebem. Pod stopami ziemia i listowie, ale oto osiągam niewielkie wcięcie, za którym jedynie lekkie obniżenie i przede mną sięgające wierzchołka skalne rumowisko. Wtedy spadają na mnie pierwsze, rzadkie jeszcze, grube krople deszczu. Na wszelki wypadek sprawdzam włosy na karku - nie, nic się jeszcze nie jeży, więc ładunki elektrostatyczne nie koncentrują się w charakterystyczny i groźny sposób. Zatem - błyskawicznie skaczę po głazach, czując jak serce wali coraz szybciej i głośniej, ale przecież głupio byłoby odstąpić kilkadziesiąt metrów spod szczytu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W tym zabójczym na dłuższą metę tempie wpadam w mig na grańkę szczytową i po paru krokach zatrzymuję się przy głazie opisanym jako "żig". Veliki Kozjak zdobyty! Widoczność znacznie gorsza niż rano, ale nie jest jeszcze źle - mimo pewnego zamglenia, widać góry w promieniu kilku kilometrów. Pstrykam parę fotek, nawet ustawiam samowyzwalacz i uwieczniam siebie na szczycie, rezygnuję już jednak z wpisu do księgi pamiątkowej i szybko ruszam w drogę powrotną.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 12.12.2011 14:33

Wymagana jest już wzmożona ostrożność, gdyż skała traci swoją szorstkość i buty zaczynają się lekko ślizgać. Deszcz się powoli wzmaga i kiedy dochodzę na miejsce ponad amfiteatrem, decyduję się nałożyć warstwy ochronne - na plecak na pewno, a może i na siebie też? Wygrzebuję graty z plecaka - zawsze to, co akurat jest potrzebne, znajduje się na samym dnie - i kiedy mam już worek w ręku, natężenie deszczu maleje. Hmm... zakładać, nie zakładać?.. Jeśli by się miało do drobnych kropli ograniczyć, to lepiej nic nie zakładać - niech odrobinę namoczony plecak schnie na powietrzu, niż miałby się kisić w worku. Stoję przez chwilę, próbując wyczuć tendencję. Wreszcie podejmuję decyzję - chowam worek do plecaka, tym razem na sam wierzch i ruszam dalej. Idę szybko i po chwili jestem już przy kamieniu ze żmiją, tym razem jednak nie ma nim gadziny - albo sama poszła, albo ktoś jej pomógł.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W międzyczasie praktycznie przestało padać, powiększają się błękitne plamy prawie czystego nieba, decyduję się więc na mały skok w bok. Schodzę stromo do leja, który od mojej strony wysłany jest igliwiem, a z drugiej zamknięty pionowymi skałami. Kieruję się w stronę podłużnie wyżłobionych skalnych okien, ale na tym koniec. Nie decyduję się na dokładniejszą eksplorację - na to potrzeba znacznie więcej czasu. Również wcześniejsze widoki z tarasu jeszcze nawet przed szczytem sugerowały, że można tu znaleźć wiele interesujących miejsc. No cóż, może kiedyś przyjadę tu na cały dzień, ale dziś mam jeszcze inne plany. Póki co, dojrzałem też do popołudniowej kawy, więc ścinając lekko kierunek powrotny, wracam na szlak i teraz już bez żadnych wyskoków kontynuuję trasę aż do zaparkowanego przy drodze samochodu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 12.12.2011 14:43

No faktycznie...nie ma gadziny... 8O



:lool: :wink:
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 13.12.2011 17:44

Jacek S napisał(a):No faktycznie...nie ma gadziny... 8O

:lool: :wink:

Jak słusznie zauważyłeś, dowodem jest brak jej zdjęcia. :lol:

To podobnie, jak sformułowanie: "A najlepszym dowodem, że nas tam nie było, niech będzie fakt, że tam chodzić nie wolno".

Pozdrawiam,
Wojtek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 19.12.2011 17:58

Zmieniam buty i przepoconą bluzkę, pociągając przy tym łapczywie chłodzący złotawy płyn z puszki, po czym opuszczam leśny parking. Po chwili zajeżdżam na szerokie łąki, które wpadły mi w oko przed wycieczką na Veliki Kozjak. Jadę wolno, wyszukując wzrokiem kawałka równego terenu. Z tym jednak jest gorzej, w końcu decyduję się postawić stolik nieco pochyło - byle tylko szklanka z niego nie zjeżdżała. Butla, kuchenka, garnek, woda - po chwili zalewam wrzątkiem kawę i zasiadam wygodnie, pilnując, by nie zdeptać dorodnej kępy pierwiosnków u swoich stóp. Studiuję zabrane materiały, starając się dograć plany popołudniowe, a gdy kończę drugą kawę, przechodzi drogą znajomy, spotkany na trasie. Tym razem targa na grzbiecie duży plecak z przytroczoną karimatą - czyli jakiś długodystansowiec przyłapany przeze mnie przedtem na skoku w bok. Pozdrawia mnie po polsku - pewnie na widok rejestracji.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Krótko po tym, jak cichnie chrobot jego kroków na szutrowej drodze, składam manele do wozu i opuszczam kawowe polany. Dojeżdżam do głównej trasy i kieruję się w stronę wybrzeża. Widząc ponownie wędrowca, zatrzymuję się i pytam moim mniej niż nieudolnym chorwackim, czy reflektuje na podwiezienie. Odpowiada po angielsku, że idzie tylko do kuczy, a ona jest tuż tuż. Rzeczywiście, po dwustu metrach mijam budynek schroniska i zaczyna się asfalt. Zjeżdżam powoli, rzucając spojrzenia na boki. W kilku miejscach się zatrzymuję, by zrobić zdjęcie - trochę szkoda, że nadmiar wilgoci w powietrzu psuje widoczność. Cóż zrobić - dobrze, że w ogóle coś widać. Ba! Dobrze, że groźba deszczu zaledwie zawisła nad górami, co pozwoliło mi na dwie wycieczki oraz na rozkoszowanie się kawą na ukwieconej łące.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 19.12.2011 17:58

W dole widać prom płynący na Rab, potem daleko dostrzegam kolejny, tym razem na Pag, a tuż poniżej mojej trasy coraz wyraźniejsza Jadranka. Ale zanim na nią wjadę, zatrzymuję się jeszcze przy bocznej drodze, prowadzącej do przysiółków rozsianych na zboczach Velebitu. Szaro-niebieskawy tłuczeń niczym zraniony świeżym obrywem, pokazuje, co ma pod spodem. Gdzieś w dole wystają z krzaków fragmenty słupków, które jeszcze chyba bardzo niedawno zabezpieczały pojazdy - teraz same poległy w walce z kaprysem natury. Wsiadam do auta i teraz już bez dalszych przystanków dojeżdżam do magistrali.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
longtom
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12187
Dołączył(a): 17.02.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) longtom » 19.12.2011 18:18

Franz napisał(a):...w końcu decyduję się postawić stolik nieco pochyło - byle tylko szklanka z niego nie zjeżdżała...


Kiedyś na statkach, jak kiwało, to na stoły kładło się mokre obrusy. Obrusy lepiej "trzymały" się stołu a naczynia lepiej "trzymały" się obrusu. 8O

pzdr :wink:
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18689
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 19.12.2011 22:07

longtom napisał(a):
Franz napisał(a):...w końcu decyduję się postawić stolik nieco pochyło - byle tylko szklanka z niego nie zjeżdżała...


Kiedyś na statkach, jak kiwało, to na stoły kładło się mokre obrusy. Obrusy lepiej "trzymały" się stołu a naczynia lepiej "trzymały" się obrusu. 8O

pzdr :wink:



Słyszałem teorię , że właśnie po to schładza się piwo - zapocona szklanka nie ślizga się po obrusie :wink:

:lol:

Pozdrawiam
Piotr
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 21.12.2011 00:23

longtom napisał(a):Kiedyś na statkach, jak kiwało, to na stoły kładło się mokre obrusy. Obrusy lepiej "trzymały" się stołu a naczynia lepiej "trzymały" się obrusu. 8O

W Patagonii na statku były w stoliku okrągłe otwory - tam już nie było mowy o ślizgach. :)

piotrf napisał(a):Słyszałem teorię , że właśnie po to schładza się piwo - zapocona szklanka nie ślizga się po obrusie :wink:

Ja schładzam piwo, bo ciepłego nie lubię. ;)

Pozdrawiam,
Wojtek
MWN
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1996
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) MWN » 21.12.2011 11:38

W Patagonii są większe fale to i piwo musi być dobrze mocowane...
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 22.12.2011 16:44

MWN napisał(a):W Patagonii są większe fale to i piwo musi być dobrze mocowane...

Ale niestety - podawano tylko kawę...

Pozdrawiam,
Wojtek
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Między morzem a górami: Czerwcówka 2023 - strona 20
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone