napisał(a) Franz » 05.09.2011 18:42
Ścieżka się obniża i zanurza w bukowym lesie. Napotykam nieznane mi ustrojstwa - kilkumetrowej długości plastikowe rurki wyłaniają się spomiędzy przykrytych listowiem kamieni, podczas gdy ich dolne końce giną w zakrytych, uszczelnionych foliowymi workami kształtach, sugerujących wewnątrz jakieś pojemniki czy bidony. Żadnej informacji, również nikogo, kto mógłby mi coś wyjaśnić - cóż, pozostanę w słodkiej niewiedzy.
Wkrótce ścieżka opuszcza las, teraz krótko przez łąki i dobija do szutrowej drogi. Zaczyna mnie kusić mały wypad na Vucjak, którego wierzchołek wznosi się niewiele wyżej, niż stojące na zboczu góry schronisko. Skoro zrobiła się pogoda?.. W międzyczasie docieram do miejsca mojego noclegu sprzed trzech lat. Teraz już tak daleko dojechać nie wolno, ale wygódki jak stały, tak stoją. Cóż - grzech byłoby nie skorzystać. Niestety, w męskim wybita szybka, zaglądam więc do damskiego, gdzie intymność jest lepiej zagwarantowana. Tu jednak kwestia czystości, a dokładniej jej braku, działa na mnie odpychająco, a więc przedkładając higienę nad intymność, wracam do męskiego. Wszystko pięknie, tylko urwał się haczyk i nie ma możliwości zamknięcia się od środka. Aa! Zaczynam pojmować tę wybitą szybkę w drzwiach - przekładam rękę przez otwór i zamykam się od zewnątrz.
W międzyczasie trend pogodowy odwraca się o 180 stopni i niebo ponownie się zaciąga. W tej sytuacji Vucjak wypada z naprędce skorygowanego planu i już bez dalszych górskich ambicji docieram do zaparkowanego samochodu, zatrzymując się po drodze tylko na moment przy kamiennej kapliczce. Cóż, tyle by było tych gór na dziś. Rozczarowała mnie pogoda. Spadam na wybrzeże.
Ostatnio edytowano 05.09.2011 18:51 przez
Franz, łącznie edytowano 1 raz