Re: Między morzem a górami: od Risnjaka po Pag
napisał(a) Franz » 03.02.2017 00:49
PrologMiałem wyruszyć o siódmej rano, ale znowu zbyt długo urzędowałem poprzedniego wieczoru, więc pospałem odrobinę dłużej i w efekcie wyruszam z domu o 7:35. Ponadto mam opóźnienie kilkudniowe z uwagi na kiepską pogodę, a to niestety oznacza, że planowany pobyt uległ skróceniu już na samym starcie. Ale przecież do Chorwacji warto wyskoczyć nawet na tydzień - taką długość pobytu sobie wyobrażam w tym momencie, nie wiedząc, że i ta zostanie znacznie ograniczona.
Wyjątkowo obieram kurs na przejście graniczne ze Słowacją w Lesznej Górnej, co skutkuje lekkim zamieszaniem w Trzyńcu, pocieszam się jednak, że ominąłem potencjalne korki za Cieszynem.
W przyzwoitym czasie docieram do Żyliny, skąd kieruję się na Fackovske sedlo i dalej na Previdzę. Skrapia mnie deszcz - cóż, lepiej w drodze niż na miejscu - jedzie się jednak nieźle i wkrótce w Komarnie przekraczam granicę węgierską. Teraz kurs na Györ z ominięciem samego miasta darmowym odcinkiem autostrady (zdziwię się kilka lat później, kiedy darmocha ulegnie anihilacji). Dalej standardowo na Lendawę - dopada mnie ulewa tak silna, że wycieraczki z biedą zbierają wodę - oraz Cakovec, gdzie deszcz słabnie, by ustać w okolicy Varazdina. Pomykając drogami w pobliżu autostrady, osiągam Zagrzeb w kolejnej fali deszczu. Robi się na tyle późno, że decyduję się na autostradę; biorę bilecik, za który muszę zapłacić 51 kuna przy zjeździe na Delnice, skąd kieruję się na Crni Lug, łapiąc zjazd do parku narodowego. Widzę, że do snu przygotowuje się załoga kampera na francuskich numerach, znajduję sobie jednak bardziej intymne miejsce w pobliżu i po chwili ścielę już legowisko w moim hotelu na kółkach. Przygodę mogę uznać za rozpoczętą.