Jak już wcześniej wspomniałem, przyszły dwie osoby tylko po to aby wywiesić kartkę, że to kasa dla osób niepełnosprawnych...były tam 2 osoby na wózku inwalidzkim, które zakupiły bilety i odjechały od kasy ale już inne osoby nie mogły kupić biletu...nie i koniec
...wkurzyłem się bo byłem przecież szósty w kolejce, stałem tyle czasu a teraz trzeba zasuwać do innej kasy...poszedłem więc do najbliższej bo już nie miałem ochoty chodzić i sprawdzać gdzie jest najmniej ludzi...
Poszedłem więc do najbliższej a tam tasiemcowa kolejka
...ale czegoż to się nie robi dla marzeń i pasji...stoimy...pchają się niemiłosiernie – nie wiedziałem nawet ile tych biletów jest i jaka będzie frekwencja ale już mi było wszystko jedno – w najgorszym razie obejrzę mecz na murku na przystadionowym telebimie...
Po czterdziestu minutach dochodzę wreszcie do okienka i proszę o dwa bilety...miły pierdziordzi o coś mnie pyta ale nie rozumiem
...obraca monitor w moją stronę i pokazuje – te miejsca po 40 E, te po 50 E, te po 90 E a te po 100 E...wziąłem więc dwa za 50 E – i były to miejsca na rogu na drugiej kondygnacji stadionu...zapłaciłem i całe powietrze ze mnie zeszło a nerwy puściły bo przecież mój trud i wysiłek został nagrodzony...zostały mi tylko purpurowe kolory na twarzy ale to pewnie przez ten upał
...w tym momencie była już 19.15 a temperatura 30 C...przed wyjazdem nie spodziewałbym się, że mogę mieć w październiku taką pogodę...
Do meczu mamy jeszcze sporo czasu – ponad 1,5 godziny...zauważyłem, że pusty wcześniej parking został zapełniony do ostatniego miejsca a na przystadionowych stoiskach z gadżetami Juve wzrósł ruch...w tym momencie zauważyłem, że przy stadionie szykują się do meczu całe rodziny – rodzice z dziećmi zaopatrzeni w barwy klubowe oraz bardzo dużo osób niepełnosprawnych, którzy tam nie mają żadnych barier aby dostać się na stadion...w Polsce ludzie niepełnosprawni mają rzucane kłody pod nogi ale nie tam...już to, że nie mogłem kupić biletu w kasie przeznaczonej dla tych ludzi zastanowiło mnie bo w Polsce...szkoda gadać...z początku oczywiście byłem poirytowany ale tym, że taka informacja nie została zamieszczona wcześniej – teraz jednak podziwiam takie podejście do ludzi niepełnosprawnych, polegające na ułatwianiu im życia publicznego
...
Usłyszałem polski głos...zobaczyłem, że kibice Juve ze stowarzyszenia Drughi Polska wyciągali flagi z samochodu...byli to kibice Legii, z którymi się przywitałem i poszedłem dalej...
Zacząłem żałować, że nie zabrałem żadnego gadżetu Juve z domu ale przecież to byłby bezsens jadąc do Rzymu
...z jednej strony – nie jechałem przecież na mecz, a z drugiej barwy Juve w Rzymie to niezbyt rozsądne podejście...
Ale zaraz – coś mi się przypomniało – zasuwamy do samochodu, otwieram bagażnik i grzebię w torbie...jest przecież czarna koszulka JuvePolandClub
...ubrałem ją więc i ponownie idziemy do Centrum Handlowego...wszystkie bary, restauracje, puby zapełnione ludźmi w pasiastych koszulkach więc nie ma na co liczyć, że uda się gdzieś usiąść i wypić kawkę...idziemy jeszcze raz więc do Juventus Store ale przy drzwiach zrobiliśmy w tył zwrot bo co się tam działo przechodziło ludzkie pojęcie
...
Dobra...najwyższa pora iść już na stadion ale zanim moi ulubieńcy zaczną grać - pamiątkowa fotka
Idziemy z biletami do bramek...porządkowi przeszukują nas bardzo dokładnie i każą wszystko wyjmować z kieszeni...nie ma nic podejrzanego - można iść dalej...
Następna bramka i kontrola biletów...chciał przedrzeć ale zaoponowałem - no przecież w ramkę sobie zapodam
...teraz już jesteśmy na koronie Juventus Stadium
Każdy z zasłużonych dla klubu Juventinich ma swoją gwiazdę na stadionie...tutaj jest gwiazda francuskiego snajpera, który dwa sezony temu opuścił po kilku latach Juventus...duet David Trezeguet - Alessandro Del Piero...to były czasy
Swoją gwiazdę na stadionie miał mieć Zbigniew Boniek ale kibice Juventusu nie chcieli go...była na ten temat nawet petycja pod którą i ja za pośrednictwem włoskich mediów oddałem swój głos...powodem był fakt, że Boniek to bardziej Romanista niż Juventino i gwiazdy nie otrzymał
W sumie jest 50 gwiazd...
Jeszcze jedna pamiątkowa fotka przed wejściem na trybuny...
Wchodzimy wreszcie na trybuny...
Nasze miejsca : SETTORE 221, FILA 15, POSSITO 15/16..nie mogę się połapać więc pytam osoby, która tam od tego jest...siadamy więc na miejscach...
Do meczu coraz bliżej...trybuny zapełniają się...teraz kibice śpiewają Hymn Juve - "Juve Storia di un grande amore" a ja razem z nimi bo słowa znam, w innym wypadku wstyd byłoby...
W pewnym momencie wychodzą zwodnicy obu drużyn i ustawiają się do hymnu Ligi Mistrzów
Ten hymn na każdy kibic, który ogląda Champions League...potem zaczyna się mecz...
Od Włocha siedzącego obok, pożyczam na chwilę lornetkę...spoglądam na trybunę VIP i dostrzegam kilka ciekawych osobistości : Pavla Nedveda - jego przedstawiać nie trzeba, Andreę Agnellego - prezydenta Juve, Fabrizio Ravanellego - dawny snajper Juve o przydomku Srebrny Lis oraz Lapo Elkanna - najbarwniejszą postać rodu Agnellich
Emocje jak diabli, serce wali z podniecenia a moja żona siedzi z zakrytymi uszami...kiedy gwizdy są na trybunach to wszystko drży, w przerwie trzeba rozprostować kości...
Szachtar w tym meczu pierwszy wyszedł na prowadzenie ale Juve szybko odrabia straty...z siedzącym obok pierdziordzim przybijamy piątala a moja żona patrzy na nas z politowaniem
Mecz kończy się wynikiem 1-1 ale w tym momencie nie wynik był najważniejszy tylko przygoda i emocje