W Chorwacji byłam 4 razy, 2 razy na Ciovo, raz w Molunacie i raz w Rovinj. Namawiałam Mojego współtowarzysza podróży na inny kierunek, ale to ciężki egzemplarz, więc w tym roku wymogłam na nim że pojedziemy chociaż na 3 dni do Toskanii, a potem na Hvar. Pierwotnie najpierw miał być Hvar, a potem Toskania, ale w ostatniej chwili zmieniliśmy plany i jak się okazało, całe szczęście
Toskania nas zachwyciła i Mój się przekonał że nie trzeba co roku jeździć na stare znajome śmieci, żeby fajnie spędzić urlop. Ja jestem typem co musi mieć nowe wrażenia, żeby być zadowolonym z wakacji i Chorwacja mnie już trochę zaczynała nudzić.
Byliśmy w Greve in Chianti w agroturystyce z basenem, otoczonej uprawami winogron i oliwek. Spokój i cisza, w ogóle nie odczuwało się, że to jeszcze sezon wakacyjny (byliśmy od 22.08 do 03.09) Dopiero przy zwiedzaniu widać było, że turystów jest od groma. Byliśmy w Florencji, Sienie, Pizie, Wolterze i San Giminiano, w drodze powrotnej w Wenecji.
Bardzo nam się podobało i za rok pewnie wrócimy ale skierujemy się w południowe rejony Toskanii.
Polecam wszystkim zapalonym cromaniakom odwiedzenie innych państw, bo warto naprawdę. Miłośnikom spokoju nie polecam natomiast włoskiego wybrzeża, są tam tak nieprzebrane tłumy, że nie udało nam się zaparkować w pobliżu plaży, a 3 km pieszo nam się nie chciało iść.
Tak więc na Hvar nie dotarliśmy, ale wcale nie żałujemy