Pakujemy się dość sprawnie.
Na koniec wrzucę jeszcze przykładowe zdjęcie z kwaterki.
Pokazuje jaki mieliśmy standard w tym mieszkanku:
Ruszamy do domciu.
Z tego co pamiętam to wyjeżdżamy coś koło 19-tej.
Mijamy znajome miejsca:
Zubovici,
osiołki,
rozbitą stację,
miasto Pag,
paski most,
Wjeżdżamy na autostradę.
I prujemy 130, a nawet trochę szybciej.
Tomkowi w najnowszej [najszybszej] z naszych bryczek coś nie podoba się koło.
Postanawia sprawdzić i się zatrzymuje.
Wszystko wizualnie jest ok.
Próbuje nas dogonić.
Myśli tak: jak oni jadą 130 to ja pojadę 140 i zaraz ich dogonię.
Ale nie.
Przez dłuższy czas nas nie dogania.
Ale od czego są kumple.
Skoro Tomka nie słychać na radiu, zwalniamy.
Ale nogi tego dnia mamy ciężkie.
Po chwili znowu na zegarach 150.
Musimy się nawzajem pilnować.
Zwalniamy do 110-120.
Po dłuższej chwili słyszymy Tomka na radiu i nas dogania.
Wakacje już skończyły się [prawie],
nie powiem jednak żegnaj lecz do jutra ..
"Hvala i dovidenja" mówi nam Chorwacja.
Węzeł Śviety Kriż - tam tankujemy lpg i on.
Mijamy Cakovec i wjeżdżamy na Słowenię.
Na Słowenii zauważamy, że przykleiło się do nas jakieś obce auto.
Rejestracja Słoweńska.
Jest środek nocy.
Kiedy wjechaliśmy do Lendavy odpuszczają nam.
Prawdopodobnie pilnowali czy nie wjedziemy na ich autostradkę.
A prawa na to nie mieliśmy.