Wtorek 4 września 2012Tego dnia ustaliliśmy wycieczkę do jezior Plitvickich.
Rano wstajemy i jedziemy.
Do jezior mamy blisko 200 km.
Jak wspominałem, dwa auta mamy na gaz.
Mieliśmy je zatankować w Novaliji, ale akurat tego dnia, [może w nocy?],
ktoś zjechał z drogi i rozwalił całą stację z gazem.
Dystrybutory od innych paliw działały, gazowy był rozbity w mak.
Nie jedziemy autostradą. Dziś aż tak nam się nie spieszy.
Jedziemy przez Gracac. Chcemy zobaczyć trochę prawdziwej [nie turystycznej] Chorwacji.
Powinniśmy zatankować w okolicach Zadaru, ale nie.
Myślimy sobie, że przecież po drodze musi być lpg.
W Gracaciu tankujemy ropę i benzynę, pytamy o gaz.
I otrzymujemy odpowiedź, że za Plitvickimi jest lpg.
Chyba w Slunj. To jest kilkanaście km za Plitvicami.
Nie chce nam się tam jechać. W końcu dwa auta nie potrzebują gazu.
Ale do tego tematu wrócimy jak zwiedzimy jeziora.Parkujemy, wcześniej z automatu pobierając bilecik.
Przechodzimy kładką przez ulicę.
Dochodzimy do miejsca P1. I już widzimy jeziora:
Obok kąpią się kaczuszki i pływają rybki:
Przepływamy łajbą do P2.
I z daleka widzimy: [to chyba czapla]: