Dzień 3 - sobota
Wstaje nowy dzień, pralka pierze
psi trening trwa w najlepsze
dwa nieodłączne elementy każdego poranka
. Schodzimy na śniadanie jako jedni z pierwszych, obsługa restauracji jak co dzień wita nas serdecznie i z uśmiechem : "Hola! Dias!" my już umiemy podać po hiszpańsku numer apartamentu, kierownik restauracji za każdym razem chwali za to męża. "Numero dos"
znajomości liczb najbardziej nam brakuje, jaki człowiek ubogi bez znajomości chociaż podstaw języka. To nic, że można po angielsku, wypadało by znać chociaż kilka słów
Przy śniadaniu towarzyszą nam wróbelki, "Chudy" (chudy wróbelek z ciemną kreską na brzuszku) będzie przychodził prawie codziennie. Przekrzywiając łepki czekają na okruszki, potem biorą kąpiel na skraju basenu
kolejny rytuał poranka.
W restauracji nad basenem cicho, większość ludzi śpi, gdy oni wstaną my już dawno będziemy w drodze.
Odcinek 1: Punta Nati - latarnia morska i megality
Z fragmentu wyspy pokazanego w ostatnim odcinku zostało nam do odwiedzenia jedno ważne miejsce. Latarnia morska, Far de Punta Nati , trafić tam jest bardzo łatwo, trzeba tylko na odpowiednim rondzie odpowiednio skręcić, ale bez obaw, skręt jest dobrze oznaczony
, tym razem nie pobłądzimy.
Droga przypomina drogi Pagu, tylko w takim trochę lepszym wydaniu i w ciut innym odcieni kamieni.
Jedziemy.. w lewo...
w prawo...
i pod górkę
aż zobaczymy morze
Trzeba jechać ostrożnie, drogą mogą jechać rowerzyści, konie też można spotkać, czasem z przeciwka nadjedzie samochód. Parkingu nie ma, parkuje się jak najbliżej prawej strony, najlepiej na styk z murkiem.
Zawrócić można przy tablicy informacyjnej, nie należy jechać dalej niż pozwalają znaki, nie pchać się pod samą latarnię, można być ukaranym takim problemem
/zdjęcie z internetu/
Ostatni odcinek drogi należy pokonać pieszo, niestety nie wszyscy tak robią
cdn...