Dzień 7 - środa
Odcinek 2: Es Mercadal
Jak już wspomniałam kierujemy się w stronę El Toro, do centralnie położonego miasteczka Es Mercadal. Było już o nim i jego historii w odcinku o El Toro. My dzis chcemy podobnie jak w Ferreries po prostu pospacerować, pobyć... nacieszyć się atmosferą kolejnego małego miasteczka, chociaż Es Mercadal takie małe wcale nie jest.
Nasz pierwszy przystanek jest zupełnie spontaniczny, stajemy, żeby obfotografować i obejrzeć takie cudo:
Seat jest nawet na sprzedaż i bardzo się mężowi podoba
, jak zabrać samochód do samolotu?
Musicie wiedzieć, że do naszej rodzinki jakiś czas temu dołączył ponad 40-letni fiat 124 i zarówno on jak i wszystko co związane jest z oldtimerami pochłania mojego małżonka niemal bez reszty.
Odrywam wreszcie męża od zabytku motoryzacji i wjeżdżamy do miasteczka szukać miejsca parkingowego.
W centrum są parkomaty, jakaś miła pani, widząc, że mamy problem z zakupem biletu, tłumaczy nam, że bilet potrzebny jest tylko do 13 i potem po 17-stej, dodatkowo sięga do swojego samochodu i daje nam w prezencie swój ważny do 13-stej bilet, po czym sama odjeżdża. Dziękujemy i idziemy na spacer.
Miasteczko nadal jest świątecznie ustrojone, chociaż tutejsza fiesta ku czci patrona miasta św. Marcina odbywała się 2 tygodnie temu.
Na ścianach domów umocowano z tej okazji czarne głowy koni, mocuje je się w drewnianych uchwytach, można je więc po fieście zapewne znowu zdjąć.
Tego citroena już raz widzieliśmy
Tu jest zdecydowanie gwarniej niż w Ferreries
Sympatyczny deptak kończy się przy placyku z widokiem na El Toro
Jest tu też budka informacji turystycznej, ucinamy sobie krótka pogawędkę z miła panią, która poleca nam odwiedzić El Toro i plaże na północy , a gdy mówimy, że jutro wyjeżdżamy wyraża żal, bo w czwartki w Es Mercadal odbywa się tradycyjny targ. Szkoda...