Dzień 6 - wtorek
Odcinek 1: Macarella i Macarelleta - plażowe siostrzyczki
Wspominałam już, że nasz polski przewodnik opisuje w tabeli 89 plaż, wybór jest trudny. Najbardziej popularne, oblegane i urocze zatoczki są na południowym zachodzie wyspy. Jedną z nich, Son Saurę próbowaliśmy znaleźć na początku pobytu. Źle się za to zabraliśmy, dziś spróbujemy dotrzeć do innej plaży, ale najpierw trzeba ją wybrać. Z różnych powodów decydujemy się tylko na jedną, ewentualnie 2 zatoczki. Dlaczego? Wspominałam już, że żeby przemieszczać autem się z punktu A do puntu B (które leżą czasem ledwie kilka km od siebie) należy za każdym niemal razem wracać do głównej drogi. My dziś chcemy poleniuchować na plaży, nie jeździć za dużo.
W przewodniku kupionym "u pirata" jest opisanych 19 najpopularniejszych i uznanych za najładniejsze plaż, są też zdjęcia. Od razu skreślamy te w mniejszym bądź większym stopniu zabudowane. Zawężamy też wybór do tych leżących wyłącznie na południowym zachodzie. Wszystkie leżą w zatoczkach, mają białe plaże i oczekujemy również spokojnego krystalicznie czystego morza. Natalia chce jedną z plaż z pocztówek, "hiciora" w błękitach... ok, mamy... decydujemy się jechać na Macarellę. Liczymy się z tym, że będzie tam sporo ludzi, więc na śniadanie schodzimy o 8.00 wcześniej pakując cały majdan do auta.
Pół godziny później jesteśmy w drodze. Bezbłędnie trafiamy na odpowiednie rondo i wkrótce widzimy tablice z wyświetlonym stanem zapełnienia parkingów przy poszczególnych plażach. Wszystkie wolne, ufff... Skręcamy na południe i jedziemy wiejskimi dróżkami, co jakiś czas drogi się rozchodzą do kolejnych plaż, w końcu na wyświetlaczu zostają 2:
Cala en Turqueta w międzyczasie odpada, pan w odblaskowej kamizelce siedzący na rozstaju dróg właśnie postawił słupki z łańcuszkiem, póki nikt nie wyjedzie, nie będzie wpuszczał więcej ludzi. To mała plaża, pewnie też i mały parking.
Jedziemy dalej, droga się mocno zwęża i szybko dobijamy do.... sznura aut,
przed nami 2 identyczne jak nasze:
Bardzo się kurzy, dziwnie wygląda taki "zakurzony las"
W pewnym momencie droga tak się zwęża, że aż strach myśleć jak tu sytuacja wygląda później, gdy część ludzi wyjeżdża podczas gdy nadciągają nowi. Mijamy 2 puste, piaszczyste place i dojeżdżamy do kolejnego pana w kamizelce. Ten pan pobiera opłatę, 5 euro od auta. Wjeżdżamy na kolejny plac, stoi na nim może 15 samochodów, miejsca jest jeszcze duuuużo. Lekko mnie to przeraża, co się będzie działo na plaży?