Dzień 5 - poniedziałek
Odcinek 1: Son Bou - wielki błękit
Minął półmetek naszego pobytu na wyspie, mamy jeszcze tylko 3 pełne dni, w czwartek będziemy wracać
. Cierpieć zaczynam, ale na razie znowu zaraz po śniadaniu ruszamy w drogę. Tym razem pokażę na mapce:
Jedziemy dokładnie na środek południowego wybrzeża, tam jest najwięcej błękitu. Wybór plaży jest również trochę strategiczny, dziś nie chcemy do plaży długo iść. Ma być blisko parking i po drodze do kolejnych wybranych miejsc. Son Bou sąsiaduje z plażą St. Tomas, ma 4 km długości i jest chyba najbardziej obleganą plażą. Stoją tam też jedne z nielicznych na wyspie hotelowe blokowce. Nie brzmi zachęcająco? trudno i tak pojedziemy
. Nie da się inaczej, więc znowu jedziemy na Es Mercadal ku El Toro, oczywiście na wschód więc pod słońce
Po czym odbijamy w prawo i szybciutko dojeżdżamy do bram Son Bou
I już wyłania się hotel, a za nim błękit morza
Trudno to nazwać miejscowością, takie kolejne osiedle turystyczne zbudowane wokół tego hotelu, na szczęście tylko jeden taki tu stoi. Jest ich na wyspie 9, powstały jeszcze przed wydaniem zakazu zabudowy powyżej 3 kondygnacji. Stoją i prosperują. Trudno, niech sobie stoją. Miejsce czyściutkie, zadbane, mnóstwo kwiatów, ładna zabudowa, tylko ten hotel się panoszy nad całością
Autorka mojej ulubionej relacji tak pisze o rozwoju infrastruktury turystycznej na wyspie:
Niewątpliwie fakt ten związany jest z historią. Mianowicie po okresie wojny domowej w 1936-1939 Minorka była ostatnim regionem w Hiszpanii, która do końca podtrzymywała charakter republikański. To zachowanie obywateli wyspy naturalnie nie przypadło do gustu wielkiemu dowódcy, co więcej nie przeszedł on obok tego niezauważalnie. Generał Franco wyraźnie ukarał Minorke zabraniając jej mieszkańcom używania języka katalońskiego oraz wprowadził całkowity zakaz rozbudowy tego miejsca. Można sobie wyobrazić, iż to spowodowało totalny zastój ekonomiczny oraz brak rozwoju turystyki, jaki w tym czasie dokonywał się na pobliskiej Majorce czy Ibizie. Sytuacja uległa zmianie dopiero po jego śmierci gen. Franco czyli w 1975 roku.
Chcąc się wzbogacić lub raczej zmodyfikować rolniczy charakter wyspy poprosili o pomoc już wtedy ekspertów z Wysp Kanaryjskich czy Majorki. Owi znawcy rozwoju turystyki zjechali powierzchnię wyspy wzdłuż i wszerz oraz opłynęli ją dookoła, wybierając kilka miejsc, a w szczególności plaże, gdzie nastąpił rozwój zabudowy.
Na dziewiczej skale i w schowanych zatokach zaczęły wzrastać betonowe wysokie budynki przypominające bloki. Przykładem jest Cala Galdana – pierwsza duża zatoka, osłonięta przed wiatrem wokół której powstały aż trzy tego typu hotele i rzeczywiście funkcjonują do dnia dzisiejszego.
Minorkańczycy jednak bardzo szybko zaregowali na lekkomyślny rozwój wyspy i nie pozwolili na tego typu zabudowę. Do dnia dzisiejszego na całej powierzchni Minorki, która liczy 702 km 2 zachowało się 9 obiektów hotelowych z tamtego okresu. Te wydarzenie tj. zakaz dot. zagospodarowania przestrzennego jest istotnym lecz nie jedynym czynnikiem świadczącym o odrębności w postrzeganiu kultury i stylu życia mieszkańców wyspy. Później zaczęto budować przyjemne apartamenty, których wysokość nie przekracza trzech pięter.
Kierujemy się w lewo, jak najbardziej w lewo, gdzieś tam stanąć i będziemy na skraju plaży, zobaczymy ruiny bazyliki i może znajdziemy kawałek morza dla siebie.
Udaje się, parkujemy bliziutko, przy ostatniej uliczce.
cdn.