W drodze powrotnej chcemy jeszcze raz stanąć przy kózkach, ale zjeżdżamy za daleko i tam gdzie stajemy już ich nie ma.
Zatrzymujemy się koło wielkiej rudej kałuży, chwilę po nas podjeżdża kamper , ups... oni to mają wszystko ze sobą, pozazdrościć:
Miejsce urocze na postój, widać stąd okolice Fornells, widać wieżę obronną i strażniczą El Torre de Fornells (oczywiście i ją spróbujemy odwiedzić później)
Nasze dziecko od małego miało sentyment do błotka, nad Bałtykiem nigdy nie budowała zamków z piasku, zawsze lepiła coś z błota siedząc niemal że w wodzie.
I teraz też długo nie zwleka i włazi kopytami w cudnej barwy kałużę
Ruszamy dalej zastanawiając się, czy jechać już dziś do Fornells, skoro jesteśmy tak blisko, czy wrócić innego dnia. W Fornells chcemy spróbować słynnej zupy z langusty, ale .. nie, dziś nie. Dziś jesteśmy osoleni, okurzeni i podsmażeni za bardzo... do celebrowania kultowego na Minorce dania trzeba się chociaż inaczej ubrać, wszak nie co dzień je się zupę za jedyne 50 euro, a może przewodnik kłamie? Przyjdzie się jeszcze przekonać.
A na razie znowu jedziemy naszymi ulubionymi dróżkami, mogłabym tak jechać i jechać...
Gdy docieramy do Me-1 jest już późne popołudnie, pastwiska więc jak co dzień zapełniły się stadami krów.
Gdy podjeżdżamy pod hotel nasz samochód zdecydowanie wyróżnia się spośród innych aut na parkingu
. Można po nim pisać, jak my go oddamy w takim stanie?
Ale do tego czasu zdążymy go jeszcze "dobrudzić". Nasi sąsiedzi patrzą na nas z tarasu, ich miny zdają się mówić :"A oni gdzie znowu byli?!" Wczoraj wróciliśmy mokrzy z brudnymi nogami, a dziś auto jak po wizycie w cementowni, a córa ma stopy do kostek pomarańczowe
. Co ja za to mogę, że oni się nie ruszają z miejsca... gdzie my dziś byliśmy? W raju... kochani, w raju, cokolwiek by to miało znaczyć.
Doprowadzamy się do porządku i resztę dnia spędzamy w hotelu, ewentualnie robiąc zakupy na kolejny dzień w zaprzyjaźnionym już pobliskim sklepie, gdzie zawsze jesteśmy witani z radością i nie ma dnia, żebyśmy nie porozmawiali chwilę z miłą obsługą. A zaczęło się od zakładu, jaki panie zrobiły na samym początku na temat naszego pochodzenia
W następnym odcinku.... hmmm, niech pomyślę... aaaa już wiem, będzie "wielki błękit"