Ok, do 3 razy sztuka, zabezpieczyłam się tym razem wordem. Żółta żaba temu winna
Dzień 4 - niedziela
Odcinek 3 - Binimel-la - w poczekalni raju
Jak wybrać plażę, gdy w przewodnikowej tabelce jest ich opisanych 89? Jak wybrać te właściwe? Jak wybrać, gdy ma się na odwiedziny tylko kilka dni?
Wąskie zatoczki na zachodzie powiedzmy widzieliśmy, piaszczystą, długą plażę odwiedziliśmy, fakt, nie była łaskawa, zamiast swoich karaibskich wdzięków pokazała fale i pioruny bijące w wodę. Małą zatoczkę na północy jedną tez już zaliczyliśmy. Ale na północy jest ONA , Cala Pregonda... zatoczka zaznaczona przed wyjazdem na mapie jaskrawym markerem.
Pregonda, zerknijmy do znajomej już relacji:
"
Najlepsza Cala Pregonda mówili kierowcy autokarów, Pregonda, Pregonda, często słyszane z ust miejscowych i pokazywane na pocztówkach miejsce. Zastanawiam się czy to dlatego dotarłam tu dopiero w przeddzień wyjazdu.
Przereklamowane sądziłam. A jednak czy najlepsza? Na pewno zadziwiająca. Będąc na południu, na zachodzie i na wschodzie można się zachwycić wieloma darami natury jaką posiada Minorka. A jednak Pregodna zaskakuje swą odrębnością do szpiku kości. Nie wiem czy można to pokazać na zdjęciu. Fotografia jest zawsze wycinkiem rzeczywistości. Sama droga, dojście do celu i to co się powoli wyłania jest przepiękne samo w sobie. Przede wszystkim miodowy kolor form piaskowca, różnorodność ułamków skał wyłaniających się z wody i ta krystalicznie czysta woda, przy odrobinie wijącego wiatru i minimalnej ilości towarzyszy w ciepły wrześniowy dzień sprawia, iż zaczynasz się zastanawiać nad byciem, trwaniem w raju. A takich miejsc, które wzbudzają podobne odczucia na tej wyspie jest więcej. A to zaledwie 2.45 h lotu z Warszawy.
Ok, jedźmy szukać raju, wpuszczą nas?
Droga wiedzie przez typowy, wiejski krajobraz, wije się, zwęża, ograniczają ją kamienne murki.
Typowy obrazek po zjechaniu z ruchliwej Me-1. Zupełnie inny świat, można zapomnieć, że było nie było, jest się na balearskiej wyspie, fakt, najmniej "turystycznej", ale jednak. Hotele, baseny, turyści.... są gdzieś daleko. Odpoczywamy tak jadąc, Minorka działa na nas bardzo pozytywnie, nie patrzymy z żalem w niebo... niech sobie będą chmury, może nawet padać... czort z tym. Fajnie jest. Tak spokojnie. I wiecie co, w Chorwacji na widok chmur, deszczu czułam żal, jak pogoda śmie psuć mi wakacje, tu nie... luz. Niech sobie chmury jadą z nami.
I mam wrażenie, że wyspa do nas mówi : Nie jestem tu dla Was, po prostu jestem, żyję własnym życiem, a Ty turysto jak już przyleciałeś radź sobie: chłoń, korzystaj, masz wszystko ładnie oznakowane, masz miejsca parkingowe... tylko szanuj mnie proszę, nie niszcz, nie krzycz... silencio por favor
Gdy na chwilę stajemy przy jednej z bram
wyskakują "gospodarze"
Chwilę "rozmawiamy" sobie, tłumaczymy, że my na chwileczkę, że już znikamy
Zrozumieli chyba:
Po kałużach widać ślady wczorajszej ulewy.
Za kolejnym zakrętem asfalt się kończy, wjeżdżamy na niezwykle szeroką , piaszczystą drogę.
w miejscu, gdzie widać tuman kurzu stoją samochody, po obu stronach, aaaa, to dlatego ona taka szeroka. Stajemy na jednym z końców tego dziwnego parkingu i resztę drogi pokonujemy pieszo. Mijamy pana w jaskrawej kamizelce, pilnuje ładu podczas parkowania, wskazuje wolne miejsca, zabrania pchać się dalej.
Na końcu ciągu aut jeszcze jeden mały parking, przy białym budynku z restauracją w ogrodzie. To jedyny budynek jak okiem sięgnąć, nie wolno już budować ani w tej zatoce, ani w wielu innych, w porę powstrzymano zabudowę kolejnych zatoczek, oby tak zostało jak najdłużej.
Idziemy więc w stronę błękitnego nieba
a za nami złowieszcze chmurzysko
Morze rozlało się daleko,
turyście zbudowano podest:
Rozlewisko dzieli plażę na dwie części, prawą pokrywają wodorosty, oj działo się tu wczoraj, działo...
Na lewą stronę trzeba przejść zakasając nogawki
Rozkładamy się i następne 2 godziny plażujemy, kąpiemy się, czytamy, leniuchujemy. To nie jest cel tych wszystkich właścicieli parkujących u góry aut, to nie jest opisywany raj, to plaża Binimel-la, przedsionek raju, poczekalnia.
gdy łaskawie wychodzi słońce, robi się kolorowo
Plaża jest raczej pustawa,
słychać tylko język hiszpański, no i nieustannie trwa wędrówka ludów, pary i małe grupki znikają na dróżce wychodzącej z plaży, stamtąd też schodzą ludzie... taka mrówcza nieustanna, cicha wędrówka. Czas i na nas
gdzieś tam jest droga do raju..
oglądamy się za siebie, pogoda coraz lepsza
czas przekroczyć bramy raju, wejść na ścieżkę Cami de Cavalls:
... czy raj okaże się rajem? To już w kolejnym odcinku, jak mi złość przejdzie, ten odcinek pisałam 3 razy