Dzień 3 - sobota
Odcinek 3 - Naveta des Tudons - grobowiec w szczerym polu.
Kilka km dalej, bezpośrednio przy drodze do Maó, zatrzymujemy się na małym parkingu. W drewnianej budce kupujemy bilety i znowu otrzymujemy kolorową ulotkę ze szczegółami dotyczącymi zwiedzanego miejsca. Wybieramy język niemiecki, pani śmieje się i rozkłada ręce, po polsku nie ma niestety. Dla nas nie problem.
Jak często podczas naszego pobytu czeka nas kilkusetmetrowy spacer. Droga wiedzie przez pola. Żałuję, że nie jest wiosna, pola byłyby zielone, kwitły by pewnie kwiaty, a tak wyglądają, jakby była późna jesień.
No i jest, prawdopodobnie najstarszy zbudowany grobowiec w Europie, jedna z kilku najstarszych budowli naszego kontynentu. Niepozornie i cicho stoi sobie wśród pól i ostów, otoczona murkiem jak i pozostałe budowle talajockie na wyspie.
Tu również jest tablica informacyjna, która w połączeniu z ulotką daje turyście wystarczająco wyczerpujące informacje.
Do środka wejść nie można, ale można zajrzeć
:
Aparat tez może zerknąć:
i to tyle zwiedzania. W dzieciństwie chciałam być archeologiem i lubię takie miejsca, ale nie było sensu zbyt długo się tam zatrzymywać.
Powinnam chyba jednak w tym miejscu podać trochę więcej informacji na temat tej navety i innych zabytków kultury talajockiej na wyspie. Bo jest to coś naprawdę szczególnego. Niestety choć wielokrotnie przejeżdżaliśmy koło podobnych miejsc i widzieliśmy z okna auta, wciąż odkładaliśmy "na później", "na drogę powrotną" i nie widzieliśmy ich z bliska, a tych najważniejszych po Navecie des Tudons nie widzieliśmy wcale.
Posłużę się przewodnikiem "Bezdroży", prosto i ładnie wszystko jest tam opisane.:
"
Po całym terytorium ... porozsiewanych jest 1,5 tys tajemniczych kamiennych budowli megalitycznych pozostawionych przez kulturą zwaną talayotica, której rozkwit przypada na epokę brązu. ....
Najbardziej charakterystyczne i unikalne są trzy rodzaje kamiennych megalitów:
talaiot (hiszp.talayot) - duży kopiec kamienny wykorzystywany najprawdopodobniej jako wieża strażnicza i obronna. W niektórych wieżach w ich górnej części odkryto także pomieszczenia mieszkalne.
naveta - budowla w kształcie odwróconej łodzi lub piramidy, która była najprawdopodobniej zbiorowym grobowcem używanym między 1200 a 750 r. p.n.e. Mogła mieścić nawet 100 ciał zmarłych wraz z ich najcenniejszymi przedmiotami codziennego uzytku. Spotykana jedynie na Minorce.
taula - duży kamienny stół w kształcie litery "T" składający się z dwóch bloków skalnych, który stał pośrodku kamiennego kręgu "sanktuarium" (przypominającego trochę kamienne kręgi ze Stonehenge). Mogły być ołtarzami ofiarnymi, niektórzy twierdzą, że mogła to byc centralna kolumna podtrzymująca pokrycie budynku.
Taula i talayot w jednym miejscu - Trepuco koło Maó
A teraz coś więcej o naszej navecie.
Naveta des Tudons została zbudowana ze średniej wielkości kamieni, bez użycia zaprawy. Była zbiorowym grobowcem, w którym znaleziono szczątki ludzkie, a także pogrzebane z nimi przedmioty takie jak: biżuteria, guziki z kości, broń, małe garnki i naczynia ceramiczne. Wejście wprowadza korytarzem do górnej komnaty, gdzie znajduje się drugie wejście do dolnej części budowli.
Nie wiadomo dokładnie, czy chowane tam osoby należały do jednego klanu, czy rodziny. Chowano ich tam na przestrzeni długiego okresu czasu. Ten rodzaj miejsca pochówku można znaleźc wyłącznie na Minorce.
Naveta jest wzmiankowana w najstarszych źródłach historycznych wyspy, jednak dopiero pod koniec lat 50-tych została zbadana i odrestaurowana przez dr Pericot i badaczy m.Luisa Serra i Rosselló Bordoy dzięki finansowemu wsparciu fundacji March. Od tego momentu jest wymieniana w bibliografii europejskiej jako jeden z najważniejszych zabytków budowlanych tamtych czasów.
Obecnie naveta jest pod opieką fundacji Desti Menorca. Zwiedzać ją można po uiszczeniu opłaty 2 euro (dorośli), 1,20 euro (dzieci do lat 15).
Wracamy rozmawiając o tych ludziach, którzy gdzieś tu mieszkali, może w okolicznych jaskiniach, którzy znosili do tej navety swoich zmarłych. O tym, jak ona przetrwała tyle lat.
Koło przejścia dla bydła spotykamy małego żółwia
ponieważ zupełnie nie chce z nami "gadać" , zostawiamy go w spokoju i wracamy do auta.
W następnym odcinku nic już nie zwiedzimy, za to dowiecie się jak św. Krzysztof ze św. Tomaszem uparli się zepsuć nam resztę dnia
edit.: Gdzieś czytałam ciekawą legendę na temat powstania navety, jak znajdę, dorzucę tutaj.