Ależ ta pogoda zmienna jest. Wczoraj słoneczko a dziś deszcz i zimnica. I nici z rejsu pogoda do kitu niestety. Ale w domku nie zamierzamy siedzieć. Więc po śniadanku pakujemy się do autka i obieramy kierunek Węgorzowo. Tym razem ruszamy drogą przez las i jakież było nasze zdumienie droga bez asfaltu, bez dziur to był najlepszy odcinek polskiej drogi, jaki nam się przytrafił. Ta radość nie trwała długo dopadamy asfalt i w drogę. Za oknami dalej leje nic nie chce przestać. Węgorzewo przywitało nas deszczowo w pierwszej kolejności szukamy parkingu, owszem znajdujemy, ale w życiu takiego drogiego nie znalazłam 6zł za godzinę. Oczywiście rezygnujemy i parkujemy na rynku koło Muzeum. Do samego muzeum nie wchodzimy oglądamy za to ekspozycje zewnętrzna. Niestety z Węgorzowa żadnych zdjęć nie mamy strasznie lało i w sumie nic ciekawego tam nie było. Ruszamy dalej bardzo chcemy zobaczyć Jezioro Mamry - niestety nic z tego nigdzie nie ma jakiegoś normalnego zjazdu do niego. po drodze mijamy Mamerki ale nam ( czyt Babą) nie chce sie wysiadać na ten deszcz. Chłopy idą oglądają i nie pstrykaja zdjęć. Pomału jedziemy w kierunku Sztynortu i ogladamy go zza okien auta. Mijamy po drodze dwa jeziorka i decydujemy sie w deszczu je uwiecznić.
Wracamy droga przez las i tym razem trafiamy na Śluzę w Przerwankach.
I wieczorek spędzamy przy kominku.