Mazury - skoro każdy może to ja też.

Mikołajki widziane od strony wody




Może ktoś wie jaka jest historia tej niedokończonej budowli ???


Małe, prywatne działki Polaków (okolice Mikołajek)

Jeździ człowiek po tej starej Europie, a tu jeszcze w ojczyźnie tyle pieknych kątów do zobaczenia... Zmrolko! Dzięki za te cuda!!! Jak powiem, że nigdy w życiu nie byłam na Mazurach, to pewnie nienajładniej o mnie pomyślicie...

Czekam też (nie)cierpliwie na więcej fotek i opowieści!!!

Widzę że zawiatł ktoś w moje strony W samym Giżycku grzech nie zobaczy Twierdzy Boyen, mam nadzieję że nie omineliście tego punktu

pozdrawiam

RAFROB oczywiście że zawitaliśmy w Twierdzy właśnie dziś przyszła na nią kolej.
Plan Twierdzy



Rano postanawiamy zdobyć Twierdzę Boyen może tym razem nam się uda. Zaopatrzeni przeciw deszczowa ruszamy pod górę. Bilety w cenie 12zł od osoby. Pierwsze wrażenie bardzo pozytywne, ale niestety sama twierdza nas rozczarowała. Po pierwsze złe oznakowanie nie wiadomo, w którym kierunku iść, my poszliśmy na około.

Po drugie strasznie zaniedbany obiekt, krzaki drzewa brak barierek ochronnych. Jak już wspomniałam poszliśmy na około dopiero końcówka okazała się uporządkowana widać że coś zaczynają robić w tym kierunku, ale jeszcze długa droga przed nimi.




W związku z tym polecam zaraz po przekroczeniu bramy kierować się do muzeum i zwiedzić go jako pierwsze, stamtąd już prosta droga (po schodach) na ładniejszą część trasy.
Widok na Jezior Niegocin z Twierdzy.


Po takim długim spacerku pakujemy się w autka i podążamy do centrum, niestety most jest zamknięty wiec na około. Ale nasze nogi i tak nas prowadza do mostu, piękny to most. W pobliży znajdujemy restauracje AKWARIUM przepyszne jedzenie w nim maja i jest widok na Jezioro Niegocin. Sadowimy się na dworku po ogromnymi parasolami, ale niestety długa tam miejsca nie zagrzewamy bo jak zwykle zaczyna padać ; nie padać to za mało powiedziane - jest straszna ulewa właściciel boi się o te swoje parasole i niestety musimy się ewakuować do budynku. Nie tylko my uciekamy chowaja się tez wszelkie jednostki pływające.



Po przepysznym obiadku wracamy pomalutku do domku.

Następne dwa dni spędziliśmy na lenistwie. Mieliśmy dość uciekania przed deszczem, w życiu tyle razy nie zmokłam jak na wczasach. Ale cóż tak to jest jak się zdradza Cro.







W czasie weekendu buszowaliśmy po lesie w poszukiwaniu poziomek oraz postawiliśmy sobie priorytet znaleźć sławną śluzę w Przerwaniach. Jeśli chodzi o poziomki to trochę żeśmy się nimi objedli a jeśli chodzi o śluzę to niestety do nie doszliśmy a to wszystko przez moja kochana córeczkę, która postanowiła się wykąpać w kałuży.




Także śluzę zostawiliśmy sobie na następny raz. Ale widoki z drogi na śluzę były boski.






Okazało się, że na jeziorze obok nas mieszka niezłe stadko kormoranów. Niezłe są z nich żarłoki i na dodatek strasznie wybredne.



Dzieciaki miały nawet własny domek do zabawy.



Niestety w niedziele cześć naszej paczki musiała jechać do domu. W drugiej części urlopu pogoda się nieco poprawiła, ale za bardzo nas nie rozpieszczała.

rafrob napisał(a):Widzę że zawiatł ktoś w moje strony W samym Giżycku grzech nie zobaczy Twierdzy Boyen, mam nadzieję że nie omineliście tego punktu

pozdrawiam

Około roku 1965 byłem w Pieczarkach, po ok 25 latach okazało się, ze moja żona też tam bywała, o roku 1990 wysłałem syna na obóz do Pieczarek. Coś mi świta w głowie, ze twierdzę oglądałem (w 1965 r), niestety nie miałem aparatu, a pamięć jest zawodna.
Czas najwyższy powrócić w rejon wakacji dziecięcych. Ze Sychowa to już niewielka wyprawa.

Ps Pieczarki - obok Giżycka

Zmrol - ja z rodzinką i znajomymi zwiedzałam tę okolicę na weekend majowy, zimno było...ale bardzo ładnie i przyjemnie

Leszek Skupin napisał(a):Się cieszcie, żeście mieli domek, w którym nocowaliście My 2 lata temu w Stegnie mokliśmy przez prawie 2 tygodnie pod namiotem . A Mazury są piękne przy każdej pogodzie . Tylko wiem jak to jest z dzieckiem dorosły założy kurtkę przeciwdeszczową i pójdzie w teren ale z maluchem już tak nie da rady

Jakbyśmy w domku nie mieszkali a lałoby tak jak lało to podejrzewam że po 2 dniach by nas tam nie było. A dzieciak jeszcze mały żeby mówić że mu się w czasie deszczu nudzi, a na deszcz też znaleźliśmy sposób folia na wózek i heja można zwiedzać.

Bardzo miła relacja i śliczne fotki, którymi Zmrolku zachęciłaś mnie do odwiedzenia tych rejonów,bowiem jeszcze tam nie byłam
Pozdrawiam, pisz dalej proszę

Pozwolę sobie wkleić parę zdjęc z Mazur, z wycieczek rowerowych, z małych spływów kajakowych, z wypadów samochowdowych po okolicy.

W miejscowości Zgon trafiliśmy na taką galerię



38 km, moja żona i teściowa maja dość


Połowy mazurkie, szczupaczek, 5 cm

widok na jez. Nickie

wypływamy kajakami, jez.Kierwik, szlak Krutynii
w głębi moi rodzice, tata 82 lata, mama 79, pozazdrościć kondycji i sprawności

Struga Spychowska, w/w szlak

wiosłowanie to nie taka prosta sprawa

W knajpce w Karwicy Mazurskiej trafiamy na żywe żółwie

nauka latania

Wyprawa samochodowa




Wyprawa w trochę dalsze regiony--ciekawe czy wiecie gdzie to jest




zamek, gdzieś na trasie. Może ktoś wie co to za zamek


pozdrawiam

Cerkiew i studnia na Świętej Górze Grabarce k. Siemiatycz (woj.podlaskie, nad Bugiem). Krzyże także stamtąd.

Zgadza się, to Grabarka.

Zamek znajduje się w miejscowości Reszel
http://zamki.net.pl/zamki/reszel/reszel.php

Dziękuje wszystkim za miłe słowa i rozszerzanie wątku.

Rano wstajemy otwieramy oczy a tu słonko świeci, niesamowite, ale radość nas ogarnęła. Szybciutko zjadamy śniadanko i pakujemy się do autka i gnamy ile sił do Giżycka, aby zdarzyć na rej statkiem po mazurskich jeziorkach. Niestety uciekł, oglądamy rozkład rejsów i wybieramy rejs na Wyspę Kormoranów cena bilety 45zł/os. Tanio nie jest, ale być na Mazurach i nie płynąc statkiem to tak samo jak być nad morzem i się w nim nie wykapać. Skoro rejs nie wypalił idziemy połazić po giżyckim molo.







Robimy trochę zdjęć, bo świeci ładnie słoneczko żeby mieli tez te słoneczne wspomnienia z wakacji. Oczywiście nie udaje nam się ominąć Wesołego Miasteczka córka ciągnie na niego i dajemy sie namówic na jedną karuzelę.



I jeszcze o plac zabawa trzeba zahaczyć. A ile z tego radości.



Potem ruszamy na zakupy a dokładnie za jakimiś prezentami dla bliskich. A muszę wam powiedzieć, że nie było to łatwe. Bardzo mało jest kramików, sklepików z upominkami. Ale w końcu udaje nam się coś upolować. Zmęczeni i głodni wracamy do domu, uszykować jakiś pyszny obiadek.