Matka skąpa nie jest .... matka się podzieli czyli Wielkanoc 2015.
Zmotywowana przez niektórych, skrobnę słów kilka o naszym tegorocznym wypadzie na Święta Wielkanocne. Chciałam napisać "wypadzie na narty", ale stwierdziłam, że w świetle tego jak ten wyjazd wyglądał, byłoby to znaczne nadużycie .
Mam nadzieję, że uwinę się z tą relacją zanim Maslinka skończy swoją praską wędrówkę Wielkanocną . Jak to wyjdzie to się okaże, ale jak to mówili jacyś filomaci, filareci czy inni filateliści - Mierz siłę na zamiary, nie zamiar podług sił ......
Pomysł wyjazdu na Wielkanoc wyszedł od córki...
- Mamo, tak w sumie to ja przez tę głupią sesję nie jeździłam w tym roku na desce ... Może byśmy tak pojechali gdzieś na święta ?
Matce nie trzeba było dwa razy powtarzać ... Była zachwycona i wniebowzięta, bo jak wszem i wobec wiadomo córka ma od kilku już lat gardzi naszym towarzystwem i trzeba wyszarpywać od niej każdą pojedynczą chwilę spędzoną z rodziną ...
Chcąc jak najbardziej usatysfakcjonować córkę (i siebie też ) ojciec i matka sprzedali wszystko co było w domu ruchomego (w tym 79 krawatów) i szarpnęli się na super wypasiony hotel w cudownej jak się później okazało miejscowości Bad Hofgastein.
Hotel był super wypasiony bo oprócz tego, że zapewniał nam 2,5 posiłku (rewelacyjnego dodam skromnie) to jeszcze w cenie miał strefę tzw. spa (nie mylić ze spać) i hit wyjazdu - zewnętrzy basen z wodą termalną bo takowa w tej okolicy występuje w znacznej ilości ....
Jedziemy ?