zorinka napisał(a):Zasiadam:) Szczególnie interesuje mnie ten Disneyland ze względu na syna:)
I słusznie. Ale dobrze żeby miał przynajmniej 132 cm wzrostu. Później napiszę dlaczego
.
zmrol napisał(a):...Co prawda matematyki nie znoszę ...
MATEMATYKA jest ! królową nauk i basta
. Może nie jestem aż tak wypaczona jak nauczyciel fizyki mojej córki (jest w klasie mat-fiz-inf
), który twierdzi, że należą oni - klasa znaczy się - do 5 % elity społeczeństwa, reszta niech czeską wódkę pije
, ale matmę kooocham
.
winetu napisał(a):Dawaj, dawaj. U mnie dzieciaki chcą zobaczyć tą taką wieżę w Paryżu no i koniecznie Disneyland, który jak na moje oko, dla całej rodziny jest strasznie drogi ale może i wart tej kasiory?
Jak dla mnie - wart !
Witam wszystkich, mam nadzieję, że nie zanudzę.
O perypetiach przedwyjazdowych napiszę tylko, że okazało się, że wyjazd jest w łykend majowy czyli za 2 tygodnie. O tym, że paszport dziecka skończył się parę dni temu i w pracy urwanie głowy (kto z nim pojedzie?), a córa ma dopiero 17 lat nie wspomnę.
Na dodatek jechać chcieliśmy wszyscy bo o ile jedno z nas było wielokrotnie to reszta rodziny jeszcze nie. Pierwotny pomysł - dokupujemy 2 miejsca na wycieczce, którą wygrał syn. Ale tu pojawiły się problemy.
Paszporty ... Proszą o ich nr. Ważność 3 z 4 naszych paszportów skończyła się parę dni temu . Żeby nie wiem co i wykorzystując wszystkie możliwe znajomości
na jutro nie załatwimy. Poza tym kosztują (dla 3 osób bo jedno ma ważny). Dowody osobiste. Ja mam. Trzeba dla dzieci. Czas oczekiwania - do miesiąca
. No kochaniutka zobacz ... dziecko, pierwsze miejsce w kraju ... taki zaszczyt ... dla miasta ... wieżyczkę Eiffla pani przywieziemy
. Ok. zobaczę co da się zrobić. Dowód syna odbieramy w piątek. W niedzielę wyjazd. Dowód córki przepadł w biurokratycznej maszynie ... Trudno. Jedziemy na "krzywy ryj" . Może nigdzie nie zechcą.
Wcześniej okazało się, że ta wycieczka syna to praktycznie 2 dni zwiedzania Paryża (coś w stylu "Jak wtorek-to jesteśmy w Hamburgu") i 1 cały dzień Disneyland. 2 dni podróż nocna autokarem.
Eeee. Trochę mało. Więcej by się zdało. Wycieczka ma być od środy (czwartek, piątek Paryż, sobota Disneyland) do niedzieli. Postanawiamy, że sobie ją przedłużymy tj. wyjedziemy w niedzielę, a do wycieczki dołączymy w trakcie. Już wcześniej ustaliliśmy, że tą osobą towarzyszącą synowi będzie mąż. Musimy więc znaleźć sobie nocleg na 7 dni. Chłopaki będą mieli hotel od czwartku.
Ponownie używamy dawnych znajomości i mamy zarezerwowane 3 pokojowe mieszkanie z parkingiem 300 m od wieży Eiffla za 50 euro. Kto orientuje się nieco w paryskich cena wie, że to darmo prawie.
Różowy krzyżyk w dzielnicy 16 to właśnie nasza lokalizacja ...
W przeddzień wyjazdu kupuję jedyny dostępny w tym dniu przewodnik po Paryżu, z internetu drukuję listę "obowiązkowych" miejsc do zobaczenia na miejscu. Czytam prognozę pogody ... Nie ta jakaś słaba ... ta jeszcze gorsza ... wszystkie inne .... szkoda gadać
. Zimno - 11-18 st. (u nas w tym czasie było 30
) deszcz przez cały tydzień, szczególnie inntensywny pod koniec - czyli wtedy gdy my w Disneylandzie mamy być. O Boszszse. Litości ! Mój wymarzony Paryż i taka klapa ?! Nic to. Może nie będzie tak źle ... Trza mieć nadzieję.
Godzina "0" to niedziela 29.04 godz. 4.30.
O dziwo wyjeżdżamy wg planu. Pan M., którego zazwyczaj ciężko zwlec z łóżka gdy ma wyjechać gdzieś z rodziną wstaje bez budzika przed czasem
.
Trasa: Warszawa-Świecko-Kolonia-coś tam w Belgii-Paryż. Krótko mówiąc: byle do Strykowa (A2 jeszcze wtedy czynna nie była) a dalej już autostrada. Podróż ku mojemu zaskoczeniu mija szybko i nawet niezbyt męcząco. Te 1600 km pokonujemy w 16 godzin co jak na naszą ostrożną jazdę (bo powyżej 130km/h pije małpiszon benzynę jak smok) jest wynikiem niezłym.
Ok. 20.30 meldujemy się na rogatkach Paryża. Trochę błądzimy ale w końcu znajdujemy właściwą ulicę. Czeka na nas gościu z kluczami, pomaga wjechać na podziemny parking (spiralka, że hej). Mówimy, że coś zimno dzisiaj 14 st. a on na to, że teraz jest ok. Do wczoraj lało a i od jutra ma lać
. Windą szerokości 1 m/1,5 m na dwa razy wjeżdżamy na 6 piętro. Mieszkanie nr 42
. Extra ! To nasz szczęśliwy nr. Będzie ok. Mieszkanie bardzo w porządeczku, wielkie. Jest wszystko co potrzeba. Nie czujemy się zbytnio zmęczeni, postanawiamy więc zobaczyć na żywo symbol Paryż. Pan M. mówi, że to tylko 5 min. w rzeczywistości jest 15 ale nic to. Nie wiem czemu ale nikt nie bierze aparatu. Lekko zaczyna się ściemniać. Mijamy kolejne sklepy i latarnie i nagle ... Jest ... Wyłania się zamglony metalowy szkielet. Idziemy dalej. Przechodzimy przez Trocadero i całą wieżę Eiffla mamy jak na dłoni.
Wiele osób twierdzi, że jest brzydka ... Nie pasuje do tego miejsca ... Nie wiem. Na mnie zrobiła ogromne wrażenie swoim majestatem i prostotą kształtu. Z pewnością pozostanie dla mnie rzeczywistym symbolem (wraz z kilkoma innymi miejscami) tego pięknego miasta. Chwilę kręcimy się po Trocadero. Z każdą minutą przybywa turystów, sprzedawców wieżyczek Eiffla różnej wielkości. My dopiero teraz odczuwamy trudy podróży. Ledwo powłócząc nogami wracamy do mieszkanka i padamy na łóżka. Rozpakujemy się rano ...
Od następnego odcinka obiecuję, że proporcje się odwrócą i będzie duuużo zdjęć, a mało pisaniny
.