20 lipca (środa): Fishpicnic - część druga (Trogir)11 raz w Chorwacji i wreszcie jesteśmy w Trogirze!
Jakoś nam było nie po drodze do tej pory... W tamtym roku już prawie znaleźliśmy apartament na 3 noce (po powrocie z Brača), ale ceny były na tyle powalające, że pojechaliśmy dalej, do Rogoźnicy, a po koszmarnej nocy jeszcze dalej - do Zagrzebia. Gdyby ktoś chciał to sobie odświeżyć, odsyłam
tutaj Obiecałam dużo fotek w tym odcinku, więc słowa dotrzymam
Pewnie moje zdjęcia nie będą szczególnie odkrywcze, ale może uda mi się pokazać jakieś zakamarki, których nie widzieliście
Zwiedzanie czas zacząć
Pierwsze kroki kierujemy do przedromańskiej trójnawowej bazyliki św. Barbary z IX-X wieku:
Bardzo ciekawe miejsce...
W samym sercu trogirskiej starówki, a jednak omijane przez turystów.
Zaraz jednak znajdziemy się w miejscu obleganym przez tłumy - to plac Jana Pawła II:
Znajduje się tu najciekawszy zabytek Trogiru i jedna z najpiękniejszych chorwackich świątyń - katedra św. Laurencjusza (sv. Lovro), według innego tłumaczenia - św. Wawrzyńca:
Wznoszono ją przez kilkaset lat, począwszy od XII wieku. Widoczna na zdjęciu 47 metrowa dzwonnica pochodzi z lat 1405-1598. Każde jej piętro prezentuje inny styl architektoniczny - od wczesnogotyckiego, poprzez wenecki, do renesansowego.
Na placu Jana Pawła II mieści się również XVI-wieczna siedziba władz miejskich:
Piękny jest też dziedziniec ratusza ozdobiony kamienną studnią:
Bardzo charakterystyczną budowlą Trogiru jest wieża zegarowa:
pod którą znajduje się miejsce pamięci ofiar wojny na Bałkanach:
Pałac Čipiko i miejską loggię zostawimy sobie na później. Teraz zmierzamy w stronę katedry:
To, co od razu przykuwa nasz wzrok, to romański portal główny autorstwa Radovana z 1240 roku:
Postaci Adama i Ewy są najstarszymi nagimi postaciami w dziejach dalmatyńskiej rzeźby.
Mnie najbardziej podobają się lwy
:
Pora wejść do wnętrza świątyni:
Muszę przyznać, robi wrażenie:
Barokowy ołtarz główny:
Renesansowa kaplica św. Jana z 12 rzeźbami naturalnej wielkości:
Znajduje się tu wczesnogotycki sarkofag z czerwonego marmuru przedstawiający patrona miasta - Ivana Ursiniego.
Przyglądamy się pięknie zdobionym ławom:
i przechodzimy do skarbca, w którym kryje się kolekcja sprzętu liturgicznego, średniowieczne manuskrypty oraz gotycki tryptyk wykonany z kości słoniowej. Jednak w tym miejscu nie wolno robić zdjęć i jest to bardzo pilnowane przez pana z obsługi. (Zresztą i tak nie łamalibyśmy zakazu
)
Na koniec wizyty w katedrze pozostaje nam oczywiście wejść na dzwonnicę. Na szczęście nie jest to dla mnie tak traumatyczne przeżycie, jak wejście na wieżę w Splicie
Schody są dosyć szerokie i, co najważniejsze, barierka zdaje się być solidnie przymocowana
Widok z pierwszego podestu na loggię miejską i wieżę zegarową:
Wchodzimy wyżej i trochę zaczyna się korkować. Najpierw oczywiście ci, którzy schodzą:
Hurra! Jesteśmy na górze!
Widok w dół - na klatkę schodową:
Naprawdę, nie jest strasznie
A tak dokładnie to przedstawiam właśnie dlatego, żebyście się nie bali
Widoki ograniczone siatką, ale dla sprytnego nie ma nic trudnego
Podziwiamy panoramę Trogiru:
I jeszcze w inną stronę:
Pięknie jest, ale trzeba pozwolić innym nacieszyć oczy widokami. Schodzimy.
Na koniec (wiem, już dzwonnica miała być na koniec
) wchodzimy jeszcze do baptysterium:
i ostatecznie opuszczamy świątynię.
Katedra św. Wawrzyńca (czy też Laurencjusza) bardzo nam się podobała. Może nie aż tak jak katedra św. Jakuba w Szybeniku, ale prawie, prawie...
Ufff, dobrnęłam do końca tej części zwiedzania Trogiru. Mam nadzieję, że Wy również