19 lipca (wtorek): Szutrowe próby i konoba ŠešulaDziś na śniadanie dostajemy od gospodarzy burek
Później dzwonimy i rezerwujemy miejsce na statku na jutrzejszy fishpicnic
Tak to się tutaj odbywa. Mała wyspa, nie ma więc stoisk z propozycjami wycieczek na nabrzeżu. Pani w informacji turystycznej wydrukowała nam ofertę - w każdą środę można popłynąć do Trogiru i na Drvenik Veli. Dzwonimy pod wskazany w ofercie numer telefonu i
bukujemy 2 miejsca oraz rybki na statku, który jutro rano odpływa ze Stomorskiej
Ale to dopiero jutro. Dziś jeszcze powiosłujemy, chociaż trochę potrwa, nim zwodujemy Plavca...
Plan jest taki, żeby szutrem zjechać do uvali Stračinska. Prowadzą do niej trzy szutrowe drogi z Gornjego Sela.
Najpierw musimy pokonać wąskie uliczki w miejscowości:
Jesteśmy na wspólnym szutrze:
który później rozgałęzia się na trzy drogi. Każda z nich prowadzi do zatoki Stračinska, chociaż nie każda bezpośrednio nad morze. Najpierw próbujemy zjechać tą, która powinna nas doprowadzić nad sam Jadran.
Jedzie się całkiem nieźle:
chociaż pod koniec drogi szuter nie jest już zbyt komfortowy:
Jednak Maździak jest na szczęście wyżej zawieszony od Fabiaka i daje radę
Wszystko fajnie, droga kończy się sporym wyasfaltowanym parkingiem, ale... wszystkie "miejsca parkingowe" lub takie, które mogłyby za takie uchodzić, mają wyraźne napisy: privat, a dalej jest zakaz ruchu... Akurat obok wypakowuje się słoweński turysta. Pytamy go więc (w sumie nie wiem, po co), czy nie ma tu opcji zaparkowania. Mówi, że to tylko dla turystów zakwaterowanych w zatoczce (jest tam kilka
robinsonad )
No cóż, kilka z tych miejsc jest wolnych, ale wolimy nie ryzykować, że ktoś nam np. złośliwie przebije oponę. Privat to privat...
Pokonujemy tę samą drogę w przeciwnym kierunku, aż do rozwidlenia i postanawiamy spróbować dojechać do Stračinskiej inną drogą. Drugi szuter wygląda na słaby, próbujemy więc trzeci z kolei - patrz fioletowy krzyżyk na mapce.
Mniej więcej w tym miejscu rezygnujemy:
Droga jest coraz gorsza, coraz więcej dużych kamieni. Nie chcemy ryzykować jazdy autem, które jest z nami dopiero od kilku miesięcy i jeszcze nie do końca znamy jego możliwości
Zwłaszcza, że nie wiemy, czy na końcu tej drogi nie spotka nas równie niemiła parkingowa niespodzianka.
Widać Stračinska nie jest nam pisana... A szkoda, bo na zdjęciach w folderach prezentuje się pięknie. Zresztą możecie sami zobaczyć w internecie
Patrzymy na mapę i tym razem postanawiamy uderzyć na Senjską. Z głównej drogi przed Gornjim Selem trzeba odbić w szutrową. Szuter jest niezły, do pewnego momentu - zaznaczyłam czerwony x na mapce. To będzie mniej więcej to miejsce:
Później zdecydowanie gorzej i problem z zaparkowaniem. Chociaż miejsce do zostawienia auta by się znalazło (mimo że jest już południe - trochę nam zeszło na tych szutrowych próbach)....
Od tego miejsca trzeba potem jeszcze trochę pomaszerować. Zatoczkę już prawie (a wiadomo, jak to jest z tym
prawie ) widać:
I zdradzę Wam, że Senjska jest przepiękna i wrócimy tu ostatniego dnia, bez kajaka. Dzisiaj jednak jest to bez sensu, bo musielibyśmy taszczyć Plavca dosyć daleko, w dodatku później wąską dróżką przez krzaczory. Tu gdzieś majaczy ścieżka:
Ponieważ "straciliśmy" już sporo cennego wakacyjnego czasu, jedziemy tam, gdzie na pewno można pokajakować (i bez problemu zwodować Plavca), a przy okazji coś zjeść, bo już zdążyliśmy zgłodnieć. Pewnie głównie z emocji, jakich dostarczyły nam szutrowe przygody
Jedziemy praktycznie z powrotem do Maslinicy
, do uvali Šešula i pierwsze kroki kierujemy do konoby o tej samej, co zatoka, nazwie:
W restauracji serwują
very sloooow food Na szczęście jest pięknie położona i możemy sobie umilać czas oczekiwania, podziwiając widoki:
Cały czas coś się dzieje - przepływają rodacy:
do restauracji przypływa pan z imponującą fryzurą
:
Żeby nie myśleć, o tym, jak jestem głodna
, idę na spacer po najbliższej okolicy, oczywiście z aparatem
:
Piękne agawy:
i jak wszędzie na Šolcie - kaktus:
Wracam, może niedługo się doczekamy
Jeszcze trochę cierpliwości i na stół wjeżdża talerz pysznych ćevapčići:
Najedzeni możemy wreszcie wsiąść do kajaka i pozwiedzać duża i ciekawą zatokę Šešula. Ale o tym - w następnym odcinku