15 lipca (piątek): Donja KrušicaTeraz z Donjego Sela pojedziemy sobie nad morze. Najpierw jednak musimy pokonać wąskie uliczki, tym razem nie na nogach, tylko Maździakiem:
Dobrze, że nie było mijanki
Jedziemy drogą z charakterystycznymi murkami po obu stronach:
Na chwilę zatrzymujemy się przy kapliczce sv. Nikoli:
Podziwiamy widoki:
Nad Splitem (przynajmniej w tym momencie) świeci słońce:
Asfaltowa droga zmienia się w szuter (pierwszy w tym roku!), na szczęście bardzo przyjazny:
Tylko kawałek, bo zaraz znowu jest asfalt i koniec drogi:
Jesteśmy w Donjej Krušicy - małej rybackiej wiosce z kilkoma domami nad samym morzem:
Są tu też kwatery, ale dla nas to już zbyt duża izolacja od cywilizacji
Chociaż urokliwie tu...
Bora wieje, Jadran szaleje (ależ rymy!)
:
Ja też
W przypływie szaleństwa, kiedy (wreszcie!) wychodzi słońce, postanawiamy tu trochę poplażować
:
Długo nie wytrzymujemy! Jest chłodno, wiatr nie pozwala na spokojne czytanie, a kiedy po raz kolejny ochlapuje nas orzeźwiająca
fala, odpuszczamy. (Chociaż to nie koniec plażowania na dzisiaj
)
Wracamy drogą w stronę Donjego Sela, na której to drodze spotykamy niespodziewaną przeszkodę:
Długo przekonujemy "przeszkodę", żeby przesunęła się choć trochę. W końcu powolutku (w Dalmacji nawet psy mają duuużo czasu) schodzi nam z drogi...
Znowu jesteśmy w Donjim Selu (widać m.in. Bratską Kućę ze stopą św. Marcina):
Kolejny cel podróży: Rogač