pomorzanka zachodnia napisał(a):A wracając do Herceg-Novi: szczególnie to kino mnie zaintrygowało. Tylko jak oglądać tam film, jeśli zza ekranu takie piękno się wyłania? Może dopiero nocna pora seansu pozwoliłaby się skupić na filmie?
Myślę, że seanse odbywają się dopiero po zmroku. W ciągu dnia byłoby zdecydowanie zbyt gorąco. Poza tym w kinie, w dzień? Jakoś bez klimatu... Zawsze kina letnie funkcjonują wieczorami.
1 sierpnia (środa): Risan i Perast - część pierwszaDojeżdżamy do Risanu - najbardziej na północ wysuniętego miasta Boki Kotorskiej. Jest to również najstarsza miejscowość nad Zatoką, już w IV w. p.n.e. istniała w tym miejscu osada zamieszkana przez Illirów.
Za czasów rzymskich miasto nosiło nazwę Risinum i było częścią prowincji Illyricum (w czasach Republiki), a później Dalmatia (w czasach Cesarstwa). Największy rozkwit przypadł na I i II wiek n.e., kiedy było ono najludniejszym miastem w regionie (zamieszkanym przez około 10 tys. ludzi). Wówczas wybudowano wielkie pałace z greckiego marmuru. Z tego okresu pochodzi również 5 mozaik rzymskich będących świadectwem bogactwa Risanu.
Tych mozaik ostatecznie nie zobaczymy, ale o tym za chwilę...
Jeśli chodzi o najnowszą historię, podczas trzęsienia ziemi w kwietniu 1979 roku budynki miasteczka poważnie ucierpiały.
Mimo tego (a może właśnie dlatego) Risan wraz z Kotorem i innymi okolicznymi miejscowościami został w październiku 1979 roku wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO jako część tzw. Przyrodniczego i Kulturowo-Historycznego Regionu Kotoru.
Parkujemy niedaleko skweru z pomnikami poległych za wolność i idziemy w stronę cerkwi św. Piotra i Pawła:
Świątynia powstała w 1601 roku, natomiast między 1722 a 1796 została gruntowanie przebudowana. Ostateczny kształt nadano jej w czasie prac kierowanych przez włoskiego architekta Antonio Costę, który w końcowej fazie budowy zginął przygnieciony przez część sklepienia.
Dzwony na dzwonnicy wykonano w 1786 roku w Trieście:
Niestety, kościół jest zamknięty, więc nie zobaczymy pięknego ikonostasu, który powstał w Rosji.
Obok cerkwi stoi urokliwa kapliczka:
a dalej znajduje się cmentarz.
Wychodzimy na główną ulicę, przy której rosną chore palmy
:
Większość z obciętymi pióropuszami, a niektóre takie wysokie:
W końcu docieramy do budynku, w którym można zobaczyć mozaiki z czasów rzymskich:
Najcenniejsza mozaika przedstawia boga snu - Hypnosa i jest jedyna taka na świecie; wykonano ją w II w. n.e.
Od razu powiem, że nie jestem miłośniczką starożytnych
kamulców, Małż podobnie, a wyeksponowanie tych cennych znalezisk w tak nowoczesnym budynku trochę mnie razi...
Spoglądamy z Małżem pytająco na siebie i kiwamy głowami. Nie, nie mamy potrzeby odwiedzania tego miejsca. Za to nasze zainteresowanie budzi ten plakat
:
Jednak nie na tyle duże, żeby oglądać wystawę
W końcu jest tyle innych ciekawych miejsc i rzeczy do zobaczenia, a czasu coraz mniej - to nasz przedostatni dzień w Czarnogórze
Żegnamy się z
kotorami leżącymi nieopodal:
Zwróćcie uwagę na oczy tego drugiego kota - on ma niebieskie soczewki
Risan, miejsce z bogatą historią, nie wywołuje u nas efektu "wow". Być może to trochę kwestia pogody, która na chwilę się zepsuła - chmury przesłoniły słońce.
Postanawiamy zatrzymać się w Peraście, który na krótko odwiedziliśmy (statkiem) trzy dni temu i który tenże efekt wywołał
Nie będę już pisała o historii tego miasta, bo już to zrobiłam - odsyłam do wpisu z 29 lipca
Witamy się z wysepkami
::
Gospa od Škrpjela, a za nią apartamentowce w miejscowości Kostanjica:
i Sveti Đorđe:
Idziemy promenadą w stronę centrum miasteczka:
Mijamy Muzej grada Perasta:
Turystów zdecydowanie mniej niż poprzednio. Pewnie kwestia pory dnia - jest już po 17:00, większość odjechała lub odpłynęła.
Zaglądamy w różne zakamarki:
Kościół katolicki Gospe od Ružarija:
Piękna fasada kościółka św. Marka:
i elegancki hotel urządzony we wnętrzach XVIII-wiecznego Pałacu Smekja:
Jest tu czyściutko, niemal sterylnie
i wszystko idealnie współgra ze sobą:
Nawet białe kamyczki w doniczkach
:
Jesteśmy bardzo głodni, więc zasiadamy w jednej z restauracji (wybór pada na Restoran Đardin), przy stoliku nad samym morzem:
Zdjęcie zrobione pod słońce
Z drugiej strony mamy taki widok
:
Obserwujemy dzielnie wiosłujących kajakarzy:
pijemy Nikšićko i zajadamy się pyszną pizzą
Nie chce nam się stąd odchodzić..., ale warto się ruszyć, żeby odkryć kolejne perełki Perastu. I po raz ostatni w tym roku wykąpać się w Jadranie
To wszystko w następnym odcinku