20 lipca (piątek): Park Telašćica kajakiem - część pierwszaPlavac nadmuchany już wczoraj wieczorem. Wrzucamy go na dach Maździaka, choć nie jedziemy dzisiaj zbyt daleko - tylko do Parku Przyrody Telašćica, po którym planujemy popływać. Tak prezentuje się nasz zestaw:
Przy wjeździe do Parku jest budka, w której kupujemy bilety. Trochę podrożało od ostatniego roku czy dwóch (z tego, co czytałam). Koszt zwiedzania Telašćicy to 40 kun od osoby i bilety są ważne tylko przez 24 godziny, nie przez 2 dni, jak było kiedyś. Oznacza to, że można zacząć zwiedzanie np. o 17:00, wrócić kolejnego dnia i być do 17:00 (na bilecie jest wydrukowana godzina). Teoretycznie pracownicy Parku mogą skontrolować turystów, nam się to nie zdarzyło - ani na lądzie, ani, tym bardziej, na wodzie.
Oglądamy mapę Luki Telašćica:
i wjeżdżamy:
Większość dróg jest asfaltowa, można się nimi poruszać samochodem. Zakaz ruchu obowiązuje na drodze do Zatoki Mir i Jeziora Mir, ale o tym jeszcze będę pisała, jak się tam wybierzemy.
Fragment naszej mapy, na której zaznaczyłam wjazd do Parku i pierwszą część rejsu:
Telašćica jest określana jako jeden z najbezpieczniejszych naturalnych portów adriatyckich. Status chronionego obszaru otrzymała w 1980 roku, a zawdzięcza to posiadaniu wyjątkowo cennego świata roślin i zwierząt, geologicznym fenomenom, cennym zbiorowiskom dna morskiego i ciekawej spuściźnie archeologicznej. Zatoka ma 65 km linii brzegowej, 25 zatoczek, 13 większych i wiele małych wysp. Jeśli chodzi o kajakowanie, najbardziej interesują nas oczywiście zatoczki
, ale inne skarby też chętnie odkryjemy.
Wymyśliliśmy, że zwodujemy kajak w zatoce Jaz i zobaczymy, jak daleko uda nam się popłynąć.
Droga wzdłuż uvali Pasjak:
Parkujemy w zatoczce Jaz. Plavac gotowy na spotkanie z Przygodą
:
Biedak, jeszcze nie wiedział, że rzeczywiście będą dziś przygody...
Charakterystyczne, prawie "łyse" wzgórza Telašćicy:
Im bliżej Kornatów, tym krajobrazy będą bardziej pustynne.
Teraz już pojawią się zdjęcia wyłącznie z podwodnego aparatu.
Nie tylko Plavac jest gotowy do drogi, Dzielny Flaming też już nie może się doczekać
:
Jeszcze fotka "ogórka" na płyciźnie:
W rzeczywistości był bardziej czerwony...
I odbijamy od brzegu. Ahoj, Przygodo!
:
Dzielny dzielnie się trzyma w kajaku
:
Nie możemy się za bardzo rozpędzać
, dopuszczalna prędkość w Parku to 5 węzłów:
Płyniemy w stronę uvali Farfarikulac (super nazwa
):
Dzielny już z daleka zauważa swojego dalekiego kuzyna na wodzie i bardzo się wyrywa
:
Mijamy wysepkę Farfarikulac (a jakże!
):
Stoi na niej jeden dom, a na plaży (betonowej) leżą ludzie:
Nie będziemy tam oczywiście powiększać tłumu.
Kawałek dalej - reklama restauracji. I nawet supermarket mają
:
Jest cudnie!
:
Ale już wiemy, że mimo wspaniałych widoków Telašćica nie jest idealnym miejscem dla nas. W wycieczkach kajakowych, poza widokami, ważne (a nawet najważniejsze) są piękne zatoczki i plaże. A plaż tutaj niestety jak nie było, tak nie ma
, choć płyniemy już dosyć długo.
Bardzo niedostępna linia brzegowa:
Zapominamy o luksusie położenia się, teraz szukamy miejsca, w którym można by na skałach po prostu usiąść. Po jakimś czasie udaje się znaleźć taką miejscówkę:
Plavac stoi na kotwicy, czyli kamieniach włożonych do siatki wędkarskiej
Chyba mu dobrze...
Jeśli chodzi o naszą wygodę, szału nie ma
Ale piwo w torbie termicznej zaczyna się grzać
, a Dzielny domaga się użycia (w charakterze podstawki oczywiście
)
Trochę też pływa - przy brzegu, ale całkiem samodzielnie
:
Natomiast całkiem bogate życie podwodne rekompensuje nam brak wygody w plażowaniu:
Ukwiał koński jeszcze się nie rozwinął:
Odpoczywamy tu trochę, bo ręce (nieprzyzwyczajone od roku do tego rodzaju wysiłku
) zaczynają boleć. A potem ruszamy w dalszą drogę, ale o tym - następnym razem