Taxco.
Miasto srebra - dawniej i dziś. Nazwę wymawia się podobnie do popularnych u nas marketów zmieniając drugą literkę. "Tasko"po prostu. Gdy jadąc z Puebli osiągamy już niziny 900 m.n.p.m. nagle znowu trzeba się wspiąć tysiąc metrów wyżej. Droga serpentynowata, z pięknymi widokami na niżej położone doliny. Zbliża się wieczór gdy dojeżdżamy na miejsce. Kwaterujemy się w hotelu postkolonialnym, poświęcę mu później kilka fotek i nieco opisu, bo jest inny od standardowych. Nasza przewodniczka mówi: "Ci, którzy mają pokoje z widokiem na miasto zapraszają na tarasowe piwko tych, którzy ich nie mają". Nie wiemy dlaczego, ale gdy wchodzimy do pokoju już wiemy
Patrzymy w lewo.
Potem nieco w prawo.
I jeszcze bardziej w prawo. Przed nami Taxco. Piękny widok. W oddali słychać jednostajny hałas ponad 150 tysięcznego miasta przyklejonego do okolicznych wzgórz.
Pokoje hotelowe w starym stylu kolonialnym. Łóżka betonowe z położonymi na nich wygodnymi materacami - nie skrzypią
Szafka nocna tez na postumencie marmurowo - betonowym.
Wnętrza szaf i toalety w takim samym stylu, fajny klimacik. Idziemy nieskrzypiąco spać.
Rano, gdy wstajemy, oglądanie panoramy z balkonu zaczynamy od prawej strony.
Potem nieco w lewo.
I jeszcze bardziej w lewo.
Nie da się nie zauważyć znaczącego obiektu w mieście. To katedra Santa Prisca.
Idziemy na śniadanie. Pod nogami łażą meksykańskie kury z białymi ogonami.
Koło hotelowego basenu spotykamy miłośnika Chorwacji ... a może to Hrvat jakiś
Kierunek - żarłodajnia.
Po prawej stronie można usiąść przy stoliku na oryginalnych krzesełkach, ale tutaj jajecznicy nie podali
Inne krzesełka ważą chyba z 50 kg
... raczej nie rzucają się nimi na imprezach ...
Wózek z rudą srebra stojący nieopodal może wskazywać, że śniadanie trzeba odrobić w kopalni, ale na szczęście to eksponat. Ulga - śniadanie wliczone w cenę noclegu.
W sklepiku hotelowym produkty kopalniane srebrne do bólu.
A na tarasowych stolikach dekoracje kwiatowe, na mój gust z lekka meksykańskie ...
Po śniadaniu schodkami ...
... wchodzimy na korytarz hotelowy, po prawej stronie okienko do łazienki, w której kąpał się w/w Chorwat.
Z balkonu jeszcze typowy meksykański widoczek, nierówne czerwone dachówki, kaktusowate zielsko i VW Garbus rocznik 1970.
Wreszcie idziemy w miasto, basen już w słońcu.
Jakieś stokrotki obok niego ...
... i fajny zaułek ...
Stary kolonialny "saloon", a przy wejściu skamieniałe security
Zobaczymy, co przyniesie nowy dzień ...
c.d.n.
Ostatnio edytowano 18.03.2009 11:36 przez Użytkownik usunięty, łącznie edytowano 2 razy