Puebla.
Zwana początkowo Ciudad de los Angeles Miasto Aniołów, założona została w 1531 r. przez grupę hiszpańskich osadników. Kilka lat później nazywała się już Puebla de los Angeles i ta nazwa funkcjonuje do dziś. Mieszka tu ponad 2 mln mieszkańców. Położona jest na wysokości 2000 - 2200 m.n.p.m. i z przełęczy nad Mexico trzeba do niej zjeżdżać w dół kilkadziesiąt kilometrów (no a w pionie to znowu ponad 1000 m różnicy). Z góry widać morze wież kościelnych, bo w historycznym centrum jest ich ponad 70. Wejścia do kościołów są często udekorowane i ukwiecone.
Przy wjeździe duża tablica pt. "Miasta Partnerskie". Są ze dwa amerykańskie, jakieś meksykańskie i polska flaga, a przy niej napis ŁÓDŹ - ale miło.
Zatrzymujemy się w samym centrum przy Katedrze - oczywiście jest to "Zocalo"
Już wjeżdżając widać inny charakter miasta od znanej nam stolicy. Stosunkowo czysto, w centrum mniejszy ruch i zgiełk. Mnóstwo ciekawych zabudowań. W dali siedziba władz miasta.
W starej części miasta ładne deptaki, sporo turystów - gość pracujący nieopodal o mało na siłę nie wypastował mi gołych stóp w sandałach !!!. Nie umiałem mu wytłumaczyć: ... se Niemcom pastuj nogi, oni przynajmniej do sandałów noszą skarpety
Mijamy kolejne budynki, mnie się podobają ...
Mówi się o nich "ciasteczkowe" budynki.
Tu lekko poobcinałem głowy naszej wycieczce, bo ... lepiej mi się podobało piętro od parteru.
Mówiąc o ciasteczkach, nie sposób nie wspomnieć o obchodach Wszystkich Świętych w Meksyku. Święto jest nazywane "Los Dias de los Muertos" - Dniami Zmarłych i pierwszy z nich poświęcony jest "los angelitos" (aniołkom) - małym dzieciom, a drugi, właściwy Dzień Zmarłych - dorosłym. Wystawy i wnętrza sklepów zapełniają się kościotrupami, w piekarniach piętrzy się "pan de muerto" - "chleb zmarłych", a w cukierniach spotkać można torty w kształcie zwłok. Przebojem są trumienki, gdzie za pociągnięciem sznurka wyłazi z niej kościotrup - nieboszczyk i otwarte trumienki ze swoistym "aktem zgonu", głoszącym, że nieboszczyk zmarł "de vicio" - z rozpusty albo "de amor" - z miłości.
W sklepach można kupić wszystko do zrobienia "ofrendas" - ołtarzyków z ofiarami dla zmarłych. Ołtarzyki takie stoją na wystawach, w domach i biurach. Na ofrendas przygotowuje się specjalne dania, którymi później częstuje się krewnych i przyjaciół.
Najbardziej popularne są jednak "calaveras de azucar" - barwnie zdobione cukrowe trupie czaszki, które nierzadko mają duże walory estetyczne. Wyrabiane są z cukru zagotowanego z wodą, wylakierowane białkiem z jajka i zdobione kolorowym lukrem, naturalnymi barwnikami i błyszczącymi papierkami. Chociaż minęło sporo czasu od tych świąt, wszystko to można nadal kupić w sklepach i cukierniach - tak jak u nas znicze przez cały rok.
W dni zaduszne meksykańskie cmentarze pełne są ludzi siedzących na grobach, pijących alkohol, palących papierosy, jedzących, śpiewających piosenki. Na grobach leżą ofiary - często są to rozkrojone pomarańcze, kukurydza, zielone, pachnące igliwie i inne wyskokowe napoje. W temacie śmierci jest pełen luz, jest ona po prostu wyśmiewana, czyli nie ma się co jej bać. Oki, wchodzimy do kościoła ...
Wiele jest monumentalnych, bardzo bogato zdobionych złotem - nie mówimy tu o farbie pozłacanej ... stąd kraty oddzielające często od drogocennych ołtarzy.
Postać Jezusa zdjętego z krzyża jest przedstawiana mocno realistycznie. Im więcej widocznych ran, tym bardziej widać jak cierpiał i jak się dla NICH poświęcił, przyznacie działa na wyobraźnię przeciętnego obywatela.
Dla przeciwwagi, Muzeum Rewolucji - kamienica o podziurawionej fasadzie. Dziury po kulach pochodzą z 1910 roku. Nooo ... tu są lepsi od niektórych wrockowych kamienic, bo my mamy otworki po kulkach tylko z 1945 roku
Poprzez targowisko, na którym można kupić wszystko ...
... idziemy do dzielnicy artystycznej , gdzie można na ulicy popatrzeć na proces produkcji i sprzedaży pamiątek.
Mijamy kolejne ciekawe domki.
... oraz skrzyżowania z dziwnymi znakami. Pierwszy raz widziałem ten znany nam znak z innym tekstem ... ale cóż, to Meksyk.
To hotel niezłej klasy o ciekawych kolorkach ...
... a ten ma przeciwne, przy czym żółta bryczka pasuje jak ulał
Potomkowie Indian lubią w kolorach kontrasty, kolorowe wstążeczki, papierki ... i inne butelki PET czy plastiki. Przy wejściu do budynku wielorodzinnego można spotkać takie ołtarzyki. Kochają tą swoją Matkę Boską jak potrafią i ja ich za to szanuję.
Miało być jeszcze w tym mieście o indyku lub kurczaku w czekoladzie. "Mole poblano", bo o nim mowa, powstało w XVI wieku w klasztorze Santa Rosa, do którego na wizytę zapowiedział się sam biskup. Siostry zatroskane, gdyż nie posiadały wystarczająco eleganckiego jedzenia, natchnienia szukały w modlitwie. Wtedy też jedna z nich miała zbawienną wizję. Zarządziła by wszyscy zebrali to, co w klasztorze nadawało się do jedzenia. Do garnka trafiały chili, pomidory, orzechy, cukier, tortille, banany, rodzynki, czosnek, awokado i tuzin różnych ziół i przypraw. Ostatecznym składnikiem była czekolada. Następnie siostry zabiły jedynego indyka jakiego posiadały i podały go arcybiskupowi z przygotowywanym sosem mole. Oświadczył on, iż jest to najbardziej wykwintne danie, jakie kiedykolwiek jadł. Miła historia, jednakże najprawdopodobniej mole jest dziełem Azteków z czasów na długo przed przybyciem Hiszpanów. Czekolada natomiast to wyrób starożytnych Majów. Obyczaj jej picia przejęli Aztekowie, potem ukradli go Hiszpanie, a pierwszą twardą tabliczkę wyprodukował Anglik John Cadburry.
Teraz spoko to wpieprzamy, ale jak by Wam sosem takim polali kuraka na łódce w Xochimilco to co byście zrobili hę ???
Paru gości molestowało mnie o szybkie fotki z Acapulco, wspominali coś o toplessach itp. Teraz BONUS dla nich z miasta Puebla.
Od tyłu...
I od przodu - szczegóły niezłe, chociaż na imieniny kobietce w środku mógłby ktoś kupić depilator
Żegnamy się z klimatyczną Pueblą. Ciekawe miasto, uśmiechnięci na ulicach ludzie, może dlatego, że mają zatrudnienie w największej na świecie fabryce Volkswagena, zaopatrującej obie Ameryki w samochody, a może jeszcze inne są tego powody ... ???
My odjeżdżamy porządnym autokarem, ale na siedząco. Niektórzy jednak mają do dyspozycji autobusy sypialne ...
c.d.n.
Pozdravki
Ostatnio edytowano 18.03.2009 11:33 przez Użytkownik usunięty, łącznie edytowano 4 razy