Re: Marušici - maj 2018
napisał(a) numenius » 03.06.2018 20:29
To byłaby fajna miejscowość, gdyby na plaży (a raczej plażyczkach na terenie tej miejscowości) były jakiekolwiek sanitariaty. Nie wiem czemu nikt z miłośników tej miejscowości nie napisze szczerze, że tam sa jedynie "dzikie" plaże, bez żadnej infrastruktury. Miejscowośc leży na stromym zboczu. Część domów znajduje się blisko brzegu. Jeżeli ma się tam kwaterkę, to problem jest rozwiązany połowicznie, bo za potrzeba można iść do swojej kwatery, po zimny napój itp. też. Połowicznie, bo ci, którzy mieszkają wysoko, niestety, załatwiają potrzeby w akwenie, w którym się kąpią lub w krzeczorach.
Mieszkaliśmy tam 2 razy. Za pierwszym w Ana apartmani, gdzie wynajęliśmy całą 4-apartamentową willę z "prywatną" plażą, do której było jakieś 120 schodów przeznaczonych tylko dla nas, ale nie było problemu z wejściem i zejściem. Przy samej "prywatnej" plaży w skale była spora zamykana pakamera z lodówką i taras z prysznicem z niesłoną wodą. Jeżeli ktoś znajdzie taką miejscówkę, to polecam tę miejscowość. Jest co prawda tylko jedna knajpka "Galeb", prowadzona przez Dragana, jego syna i rodzinę, ale za to z dobrym jedzeniem, obok sklep, warzywniak i parking. Drugim razem mieszkałem właśnie u nich (maja apartmani). To dlatego, że raz pojechałem w ciemno, i to był chyba ostatni mój raz wyjazdu w ciemno. Dlaczego? Ciekawym chętnie odpiszę. Kwaterka niezła, wszystko na miejscu, tylko do plaży w pionie sporo metrów, no i świadomość, że nie ma tam nawet Toi Toi-a. Jeździliśmy zatem 3km od Marusici na fajna plażę z knajpką i dostępnym WC. Na szczęście byliśmy busem z jednym niepijącym kierowcą.
Reasumując, dobra baza wypadowa, fajne plażyczki. Polecam z czystym sumieniem, ale tylko w sytuacji, gdy ktoś zarezerwuje kwaterę blisko (w pionie) plaży i jednocześnie nie przeszkadzają mu wczasowicze mieszkający wysoko i daleko od dostępu do WC.
*Jednego dnia na plażę i do morza zaczęły "z nieba" spadać kamienie. Nieduże, ale jednak. Ludzie zaczęli chronić małe dzieci. Pobiegłem do góry i złapałem 4-5 małych Czechów, którzy ze swojego podwórka robili zawody, kto dorzuci do morza. Z ich pozycji między podwórkiem, a morzem nie było widać plaży i ludzi, a wiek (8-12 lat) nie sprzyjał racjonalnemu postrzeganiu rzeczywistego zagrożenia. Zaprowadziłem gromadkę do rodziców. Zareagowali odpowiednio.
Nikomu nie odradzam wizyty w tej urokliwej miejscowości, ale warto wiedzieć nie tylko o jej zaletach.