faziolot - dzisiaj więc podróż do Imotski.
zaba111 - pozdrawiam i życzę niesamowitych wrażeń z planowanego pierwszego pobytu.
piotrf - miło mi, że podobają ci się zdjęcia z Omisza. Starałem się jak mogłem, kombinowałem z ustawieniami. Już mnie obsługa goniła z tej wierzy, a ja dalej uparcie fotografowałem. Jak się można domyśleć wybieram te, tylko najbardziej udane.
Witam również forumową polonistkę korculankęjedną i polonistę cropaga.
A skoro nikt się nie obraził, to pozwólcie, że nadal będę pisał swoim językiem, który z uwagi na miejsce i występujących tu wiadomo czego maniaków jest, będzie odrobinę zchorwaszczony.
Więc tak jak planowaliśmy jedziemy do Imotski, gdzie nieopodal tegoż miasteczka znajdują się dwie (a nawet trzy) ogromne dziury w ziemi w których tworzą się jeziora.
Zaplanowaliśmy ten wypad, gdyż śledząc wcześniej forum, w którymś z wątków przeczytałem o jeziorkach i ciekawość mną zawładnęła.
Z Marusici do Imotski jest ponad 50 kilometrów, a czas przejazdu to około 1,5 godziny, no może troszkę mniej. Jedziemy drogami dość wąskimi i w niektórych momentach krętymi, co wydłuża czas przejazdu. Trasa nie należy do ruchliwych i przebiega przez Zadvarje, Lovrec, Grubine, Imotski.
Na forum wyczytałem o pewnej tradycji związanej z jeziorem Crveno. Z uwagi na to, że leży ono w jamie z wydawałoby się pionową ścianą, każdy próbuje wrzucić do wody kamień. Jak się jednak okazuje ściana jest pochyła i zwęża się ku dołowi, przez co nie ma możliwości dorzucenia kamieniem do jeziora.
Jednak aby tradycji stało się zadość na jednym z widokowych postojów nazbieraliśmy kamulców. Tutaj trzeba zaznaczyć, że w pobliżu Crvenego, z wiadomych względów kamyczków nie ma.
Ładne miasteczko po drodze
Jak wcześniej wspominałem jeziorka tworzą się w wielkich lejach. To jest Modro. Nazwa pochodzi od koloru wody. Do tego akwenu można zejść, jednak taki kawał drogi nikomu z nas się nie uśmiechał, więc pozostaliśmy na górze.
Na zdjęciach widać jak w czasie upałów wyparowuje woda i poziom jeziora znacznie się obniża.
Jezioro Crveno jest nieopodal Modrego. Jego nazwa nie pochodzi od koloru wody, ale otaczających je skał, a właściwie gliny.
Rzucamy i... i nic. Kamienie nie dolatują do wody, sprawdziliśmy własnoręcznie.
Obok tablica informacyjna
Podsumowując, trzeba pojechać i spróbować wrzucić kamień . Dodam, że zwiedzanie jeziorek jest gratis. Ale trzeba uważać, gdyż jak byliśmy pałętał się tam jakiś gość niby z biletami i chciał od nas kasę za zwiedzanie dwóch jeziorek, naciągacz .
Od początku pobytu i również za pierwszym razem, gdy odwiedziliśmy Marusici liczyłem na spotkanie z delfinami. Wiedziałem, że w tej okolicy można je spotkać. Codziennie wypatrywałem tych ssaków z tarasu, albo będąc na plaży. Niestety nie miałem szczęścia. Jakie więc było moje wkurzenie, gdy wróciliśmy z Imotski, a żona która została z synem krzyczy, że były delfiny. Wściekłem się i pomyślałem, że jest mi nie pisane oglądać je na wolności.
Jednak, gdy stojąc na tarasie wpatrywałem się w miejsce, gdzie zauważyła je małżonka z myślą, że może jeszcze nie wszystko stracone, nagle spostrzegłem czarny kształt wynurzający się z wody.
To był delfin. Za chwilę obok pojawił się drugi. Ludzie na łódkach i czym tam jeszcze walili prosto do zwierzaków. Te nawet specjalnie się nie płoszyły. Na chwilę zanurzały się w wodzie i wypływały kawałek dalej, ale nie uciekły na dobre. Po jakimś czasie do tych dwóch dołączyły kolejne. W sumie było ich chyba z pięć, a całe przedstawienie trwało z godzinę.
Zaliczyłem więc kolejny punkt wizyty. Zobaczyłem delfiny żyjące na wolności.
Na zdjęciach nie widać za wiele, gdyż nie miałem dobrego zooma, ale kamerką zrobiłem lepsze zbliżenia.
Tego dnia jeszcze plaża i grillowany Lubin. Jutro jedziemy na wodospady KRKA.
CDN