napisał(a) Użytkownik usunięty » 20.12.2011 03:23
W Agadirze nie ma nic do zwiedzania, ale jest najważniejszym kurortem wypoczynkowym w Maroku. Rano miałyśmy czas na relaks, bo wylot był po północy. Jako, że wieczorem poprzedniego dnia oddałyśmy auto do wypożyczalni ( nawet nie uszkodzone tzn troszkę zarysowany zderzak był, ale że auto czarne to zamalowałyśmy to markerem i nie było znaku:) to trzeba było udać się do centrum taksówką. Złapałyśmy pierwszą z brzegu, wsiadamy a tu nie idzie zamknąć drzwi. Ale taksówkarz nie każe trzaskać i mówi , że to automat.Wysiadł i walnął drzwi z buta... tak oto wyglądają marokańskie drzwi automatyczne. Wywiózł nas do tzw centrum handlowego. Pytamy ile płacimy, a on że 18 dirhamów. Nie było drobnych to dajemy 40. Nagle ktoś nam otwiera drzwi, kierowca mówi bye i odjeżdża
Nie widziałyśmy nawet reszty. Nie wiem, jak to się stało, że dałam się namówić koleżance na zakupy. Ale cóż- mądry polak po szkodzie:) Przy zakupach dopadł nas Marokańczyk i się pyta czy my z Polski, bo on ma kolegę w tym kraju i chce byśmy coś napisały dla niego. Oczywiście zaprosił nas do swojego stanowiska pracy, dał nam kartkę papieru i długopis i dyktował tekst. Między czasie mówi, że mamy sobie usiąść na jego ławce. Jakoś nie miałyśmy ochoty, ale on do nas w języku polskim walnął tekst : ja nie mafia maroko! , no to uległyśmy. Nagle patrzymy a biegnie koleś z butlą gazową i małą kuchenką do grzania wody. I się wkopalyśmy, bo nie było szans odmówienia herbatki, aby nie urazić ich gościnności. Herbatę to bym przeżyła, ale nagle zjawił się następny kolega z wiadrem i dziwną masą w nim. Pytam więc co to jest, a on odpowiada że ka ka dromader:)Więc ja na kumpelę, ona na mnie i w głowie pytanie co dalej. Co się okazało, że zaczęli nam naklejać dziwne wzorki na dłoń, na to nożem nałożyli ka ka dromader i zawinęli ręce w reklamówki
Zorientowałyśmy się, że to ich tatuaże. No i wróciłyśmy do Polski z takimi na dłoniach. Wstyd było komukolwiek to pokazać, 4 dni szorowania ale zeszło. Dobrze, że zrobili nam to na dłoniach, bo tradycyjnie robią to na brodzie lub czole, w zależności czy dziewczyna jest panną czy wdową:) Na tym ich gościnność nie skończyła się, bo pan nam zapakował towar ze swojego straganu i mówi że to prezent. Naszym odmowom nie było końca, aż się okazało, że trzeba zapłacić 800 dirhamów. No i cóż trzeba było wiać:)Wróciłyśmy do hotelu i dla relaksu wybrałyśmy się na plażę. Stwierdziłyśmy ,iż trzeba wykąpać się w oceanie. Woda zimna, ale i tak skorzystałyśmy. Zadowolone po kąpieli leżymy na plaży. Niestety non stop ktoś podchodził i nas zaczepiał. Nagle podszedł młody chłopak, uklęknął obok nas i mówi, że nam pokaże coś fajnego i dużego. Mówię mu, że nie i dziękujemy. Nalegając odpowiedział, że to będzie gratis. No i w taki sposób miałyśmy darmowy pokaz konia arabskiego:) Masakra:) Nie było już wtedy szans posiedzieć dłużej na plaży to poszłyśmy na spacer wzdłuż oceanu. Nagle mówię do kumpeli, żeby spojrzała się w prawo. Ku naszemu zdziwieniu pan idący plażą nagle sobie stanął i również przedstawił nam swoje skarby. To już było lekkie przegięcie, więc stwierdziłyśmy , że lepiej iść do hotelu i tam poczekać do wieczora:)Jeszcze po drodze nas pozaczepiano, ale powiedziałyśmy że my z policji i nas puścili::) Ot taka marokańska przygoda.
KONIEC
Ostatnio edytowano 08.04.2018 01:22 przez Użytkownik usunięty, łącznie edytowano 1 raz