W wakacje - w lipcu udaliśmy się do Maroko. Wiem, że to pora dość głupawa na takie wyjazdy, ale czasem co do urlopu nie ma się specjalnego wyboru i w moim przypadku jest podobnie. Musi być lato i koniec, przynajmniej częściowo. Jako, że jest moje loty gdziekolwiek to z reguły lastminute - kupione najczęściej 2-3 dni przed wylotem to najczęściej mam wstępnie przygotowane 2-3 warianty. Pierwsze trafiło się Maroko - przelot w dwie strony czarterem kosztował ok. 400 zł więc... lecimy. Wynająłem na cały wyjazd auto, bo siedzenie w jednym miejscu nie jest dla mnie i zarezerwowałem pierwszy nocleg. Mieliśmy 7 dni i bardzo ambitne plany - dodam, że jeżeli każdy wypożyczający używał auta tak jak ja... to po roku miało by ponad 100 tyś km
Od razu uprzedzam, że niestety ale to będzie kolejna relacja bardziej foto niż story
A więc zaczynamy - na pierwszy dzień Essaouira. Wyjeżdżamy z Agadiru - o poranku jest może z 16-17 stopni... co nie znaczy że potem ta temperatura nie poszybuje ponad dwukrotnie w górę... Miasto portowe, na którym rano odbywa się targ rybny. Piękne, klimatyczne i mało turystyczne... przynajmniej rano
Żeby nie być zupełnie gołosłownym i ułatwić ciekawskim dotarcie od informacji, będę wrzucał linki do wiki, a więc:
http://pl.wikipedia.org/wiki/As-Sawira
Zanim jednak Essaouira jedziemy przez las arganowy i zatrzymujemy się w jednym z licznych zakładów zajmujących się produkcją olejku i kosmetyków arganowych. Co ciekawe, są to przedsiębiorstwa działające na kształt spółdzielni kobiet, które mają przeciwdziałać wykluczeniu społecznemu i kompletnej zależności od mężczyzn. Fajna inicjatywa szczególnie popularna w biedniejszych krajach.
i dwie koszmarnej jakości fotki z drogi
Essouira - fotki z portu i medyny