W drodze do HR, w miasteczku Nagytad (trasa Balaton-Barcs) zaliczyłem dziwny radar; Policjant wyszedł na drogę, przepuścił auto za którym grzecznie jechałem (65km/h) i zatrzymał właśnie mnie
Wracając z majówki do domu, tuż przed granicą Słowacką zostałem dogoniony przez policyjny patrol na sygnale, który drastycznie zajechał mi drogę, sygnalizując natychmiastowe zatrzymanie się. Zdziwko moje było spore bo działo się to w dość niebezpiecznym miejscu (linia ciągła, wąsko i brak pobocza) a policjant nie dość że był tylko jeden (kierował i zatrzymywał w pojedynkę) to jak się okazało za jednym zamachem zgarnął jeszcze 3 inne samochody - niezły kozak i "hurtownik" pomyślałem. Najpierw dość szybko uporał się z Węgrami, mnie zostawił sobie na deser. W końcu podchodzi i tłumaczy że wyprzedzałem na linii ciągłej więc trzeba płacić. Na pytnanie czy mam Forinty (a nigdy nie mam) ja pomny doświadczeń z Nagyatad odpowiadam "czeket please". Misiek uśmiechnął się, wyciągnął czeket i już miał go wypisać, gdy ewidentnie poczuł jakąś niechęć do tej czynności ujrzawszy moje obcobrzmiące dane personalne. Zapytał czy jadę z Budapesztu (potwierdziłem) - uśmiechnął się, oddał dokumenty, życzył rozsądnej jazdy i grzecznie się pożegnał - miły człowiek pomyślałem.
Wnioski; Nie wiem od kiedy funkcjonuje na Węgrzech system "czeketowy" ale wygląda na to, że Węgry to pełne spoko jeśli chodzi o mandaty. Nie namawiam rzecz jasna do łamania przepisów ale jesli już coś się przydarzy to wyglada na to że nie nie ma potrzeby płacić mandatów - wystarczy wziąć ten "czeket" i zapomnieć. Czy ktoś ma podobne doświadczenia lub jakąś wiedzę w temacie? Może się przydać na nadchodzące wakacje

.png)
.png)
.png)
